"Przepuścił" 35 mln zł. Była żona nie ukrywała na co
Michał Wiśniewski 9 września 2025 roku kończy 53 lata. Życie artysty to gotowy scenariusz na film. Od milionów na koncie po walkę o przetrwanie i wizję głodowej emerytury. - Wykupowaliśmy pół sklepu zupełnie niepotrzebnych rzeczy. Szliśmy na ilość - wspominała jego była żoną, Marta "Mandaryna" Wiśniewska.
Wokalista zespołu Ich Troje to postać, która od lat wzbudza ogromne emocje wśród fanów i mediów. Barwne życie prywatne, burzliwe związki i szalone decyzje finansowe sprawiły, że dziś artysta patrzy w przyszłość z dużym niepokojem. Choć w pewnym momencie na jego koncie znalazło się blisko 40 milionów złotych, dziś otwarcie przyznaje, że nie zadbał o swoje finanse i czeka go głodowa emerytura.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michał Wiśniewski o ikonicznym występie Mandaryny w Sopocie. "Mandaryna jest ikoną. Każdy kto to neguje, jest idiotą"
Michał Wiśniewski i miliony, które zniknęły
Reality show "Jestem jaki jestem" to jedno z najgłośniejszych wydarzeń telewizyjnych początku XXI wieku. To właśnie ono otworzyło Michałowi Wiśniewskiemu drzwi do gigantycznych zarobków. Muzyk wspomina, że w latach 2003–2005 jego konto zasiliła astronomiczna kwota około 40 milionów złotych. Niestety, pieniądze te rozeszły się błyskawicznie.
Jak sam podkreśla, jednym z powodów były nieprzemyślane wydatki i brak umiejętności zarządzania majątkiem. Kupował luksusowe auta, domy, łodzie, a nawet samolot. W rozmowie z Kamilem Bałukiem przyznał, że wpadł w pułapkę nadmiernej konsumpcji.
– Sytuacja jest bardzo prosta. Jeśli zarobisz 40 milionów, musisz odprowadzić od tego blisko 10 milionów podatków. Gorzej, jeśli go odprowadzisz, a sam nie dbasz o finanse. Nie jestem pierwszą osobą, która sobie z tym nie poradziła. Lista nazwisk jest bardzo długa, z Michaelem Jacksonem na czele – mówił Wiśniewski.
- Czy trudno jest przehulać 35 mln zł? No pewnie, że to jest łatwe. A jak myślicie? Policzmy. Te 35 mln zarobiłem przez 10 lat. Wychodzi po 3,5 miliona rocznie. I co roku kupujesz sobie samochód za bańkę, a koledze dajesz poprzedni. No, to ile masz już baniek? 2,5. To idzie oczywiście na głupoty, no bo na co możesz stracić takie pieniądze? Tu kupisz samochód, tu samolot, tam apartamenty w Tajlandii - wyliczał w rozmowie z weszlo.com.
Michał Wiśniewski o fałszywych przyjaciołach
Choć wiele osób sądziło, że fortuna muzyka przepadła przez hazard, sam zainteresowany stanowczo temu zaprzecza. Zdradził, że jego prawdziwym problemem byli ludzie, których obdarzył zaufaniem, a którzy wykorzystali jego naiwność.
– Większość pieniędzy straciłem przez fałszywych przyjaciół, ja ich nie przegrałem. Nie jestem profesjonalnym pokerzystą. Nie wrzuciłem nigdy w pokera pięciu złotych. Poker to pasja, ale bardzo często mówiło się, że ja przegrałem te pieniądze, ale nie, proszę państwa, gdybym przegrał, to bym zrobił z tego zdjęcia i relację – podkreślił artysta w rozmowie z Kamilem Bałukiem w audycji "Dawno temu w telewizji".
Do tego dochodziło życie na pełnych obrotach z ówczesną żoną, Martą "Mandaryną" Wiśniewską. Oboje nie żałowali pieniędzy na ekstrawaganckie zakupy i często wydawali je w sposób kompletnie nieracjonalny. Była żona muzyka nie raz opowiadała o tym, jak wyglądały ich codzienne zakupy w czasach największej prosperity. Wspominała, że zamiast jednej sukienki kupowała dziesięć, a zamiast jednego auta w garażu stawały trzy.
– Wykupowaliśmy pół sklepu zupełnie niepotrzebnych rzeczy. Szliśmy na ilość. Nie jeden samochód, tylko trzy. Nie jedna sukienka, tylko dziesięć. Michał chciał samolot? Kupił sobie samolot. Kupiliśmy dom, w którym nawet nie wiem, ile było metrów, ale myślę, że 700 mkw. – ujawniła Mandaryna w programie "Azja Express".
Takie decyzje, choć na tamten moment wydawały się spełnianiem marzeń, w perspektywie czasu okazały się gwoździem do trumny finansowej artysty.
Michał Wiśniewski i widmo głodowej emerytury
Dziś wokalista nie ukrywa, że jego sytuacja finansowa jest trudna. Wbrew pozorom nie może liczyć na spokojne życie u boku rodziny, bo – jak sam zdradził – jego przyszła emerytura na ten moment miałaby wynieść około 200 złotych miesięcznie. Przez kolejne lata zapewne wzrośnie, ale raczej nie na tyle, by wystarczyła na godne życie.
– Dopóki nasze pieniądze będą przerzucane z worka do worka, to jakieś ochłapy do nas trafią. Natomiast jakie ja mam szanse na emeryturę? Pomijam oczywiście fakt, że wyliczono mi około 200 zł miesięcznie – wyznał w rozmowie z Plejadą.
- Gdy przychodzi aktor, który zagrał w serialu składającym się z tysiąca odcinków i mówi, że będzie miał słabą emeryturę, to mam ochotę zapytać: Serio? Przecież wystarczy policzyć, ile ten człowiek zarobił przez ostatnie lata. Oczywiście cieszę się, że mógł to zrobić, ale każdy z nas ma szansę na to, żeby zadbać o swoją przyszłość. (…) Zarobiłem 40 milionów i gdybym dbał o te pieniądze, to miałbym je do dzisiaj, pewnie ze sporym procentem - dodał.
Wiśniewski nie ma do nikogo żalu. "Nie płacimy składek, więc nie ma emerytur! Ja nigdy czegoś takiego w życiu nie powiedziałem i nie skarżyłem się na to, że będę miał niską emeryturę. W życiu! Każdy z moich kolegów artystów, który będzie się skarżył na tę emeryturę, no jest po prostu głupkiem i frajerem. No bo przecież wie, że nie płacił. Ale takich nie ma! No generalnie raczej takich nie ma" - pisał w mediach społecznościowych.