Rozstanie po latach? Psychoterapeutka mówi, kiedy jest najtrudniej

– Zdarza się, że ktoś przychodzi na terapię i udaje, że chce ratować relację, a w rzeczywistości już jest jedną nogą w nowym związku. Druga osoba daje z siebie wszystko, płacze, walczy, wierzy w odnowę, a tymczasem partner tylko łagodzi własne wyrzuty sumienia, odgrywając teatr pozornej troski - mówi psychoterapeutka Agata Stola.

RozstanieRozstanie po latach może być bardzo trudne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Agnieszka Woźniak

Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Media obiegła informacja, że po 21 latach razem Leszek Lichota i Ilona Wrońska postanowili się rozstać. Dlaczego ludzie po tylu wspólnych latach decydują się pójść swoimi ścieżkami? Czy często spotyka się pani z takimi parami?

Agata Stola, psychoterapeutka, seksuolożka, terapeutka par w Instytucie Splot, współautorka książki "Sztuka rozstania": Każdy początek i koniec relacji to indywidualna historia pary, która ją pisze. Staż związku może być wspierający w pracy nad relacją, a może też być czynnikiem wzmacniającym decyzję o rozstaniu. Ludzie łączą się po to, by zaspokoić fundamentalne potrzeby psychiczne: bliskości, bezpieczeństwa, przynależności, uznania i rozwoju.

W miarę upływu czasu te potrzeby się zmieniają — tak jak zmieniają się same osoby. To, co kiedyś łączyło, może z czasem przestać wystarczać, bo system relacji nie ewoluuje w tym samym tempie, w jakim rozwijają się jej uczestnicy. Ludzie odchodzą nie tylko od partnera, ale od wersji siebie, którą z nim stworzyli.

Czy my, Polacy, potrafimy się rozstawać, czy raczej robimy to jak w filmach: w krzyku, trzaskając drzwiami i paląc za sobą mosty?

Niestety więcej słyszy się historii o "trzaskających drzwiach". O rozstaniach mówimy rzadko, a jeśli już, to głównie w kategoriach porażki – jako o czymś burzliwym, traumatycznym, nacechowanym cierpieniem. Dużo słyszymy o zdradzie, żalu, poczuciu krzywdy, ale mało o tym, że rozstanie może być też procesem odpuszczenia czy przemiany, potrzebnym i kończącym się dobrze. Mam wrażenie, że brakuje nam wiedzy, jak przejść przez ten proces w sposób, który pozwala dalej żyć.

Marcela Leszczak potwierdza rozstanie z Miśkiem Koterskim. Będzie rozwód?

"Dobre rozstanie" brzmi prawie jak oksymoron. Jak to zrobić – odejść z godnością, jeśli ktoś nas zdradził, upokorzył, zostawił dla innej osoby?

To, że ktoś nas skrzywdził, nie oznacza, że musimy skrzywdzić siebie jeszcze bardziej. Dobre rozstanie nie jest pozbawione bólu – jest procesem, w którym przechodzimy wszystkie potrzebne etapy. Doświadczamy złości, żałoby, czasem rozpaczy, ale nie zatrzymujemy się w tym miejscu.

Z terapeutycznego punktu widzenia dobre rozstanie to takie, które zostało doprowadzone do końca. To znaczy: przeszliśmy przez wszystkie potrzebne etapy, przeżyliśmy żałobę po związku i jesteśmy gotowi na kolejną relację w przyszłości. Chodzi o to, aby naprawdę domknąć za sobą drzwi, a nie zostawić je uchylone "na wszelki wypadek" i nie pielęgnować w sobie nienawiści i żalu, który odbierze nam szansę na szczęśliwe życie w innej konfiguracji.

To powiedzmy wprost – czego nie robić? Jakie błędy popełniamy najczęściej, gdy się rozstajemy?

Najtrudniej jest wtedy, gdy ludzie nie potrafią się od siebie odciąć. Zostają w emocjonalnej zależności, mimo że fizycznie są już osobno. To widać szczególnie w sytuacjach, gdy trzeba utrzymywać kontakt – np. ze względu na dzieci czy wspólny kredyt. Wtedy jednym z kluczowych elementów dobrego rozstania staje się odpowiednia komunikacja i zaakceptowanie, że na pewne rzeczy po rozstaniu nie mam już wpływu, im szybciej to akceptujemy, tym łatwiej i lepiej się nam żyje.

