Wesela w PRL-u. Ludzie bawili się nawet trzy dni

Remiza strażacka, dom kultury albo stoły i ławki pod gołym niebem – to miejsca, gdzie w PRL-u najczęściej organizowano huczne uroczystości weselne. Na tyle huczne, że czasami trudno było zmieścić wszystkich gości – zdarzały się imprezy nawet na kilkaset osób.

Wesela w PRL-u trwały nawet trzy dniWesela w PRL-u trwały nawet trzy dni
Źródło zdjęć: © NAC

Lekko nie było. Wesela w PRL-u były nie lada wyzwaniem. Nie dosyć, że sklepy świeciły pustkami, to wynajęcie lokalu wymagało też sporo zachodu. Nie każdego było stać na zorganizowanie tak dużej imprezy w restauracji.

Na wsi czy w małych miejscowościach nie było też często – poza remizami czy domami kultury – zbyt dużych lokali, dlatego wesela odbywały się często pod gołym niebem, na działkach czy w ogrodzie. Zdarzały się tego rodzaju uroczystości także w przestronnych stodołach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Cieszyńska kanapka ze śledziem. To kultowa przekąska znana w PRL

Przy tak dużej liczbie gości największym problemem "plenerowej" uroczystości było usadowienie wszystkich uczestników oraz zapewnienie im nakrycia. W pierwszym przypadku krzesła zastępowały ławki zrobione z długich desek. Stoły zaś często zbijano z drewnianych elementów – nawet z drzwi, które na czas wesela zdejmowano z zawiasów. Naczynia – tutaj nieodzowna była pomoc rodziny i znajomych, którzy często pożyczali swoją zastawę. Ci, którzy mieli taką możliwość, korzystali z usług wypożyczalni naczyń. Były one jedynie w większych miastach.

Niektórzy przezornie zaopatrywali się jeszcze w namioty, które miały zabezpieczać gości przed deszczem. W tym przypadku trzeba było jednak mieć znajomości np. w pobliskiej jednostce wojskowej.

Weselne menu

O cateringu nikt wtedy nie słyszał. Całe zaopatrzenie było najczęściej na głowie rodziców młodej pary. W tym przypadku wymagało to nie lada starań i znajomości. O ile na wsi gospodarz mógł zawsze po świniobiciu mieć własne mięso, z którego wyrabiano gotowe wędliny, o tyle miastowi musieli najpierw znaleźć kogoś, kto ma do sprzedania mięso, a potem zatrudnić poleconego masarza.

Przygotowaniem weselnych potraw zajmowały się zatrudnione kucharki albo każdy robił to we własnym zakresie, korzystając z pomocy rodziny i znajomych. Przygotowanie jedzenia dla 100 czy 200 osób było ogromnym wyzwaniem. Zdarzało się, że w przygotowaniach do wesela uczestniczyło pół wsi. Każdy w czymś pomagał. I mógł liczyć w przyszłości na rewanż.

Menu? Tradycyjne. Najczęściej na początek podawano klasyczny rosół, rzadziej żurek, czasami krupnik. Na drugie mielony, schabowy lub kawałek kury. Do tego ziemniaki i surówka. Obowiązkowo galareta oraz śledzie, często bigos. No i oczywiście "królowa polskich stołów", czyli kultowa sałatka jarzynowa. Koniecznie z majonezem.

Do picia oranżada, woda mineralna lub stołowa i kompot. Niektórzy podawali także do picia własnoręcznie robione lemoniady – m.in. z cukrem, sokiem z cytryny, miodem i drożdżami. Bardzo gazowane.

Stoły uginały się od półmisków najróżniejszych wędlin, sałatek i ciast. Królowała kiełbasa, baleron, salceson, boczek. Do tego ćwikła, marynowane grzybki i chrzan. Na każdym weselu obowiązkowo tort – zamówiony lub własnoręcznie zrobiony.

Wiejskie wesele
Wiejskie wesele © NAC

Swoje wiejskie wesele sprzed blisko pół wieku dobrze pamięta Wanda Jasińska z Hrubieszowa. Zwłaszcza epizod z tortem.

