Ma glejaka IV stopnia. "Wchodzimy w kolejny etap tej walki"
Adrian Szymaniak, znany ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia", walczy z glejakiem IV stopnia. Mimo dramatycznej diagnozy, on i jego żona Anita nie tracą nadziei. Poszukują wsparcia i planują zbiórkę, aby pokonać chorobę.
Choroba nowotworowa zawsze jest ogromnym wyzwaniem, zarówno dla chorego, jak i dla jego bliskich. Adrian Szymaniak, uczestnik trzeciej edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", usłyszał dramatyczną diagnozę - glejak IV stopnia. Choć to jedno z najcięższych schorzeń onkologicznych, mężczyzna nie poddaje się i razem z żoną Anitą konsekwentnie walczy o każdy kolejny dzień. Wkrótce ma ruszyć oficjalna zbiórka pieniędzy na jego dalsze leczenie, a para wierzy, że wsparcie ludzi dobrej woli pomoże im przetrwać ten trudny czas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aneta Zając o wychowywaniu nastolatków, słowach byłego partnera i przestrzeni życiowej na nową miłość.
Jeszcze niedawno Adrian prowadził normalne życie - wychowywał dzieci i planował przyszłość z ukochaną żoną. Wszystko zmieniło się, gdy pojawiły się niepokojące symptomy. Halucynacje i silne bóle głowy sprawiły, że trafił do szpitala. Badania obrazowe nie pozostawiły złudzeń - w mózgu wykryto złośliwy nowotwór. To właśnie wtedy rozpoczęła się jego walka z czasem i chorobą, w której ogromną rolę odgrywa rodzina, lekarze i wsparcie otoczenia.
Anita Szymaniak ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" o chorobie męża
W obliczu choroby Adrian Szymaniak nie jest sam. Jego żona Anita towarzyszy mu w poszukiwaniu najlepszych możliwości leczenia. Para odwiedziła już kilka ośrodków, by znaleźć specjalistów gotowych podjąć się tej trudnej walki. Na Instagramie Anita podzieliła się swoimi emocjami i doświadczeniami, pokazując, jak wygląda codzienność w cieniu choroby.
"Ostatni czas był dla nas bardzo intensywny. Odwiedziliśmy polecane ośrodki leczenia w Polsce - Gliwice oraz Bydgoszcz. W pierwszym po ponad 7 godzinach czekania na korytarzu niestety dowiedzieliśmy się, że Adrian nie może być kandydatem do badań klinicznych, za to w Bydgoszczy poczuliśmy nadzieję dzięki wspaniałym specjalistom. Odwiedziliśmy dr. Jacka Furtaka oraz dr. Macieja Harata. Ich wiedza na temat guzów mózgu oraz niesamowite doświadczenie dało nam nadzieję, że jesteśmy w najlepszych rękach. Wyznaczyliśmy wstępną drogę leczenia. Dostaliśmy odpowiedzi na wiele naszych pytań i wątpliwości" – napisała.
Czytaj też: Ma guza mózgu. Fryzjer gwiazd zapytany o objawy
Rodzina nie ukrywa, że choroba nowotworowa to nie tylko walka z fizycznym bólem, ale także ogromne obciążenie psychiczne. Wsparcie bliskich, przyjaciół, a nawet obcych ludzi okazuje się bezcenne. Adrian i Anita otwarcie mówią o tym, jak bardzo doceniają każdy gest i słowo otuchy. W social mediach żona uczestnika "Ślubu od pierwszego wejrzenia" podkreśliła, że siła płynąca od innych daje im dodatkową energię.
"Bycie w takiej chorobie jest trochę jak błądzenie w labiryncie - dostaliśmy od Was mnóstwo poleceń, sami czytamy dużo polskich i zagranicznych forów, ale trzeba z tej wiedzy wyciągnąć to co najlepsze, oraz to co może pomóc, a nie zaszkodzić. Dziękujemy za wiele rozmów, maili, osobistych spotkań, kiedy potraficie na ulicy zwyczajnie nas przytulić. To wzruszające momenty, w których odzyskuje się wiarę w ludzi. Dziękujemy za to, że otaczacie nas pozytywną energią. Niebawem założymy też oficjalną zbiórkę" - dodała Anita.
Adrian Szymaniak i jego walka o zdrowie
W trudnych chwilach szczególnie widać, jak wielką siłę ma rodzina. Anita przyznaje, że z glejakiem walczy nie tylko Adrian, ale po części także ona i ich najbliżsi. Zmaganie się z nowotworem zmienia codzienność, wymaga ogromnej cierpliwości i wytrwałości, ale też zacieśnia więzi. Para pokazuje, że nawet w obliczu choroby można zachować nadzieję i pozytywne nastawienie.
"Zauważyłam też, że w kontekście choroby zawsze mówię MY, bo kiedy choruje jedna osoba, to tak naprawdę choruje całe otoczenie. Nie poddajemy się i niebawem damy znać o kolejnych krokach. Z pozytywnym nastawieniem wchodzimy w kolejny etap tej walki - przed nami radio- i chemioterapia. Trzymajcie kciuki! Zdjęcie spod gabinetu w Bydgoszczy - pełni nadziei z wypłakanymi oczami" - podkreśliła Anita Szymaniak.