Wszyscy znamy pary, które po rozstaniu "zostają przyjaciółmi". To prawdziwa przyjaźń czy raczej iluzja?

Byłabym z tą "przyjaźnią" ostrożna, bo to często oznacza, że ktoś jeszcze nie umie puścić przeszłości - myślę, że taki stan rzeczy jest raczej możliwy po latach od rozstania, gdy każdy już ma swoje nowe życie, a jeszcze na przykład ma się wspólne wnuki. Jeśli zaraz po rozstaniu pada "zostańmy przyjaciółmi", to zamiast iść do przodu, tkwi się w pół kroku. Osobiście dużo bardziej wolę mówić o dobrych relacjach po rozstaniu – o szacunku, o godności. To one są gwarancją, że kolejne związki będziemy w stanie budować dojrzalej.

Razem z dr. Robertem Kowalczykiem, z którym wspólnie pracujemy z parami w Instytucie Splot, obserwujemy, że osoby, które potrafią domknąć rozstanie, szybciej odzyskują spokój wewnętrzny i potrafią bardziej świadomie budować kolejne związki. Ci, którzy wciąż wracają, spotykają się, śledzą siebie w social mediach – dłużej utrzymują się w zawieszeniu.

Ile przeciętnie trwa sam proces rozstania?

Bywa różnie, niektóre pary szybko się dogadują, jeśli są dzieci, to sprawnie spisują porozumienia rodzicielskie i idą dalej - to najczęściej te pary, które mają za sobą proces terapii par, gdzie ostatecznie potwierdziły, że nie mają już wspólnego języka.

Najtrudniej jest osobie, która została porzucona, zdradzona. Wtedy proces godzenia się z tym może trwać dużo dłużej. Osoba doświadcza dużo żalu i trudno jest jej tę niesprawiedliwość puścić. Szczególnie kobiety, które poświęciły się rodzinie, niesłusznie traktują rozstanie jako swoją osobistą porażkę. Wtedy pracujemy nad przewartościowaniem – perspektywą, w której koniec relacji nie przekreśla szansy na dobrą przyszłość. Wręcz przeciwnie: może być początkiem czegoś lepszego, dojrzalszego i bardziej świadomego.

Która z rozstających się par najbardziej zapadła pani w pamięć?

Cieszy mnie, że są pary, które potrafią się rozstać z czułością. Może to brzmieć egzotycznie w naszej kulturze, gdzie wciąż dominuje przekonanie, że rozstanie musi być dramatem, ale widzimy w naszej pracy w Instytucie ludzi, którzy potrafili podziękować sobie za wspólną drogę. Pamiętam taką parę, o której można by wręcz opowiedzieć legendę miejską. Usiedli, powiedzieli sobie: "Ta relacja dała mi to i to, dziękuję, teraz idziemy osobno". Bez spektaklu, bez gry na czas, bez obrzucania się błotem.

Brzmi wręcz… nierealnie. Czy rozstanie naprawdę może nas czegoś nauczyć?

Oczywiście. Rozstanie jest jak rentgen naszego wnętrza. W kryzysie wychodzą wszystkie nasze mechanizmy obronne, słabości, niedoskonałości. Można zobaczyć swoje wzorce, schematy, deficyty. To moment, żeby spytać siebie: "Czy wchodziłam w relację jako osoba dostępna emocjonalnie, czy raczej niedostępna? Jaką cząstkę siebie wniosłam w to, że związek się rozpadł?" Jeśli tego nie przepracujemy, to w kolejnej relacji powtórzymy te same błędy.

A teraz – dla kontrastu – najgorsze rozstanie, jakie pani widziała?

W momencie rozstania bardzo często w ludziach budzi się i uwalnia tłumiona przez lata agresja. Pojawia się wściekłość, złość, padają słowa, których mają zniszczyć wszystkie wspomnienia, wszystko, co było w tej relacji dobre. Nieprzemyślane ruchy finansowe, emocjonalne szantaże, wciąganie dzieci w wojnę dorosłych - całkowita destrukcja. Wiele osób po czasie żałuje, że zdecydowało się na taką drogę, bo po czasie, kiedy emocje opadną, trudno się bez tych dobrych wspomnień zbudować na nowo.

