Rozmowa o seksie nie zepsuje dziecka. Milczenie może przynieść negatywne konsekwencje
Ponad 40 proc. młodych dorosłych nigdy nie rozmawiało ze swoimi rodzicami o seksualności. - W domach rozmawiamy o tym, jaki pakiet kanałów TV wybrać, ale nie o naszym zdrowiu. Nie mamy zbudowanej kultury mówienia o seksie, brakuje nam słów i odwagi - zwraca uwagę Olga Sierpniowska, ekspertka kampanii "Poranek Po", która tłumaczy, dlaczego rozmowa o dojrzewaniu i intymności nie powinna być odkładana na później i jak prowadzić ją bez skrępowania.
Ewa Podsiadły-Natorska: Według badań 41,5 proc. młodych dorosłych w wieku 18–26 lat nigdy nie rozmawiało o seksualności ze swoimi rodzicami. Czy można o seksie rozmawiać z dziećmi bez skrępowania, oceniania ani stresu?
Olga Sierpniowska: Można. Sama jestem mamą dwóch córek: 15-letniej i 6-letniej. Ta młodsza nie jest jeszcze aż tak zainteresowana tym tematem, natomiast starsza jak najbardziej. Coraz częściej o coś dopytuje, ale ona wie, że ze wszystkim może do mnie przyjść, bo w naszym domu nie ma zwyczaju zamiatania trudnych tematów pod dywan. Jeśli dziecko, młodsze czy starsze, wie, że może rodzica zapytać o wszystko, to to zrobi.
Dr Andrzej Depko powiedział, że "rodzice powinni być pierwszym i najważniejszym źródłem wiedzy młodzieży na temat seksualności, ale popełniają wiele błędów". Patrząc z pani perspektywy, jakie są to błędy?
Przede wszystkim przekonanie, że moje dziecko się tym tematem nie interesuje, bo jest za małe. Tymczasem dzieci dzisiaj dojrzewają szybciej, a jeżeli mają dostęp do internetu i telefonów, to nie ma możliwości, aby pewne treści je ominęły. Błędem jest też infantylizacja problemu, tzn. mówienie: "To cię nie dotyczy, nie powinno cię to interesować" - i zagłuszanie ciekawości dziecka. Kolejny błąd to przekonanie, że do tej rozmowy trzeba się jakoś przygotować, szczegółowo ją zaplanować. A powinno się to odbywać spontanicznie, np. gdy córka mówi, że podczas miesiączki boli ją brzuch, jest to neutralny punkt wyjścia do rozmowy o seksualności. Jeżeli dziecko okaże zainteresowanie tym tematem, warto rozmowę kontynuować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Kornelia Olkucka to następczyni Kubicy? 22-latka odnosi gigantyczne sukcesy
Dlaczego więc nam to nie wychodzi? Żyjemy w otwartych, postępowych czasach, a jednak wstydzimy się rozmawiać z dziećmi "o tym".
Myślę, że wstydzimy się tego, bo nasi rodzice też z nami na ten temat nie rozmawiali. Nie mamy zbudowanej kultury rozmawiania o seksie, intymności i dojrzewaniu. Nie mamy właściwego słownika ani gotowych odpowiedzi na pytania stawiane przez młode pokolenie. W domach rozmawiamy o tym, jaki pakiet kanałów TV wybrać, ale nie o naszym zdrowiu. Co więcej, część rodziców nie ma partnerskich relacji ze swoimi dziećmi - wydają polecenia, ale z nimi nie rozmawiają.
To jak potem nastolatek czy tym bardziej młody dorosły ma przyjść do takiego rodzica i zacząć rozmowę o seksie? Na to wszystko nakładają się jeszcze uwarunkowania religijne; nie chciałabym wchodzić w ten temat zbyt głęboko, jednak prawda jest taka, że nasze dzieci słyszą na lekcjach religii, że już same myśli o seksie są grzechem. Rodzice tę narrację przejmują. A przecież można o seksualności rozmawiać z dzieckiem bez naruszania własnego komfortu, niezależnie od stopnia religijności.
