Z synową prowadzi transmisje sprzedażowe. Klientki czekają na nie jak na ulubiony serial

Agnieszka i Karolina jako jedne z pierwszych w Polsce zaczęły sprzedawać ubrania na tzw. lajwach. - Klientki specjalnie wracają wcześniej z pracy, żeby zdążyć nas zobaczyć – mówią. Psycholożka Agnieszka Czajkowka-Wendorff tłumaczy, że transmisje sprzedażowe stały się bardzo popularne, bo łączą ze sobą elementy rozrywki i zakupów.

Teściowa i synowa założyły wspólny biznesTeściowa i synowa założyły wspólny biznes
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Poniedziałkowy wieczór. Dochodzi 19:00. Na facebookowym profilu Zakręcona Teściowa&Synowa zaczyna się transmisja sprzedażowa. Przed kamerką stoi Karolina Kluzik.

- Hejka, hejka dziewczynki. Witamy was serdecznie. Pozdrawiamy. Buziaczki, całuski. Mamy dziś trochę nowości – mówi do kamerki, wymieniając imiona pojawiających się uczestniczek transmisji. Chwilę później dołącza jej teściowa Agnieszka Kluzik.

- Heloł, cześć! - mówi do kamerki z entuzjazmem.

Czekają jeszcze trochę, aż transmisję zacznie oglądać więcej osób, przypominają, żeby robić przemyślane zakupy. W tym czasie jedna z klientek już pyta w komentarzu, czy w sprzedaży będzie bluzka w kwiaty, którą ma na sobie Agnieszka. Teściowa i synowa potwierdzają i ruszają z transmisją.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Pasja jest kobietą". Magda Łucyan i Katarzyna Górniak otwarcie o endometriozie. Jak choroba niszczy życie Polek?

- Lecimy z tymi bluzeczkami od mamy – mówi Karolina. Pokazuje dwa takie same modele tych bluzek, ale w innych kolorach. Agnieszka bierze do ręki miarkę krawiecką i przykłada do jednej z bluzek – w biuście.

- 44 cm na płasko, ale rozciąga się na maksa do 112. Długość 63 cm. Elastyczne. Po 75 zł – mówi. Każda z rzeczy jest oznaczona innym numerkiem, żeby łatwiej było zamawiać. Bluzki w kwiaty mają numer 41. Jeszcze zanim Aga kończy pokaz, bluzkę, którą ma na sobie zamawia jedna z uczestniczek transmisji – Patrycja. Na kolejną, w kolorze pudrowym, decyduje się Ula.

- Przepiękne. PE-TAR-DY. Została biała w różowo-fioletowe kwiaty – zachwala Karolina, ale póki co, nikt jej nie chce. Agnieszka decyduje się ją założyć. Znika z kadru i za chwilę pojawia się w bluzce w różowo-fioletowe kwiaty, która prezentuje się na niej ładniej niż na wieszaku i szybko znajduje nabywczynię.

Teraz do prezentacji przystępuje Karolina i opisuje opiętą, sportową bluzkę, którą ma na sobie. Wygląda trochę jak zapinana na suwak bluza z cienkiego materiału. W ofercie jest kilka kolorów.

- Jeśli nikt nie kupi khaki, zostawię sobie – mówi Agnieszka.

Na tapet biorą kolejne ubrania. Przymierzają je, opisują, mierzą. Odkładają na bok te, które ktoś zamawia. Odpowiadają na pojawiające komentarze. Widać, że część klientek znają. Mówią do nich zdrobniale.

- Bierz taksówkę i wpadaj do nas na kawę – zapraszają jedną z nich.

"Zaczynałyśmy w sypialni z ubraniami po siostrze"

- Tak traktujemy nasze klientki. Wiele z nich znamy. Niektóre są z nami od początku – tłumaczy mi już po zakończeniu transmisji Agnieszka i dodaje, że razem z synową Karoliną są jednymi z pierwszych osób w Polsce, które zaczęły prowadzić transmisje sprzedażowe.

Była pandemia. Lockdown. Ludzie siedzieli w domach. Agnieszka przypadkowo zauważyła, że właścicielka jednego ze sklepów zielarskich prowadziła taką transmisję. To była nowość. Nigdy wcześniej się z tym nie spotkała. Pokazała synowej, a ta zaproponowała, żeby też spróbowały coś takiego zrobić.