- Wesele było w ogrodzie – wspomina. - Na szczęście pogoda nam dopisała. Ala najbardziej zapamiętałam wpadkę z weselnym tortem, który upiekła moja chrzestna. Była chyba tak zmęczona tymi przygotowaniami, że zamiast cukru, dodała do ciasta sól. Tort niestety nie nadawał się do jedzenia. Zresztą i tak wiele osób na widok słodkości, nie chciała nawet spróbować odrobiny ciasta. Wszyscy byli tak najedzeni.

Każde wesele to także mnóstwo alkoholu. Głównie wódka. Ta najbardziej wówczas popularna: żytnia, czysta, wyborowa. Rzadziej żubrówka, jarzębiak czy krupnik. Niektórzy – głównie na wsi – serwowali gościom bimber. Dla chętnych nie mogło zabraknąć również wina oraz piwa. Droższe trunki jak koniak czy whisky były raczej niespotykane wśród alkoholi.

Napoje, podobnie jak alkohole, były spożywane najczęściej w pokojowej temperaturze. Takich ilości butelek nie dałoby się pomieścić w lodówkach. Na wsi tę rolę pełniły ziemne lochy, w których było dość chłodno.

Wesele w bloku

"Miastowi" mieli o wiele trudniej. Zorganizowanie wesela w mieszaniu nie było jednak przeszkodą. Organizatorzy mogli liczyć na pomoc sąsiedzką w postaci krzeseł, stołów czy nawet talerzy.

Takie wesele w bloku zapamiętał Jarosław Kowalczyk z Lublina. Było to w latach 70. - To było u mojego serdecznego kolegi. Ja byłem świadkiem pana młodego. W jednym pokoju był zastawiony stół, a w drugim się tańczyło. Ten drugi był pusty, bo wszystkie meble wynieśliśmy do sąsiadów. Było mnóstwo osób. Nie wiem, jak się pomieściliśmy, bo niektórzy stali nawet na balkonie – opowiada.

- Pamiętam, że potem z toastem chodziliśmy po całym bloku od mieszania do mieszkania. Wszyscy się dobrze bawiliśmy, a impreza potem przeniosła się nawet na klatkę schodową - dodaje.

Zazwyczaj bawiono się do rana. Następnego dnia – poprawiny. Na wsi niektóre uroczystości weselne przedłużały się do kilku dni. I każdy organizator chciał jednego – żeby to jego wesele zapadło uczestnikom na długo w pamięci. A i młodzi często wracali pamięcią do swojego wesela, zwłaszcza kiedy po rozpakowaniu prezentów okazało się, że mają sześć żelazek, trzy suszarki do włosów i cztery maszynki do mięsa.

Źródło artykułu: Krzysztof Załuski

Wybrane dla Ciebie

Wiesława Kwiatek i jej włosy. Czy to naprawdę doczepy?
Wiesława Kwiatek i jej włosy. Czy to naprawdę doczepy?
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? To "mówi" prawo
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? To "mówi" prawo
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
Joanna Kurowska szczerze o zarobkach aktorów. "Można bardzo godnie żyć"
Joanna Kurowska szczerze o zarobkach aktorów. "Można bardzo godnie żyć"
Przekazał wieści o diagnozie. Tak skomentowała to żona
Przekazał wieści o diagnozie. Tak skomentowała to żona
Usuń z doniczki. Ten błąd może zniszczyć roślinę
Usuń z doniczki. Ten błąd może zniszczyć roślinę
Tak mieszka serialowa Pati. Wnętrza robią wrażenie
Tak mieszka serialowa Pati. Wnętrza robią wrażenie
Historyczna decyzja w Sejmie. Zmiany dla właścicieli psów
Historyczna decyzja w Sejmie. Zmiany dla właścicieli psów
Pojechała do sanatorium. Mówi, co się działo wieczorami
Pojechała do sanatorium. Mówi, co się działo wieczorami
Nasącz szmatkę i przetrzyj. Pleśń nienawidzi tego specyfiku
Nasącz szmatkę i przetrzyj. Pleśń nienawidzi tego specyfiku
Rak zaatakował trzy razy. Dawał przerzuty do kości. Tak się leczyła
Rak zaatakował trzy razy. Dawał przerzuty do kości. Tak się leczyła