Jednak jeśli pyta pani o moje doświadczenie kliniczne, to najokrutniejsze procesy to te, gdzie rozstanie toczy się w cieniu kłamstwa. Gdy jedna strona tylko udaje, że chce ratować relację, a w rzeczywistości już jest jedną nogą w nowym związku. Druga osoba daje z siebie wszystko, płacze, walczy, wierzy w odnowę, a tymczasem partner tylko łagodzi własne wyrzuty sumienia, odgrywając teatr pozornej troski. To podwójna zdrada: nie tylko serca, ale i nadziei. Jeśli mam świadomość, że dzieje się coś takiego, odmawiam pracy. Bo nic bardziej okrutnego nie można zrobić drugiemu człowiekowi niż dawać mu złudną nadzieję.

Czy zdrada to główny powód, dla którego ludzie trafiają do gabinetu psychoterapeuty?

Wciąż częsty, ale myślę, że przeciwwagą dla niego są pary, które mają dobre związki i przychodzą pracować nad lepszą komunikacją. Jeśli mamy zdradę, to często inicjatywa terapii wychodzi od osoby zdradzonej, osoba, która zdradziła, jest wtedy przyprowadzona na terapię z intencją: "Niech terapeutka ją naprawi, sprawi, że znowu będzie wierna, że znowu mnie pokocha". Niestety tak to nigdy nie działa.

Zdrada jest punktem zerowym, oznacza, że relacja w pewnym sensie się zakończyła i teraz pytanie, czy wejdziemy w nią na nowo. Jeśli para chce iść dalej, to musi zacząć tak, jakby mieli się na nowo w sobie zakochać. Terapia zdrady to nie jest rozliczanie win, tylko budowanie tu i teraz nowej jakości w związku. To wymaga odwagi, cierpliwości i gotowości obojga, by zbudować coś zupełnie nowego - jeśli jest to zaangażowanie, to jest spora szansa na powodzenie. 

Rozmawiała Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

© mat. prasowe

Wybrane dla Ciebie

Miał znaną bratanicę. Nie każdy wie o ich pokrewieństwie
Miał znaną bratanicę. Nie każdy wie o ich pokrewieństwie
Zamiast wyrzucać, włóż za kaloryfer. Prosty trik na ciepłe mieszkanie
Zamiast wyrzucać, włóż za kaloryfer. Prosty trik na ciepłe mieszkanie
Jeden z gwałcicieli Gisele Pelicot walczy o wolność. Twierdzi, że nie wiedział
Jeden z gwałcicieli Gisele Pelicot walczy o wolność. Twierdzi, że nie wiedział
Wyjawiła, co spotkało jej syna. "Oprawcy wiedzieli, gdzie są kamery"
Wyjawiła, co spotkało jej syna. "Oprawcy wiedzieli, gdzie są kamery"
Miała raka piersi. Przed operacją złożyła deklarację
Miała raka piersi. Przed operacją złożyła deklarację
Okrzyknięto ją "najpiękniejszą dziewczynką świata". Dziś ma 24 lata
Okrzyknięto ją "najpiękniejszą dziewczynką świata". Dziś ma 24 lata
Chroni matkę przed mediami. Powód nie jest tajemnicą
Chroni matkę przed mediami. Powód nie jest tajemnicą
"Genialne i mocne". Nowa grafika Damięckiej trafia w sedno
"Genialne i mocne". Nowa grafika Damięckiej trafia w sedno
Żyła wśród świadków Jehowy. Przed ślubem usłyszała krępujące pytanie
Żyła wśród świadków Jehowy. Przed ślubem usłyszała krępujące pytanie
"To było dwuznaczne". Jeździł za nią po całej Polsce
"To było dwuznaczne". Jeździł za nią po całej Polsce
Prowadzi PasjoDzielnię. "Zmiany są zauważalne już po kilku spotkaniach"
Prowadzi PasjoDzielnię. "Zmiany są zauważalne już po kilku spotkaniach"
Po kawie biegiem do WC? Lekarz tłumaczy, co to oznacza
Po kawie biegiem do WC? Lekarz tłumaczy, co to oznacza