Ja mam dwóch synów, w wieku 9 i 7 lat. Jedna z matek powiedziała ostatnio w większym gronie, że rozmawiała już ze swoim dziewięciolatkiem o seksie. Reszta towarzystwa była oburzona, wszyscy stwierdzili, że to za wcześnie.
Na taką rozmowę nigdy nie jest za wcześnie, tylko komunikat musi być dostosowany do wieku. Małe dziecko powinno wiedzieć, czym różni się chłopiec od dziewczynki, skąd biorą się dzieci - nie w detalach, ale ogólnie. Starsze dziecko powinno otrzymać więcej informacji, ale tylko tyle, ile w danym momencie potrzebuje. Sęk w tym, że wszyscy myślą, iż rozmowa o seksualności to tłumaczenie, jak wygląda stosunek, a przecież to też rozmowy o higienie, menstruacji, antykoncepcji, relacjach.
A jeśli nie wiemy, jak na któreś z pytań odpowiedzieć?
Wtedy powiedzmy szczerze: "To nie jest prosta sprawa, zastanowię się i wrócimy do tego". Nie trzeba od razu wyjaśniać szczegółów anatomicznych! Lepiej mówić własnymi słowami, a jeśli dziecko nie dopytuje - poczekać. Lecz nigdy nie zbywać go wymówką: "Nie mam teraz czasu" czy tym bardziej: "Nie interesuj się tym". Można też coś narysować, pokazać ilustracje, filmy edukacyjne, sięgnąć po pomoce dostosowane do wieku. Jest ich bardzo dużo, są estetyczne i ogólnodostępne. Po to też są lekcje edukacji zdrowotnej wprowadzone od tego roku - dzięki nim, jeśli rodzic nie czuje się na siłach, aby podjąć temat seksualności, może powierzyć to zadanie specjalistom. Naprawdę nie musimy być ze wszystkim sami.
Jakie mogą być konsekwencje zamiatania tego tematu pod dywan?
Patrząc na rówieśników mojej starszej córki, widzę, że młodzi ludzie sami się edukują, wymieniają informacjami - i niestety bardzo często są to informacje wulgarne. Ich wiedza nie wynika z rozmów z dorosłymi. A konsekwencje mogą być bardzo poważne, ze zbyt wczesną inicjacją, nieplanowaną ciążą oraz chorobami przenoszonymi drogą płciową włącznie. Dlatego warto trzymać się zasady, że lepiej o seksie rozmawiać nieidealnie, niż nie rozmawiać w ogóle. To kluczowe. Ja ze swoimi córkami o seksualności staram się rozmawiać swobodnie, czasem nawet z przymrużeniem oka - szczególnie z piętnastolatką. Nie twórzmy tabu.
Ostatnio mój 9-letni syn zapytał mnie, czy "penis" to brzydkie słowo. Odpowiedziałam, że to po prostu medyczne określenie siusiaka. I to mu wystarczyło.
Bo tym, co w takich rozmowach nas, rodziców szokuje najbardziej, jest świadomość, że nasze dzieci tak szybko rosną i zanim zdążymy się obejrzeć, zaczynają interesować się ciałem i seksem. Dlatego gdy ten temat się pojawia, bardzo ważny jest spokój. Chodzi o to, żeby bez niepotrzebnych emocji wyjaśnić dziecku, że to wszystko jest naturalne, zwłaszcza, że okres dojrzewania i wchodzenia w dorosłość już sam w sobie jest dla młodych ludzi trudny. Nie warto więc dodatkowo go utrudniać.
Mgr farm. Olga Sierpniowska - członek Zespołu ds. Standaryzacji Opieki Farmaceutycznej Naczelnej Izby Aptekarskiej, współautorka wytycznych dla farmaceutów dotyczących antykoncepcji awaryjnej, farmaceutka.