Najgorsze, co możesz zrobić w sypialni. Oto "erotyczne zbrodnie"
Mimo postępu XXI wieku, temat seksu w Polsce wciąż budzi skrajne emocje i bywa traktowany jak tabu. Joanna Keszka, specjalistka w dziedzinie kobiecej seksualności, postanowiła rozprawić się ze stereotypami, przedstawiając listę "erotycznych zbrodni" popełnianych w sypialniach.
O seksie wciąż mówi się w Polsce zbyt rzadko albo... zbyt poważnie. I właśnie z tym problemem postanowiła rozprawić się Joanna Keszka - dziennikarka, specjalistka w dziedzinie kobiecej seksualności i edukatorka seksualna. Na łamach "Wysokich Obcasów" przedstawiła listę "erotycznych zbrodni", czyli rzeczy, które regularnie psują życie seksualne wielu par.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia Wieniawa: "Seks nie jest tematem tabu"
Seks bez uśmiechu? To nieporozumienie
Jednym z najmocniejszych punktów wypowiedzi Keszki jest zarzut wobec braku dystansu i humoru w łóżku. "Za jedną z największych erotycznych zbrodni uważam traktowanie siebie śmiertelnie poważnie w łóżku. Kochania się w atmosferze dostojnej powagi, udawania superkochanków i eleganckich dam" - podkreśla.
Jej słowa trafiają w sedno problemu, który wciąż dotyczy wielu par. Seks zamiast być przestrzenią swobody i bliskości, staje się kolejnym polem do spełniania oczekiwań i utrzymywania pozorów.
Lista "erotycznych zbrodni", które komplikują życie seksualne
Joanna Keszka przygotowała symboliczną listę zachowań, które często powtarzają się w sypialniach. Zdaniem dziennikarki potrafią one skutecznie odbierać radość z seksu. Oto najczęstsze "łóżkowe grzechy":
- Udawać w łóżku superkochanków i eleganckie kochanki,
- Skupiać się na penetracji i nie doszukiwać się przyjemności, bo to przesada,
- Nie figlować, bo to nie przystoi,
- Nie eksperymentować, bo to głupota,
- Nie bawić się, bo jesteśmy tacy dorośli,
- Udawać, że wszystko jest ok, nawet jeśli zupełnie nie jest.
To zestawienie nie tylko obnaża to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, ale też skłania do głębszej refleksji. Keszka wskazuje, że brak otwartości i wzajemnego zrozumienia własnych potrzeb prowadzi do stałego niezadowolenia, a w efekcie może doprowadzić do utraty bliskości między partnerami.
Kobiety też mają prawo do przyjemności
To, co wciąż często umyka w rozmowach o seksie, to kobieca przyjemność. Przez lata kobiety słyszały, że nie wypada mówić o swoich potrzebach, że seks to obowiązek, a nie coś, co ma im przynosić radość. Keszka mówi wprost - trzeba to zmienić. Każda kobieta ma prawo do eksperymentów, do zabawy oraz do wyrażania tego, co czuje i czego pragnie.
"Odkrywanie radości z seksu, to nauka samoakceptacji, bycia dla siebie dobrą, pozwalania sobie na więcej swobody, bez czekania, aż ktoś nam na to pozwoli" - tłumaczy ekspertka.
Nie wszystko musi być idealne. Ale niech będzie prawdziwe
Na koniec warto pamiętać, że seks nie musi być idealny ani wyglądać jak w filmach. Nie chodzi o perfekcję, lecz o autentyczność. Ważne, aby sprzyjał zbliżeniu i wzajemnemu zrozumieniu. Tylko wtedy może przynieść to, co najcenniejsze, czyli radość z bycia razem.
"Perfekcja to brzydkie słowo, które zmusza nas do udawania w łóżku kogoś, kim nie jesteśmy. Nie traktujemy śmiertelnie poważnie swoich doświadczeń seksualnych. W łóżku czasami coś wychodzi, a czasami nie. To, że coś nam nie wyszło ostatnim razem, nie oznacza, że nie należy próbować" - zaznacza.
Źródło: Wysokieobcasy.pl.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.