- Mam siostrę w Anglii, która kupowała dużo ubrań, a potem mi oddawała. Niektóre sobie zostawiłam, ale te, które na mnie nie pasowały albo nie były w moim stylu, wystawiłam na OLX albo na Allegro. Karolinka zaproponowała, żebyśmy sprzedawały te ubrania na transmisji. Ja jednak nie miałam odwagi pojawić się przed kamerą na żywo. Stanęło na tym, że zrobi to Karolinka. Założyłyśmy grupę na Facebooku, odpaliłyśmy kamerkę w telefonie u mnie w sypialni i synowa zaczęła prowadzić live. Pojawiała się jedna, potem druga i kolejne osoby. Przywitały się i poszło! - wspomina Agnieszka.

Spodobało jej się i za drugim razem się przyłączyła. Z początku czuła się trochę skrępowana, ale po każdej kolejnej transmisji była już bardziej na luzie. Zaczęły zagadywać uczestniczki: "Co tam u was dziewczyny? Jaka pogoda? Jak zdrowie?". Nie miały jeszcze żadnych lamp, ubrania kładły na łóżku i wieszały na wieszakach z szafy. Potem ciocia Agnieszki, która prowadziła sklep, dała jej stojący wieszak, żeby mogła sobie wieszać ciuchy na nim.

- Przez jakiś czas sprzedawałyśmy te nasze rzeczy dla zabawy. Któregoś dnia Robertowi, mojemu mężowi, wpadła w rękę ulotka, że u nas, w Pyrzycach jest hurtownia, w której można kupić nową odzież outletową z metkami na kilogramy. "Kupmy ze dwa worki, zobaczymy czy uda się sprzedać na tych waszych transmisjach" - zaproponował i tak zrobiliśmy. Klientki je kupiły – wspomina.

Mąż, który akurat zwolnił się z pracy z powodów zdrowotnych, wpadł na pomysł, żeby we troje założyli firmę i zajęli się sprzedażą odzieży online na poważnie. Postarał się o dotację na start. Kupili wieszaki, manekiny, lepszy telefon, statywy z lampami, laptop, drukarkę. Część kwoty przeznaczyli na towar. Rozkręcili się na dobre. Agnieszka z Robertem zajmują się prowadzeniem firmy, Karolina wpada na transmisje po zamknięciu swojego salonu manicure.

Jedna prezentuje ubrania, druga się przebiera

- Od tego czasu transmisje stały się popularne. Zaczęło je prowadzić mnóstwo ludzi. Jest więc spora konkurencja, ale też można się zainspirować od innych. Jedna pani sprzedawała podczas transmisji ubrania, a z czasem zaczęła też oferować sztuczne kwiaty i coś jeszcze. Pomyślałam, że może i my rozszerzymy asortyment – kobietom przecież wszystko jest potrzebne. Sprzedajemy więc oprócz ubrań, pościel, ręczniki, ściereczki, kosmetyki, biżuterię, buty. Znalazłam fajną hurtownię, w której mogę wszystko kupić – mówi Agnieszka.

Prowadzi z synową live trzy razy w tygodniu: w poniedziałki, środy i piątki o 19. Mają stałe klientki, które się z nimi zżyły. Włączają transmisje jak ulubiony serial. Piszą, że nakarmiły, umyły i przygotowały do spania dzieci, zrobiły kolację mężom i mają czas dla siebie. Niektóre siedzą w wannie! Jedna z ich stałych klientek w dni transmisji wcześniej wraca do domu, żeby się wyrobić na 19, a we wtorki i czwartki zostaje dłużej w pracy.

- Polubiłyśmy się. Stworzyła się społeczność. Są panie, które czasem coś kupią, czasem nie, ale zawsze nas oglądają. Inna np. myje okna, sprząta i cały czas zerka na transmisję. Czasem słyszymy, jak jakiś mąż żartuje: "Te kataryny już nadają", bo faktycznie - jesteśmy we dwie i cały czas trajkoczemy. Zresztą prywatnie też często rozmawiamy. Od początku się z Karolinką polubiłyśmy, nadajemy na tych samych falach. Jesteśmy zaprzeczeniem synowej i teściowej z kawałów – zapewnia Agnieszka.

Dodaje, że fajnie prowadzi się transmisje we dwie. Ona prezentuje jakąś bluzkę czy spodnie, a Karolina w tym czasie się przebiera, odkłada i zapisuje to, co zamawiają klientki. Potem się wymieniają i przed kamerkę wskakuje synowa. Czasami zakładają ten sam ciuch, żeby pokazać, jak leży na różnych sylwetkach.

- Staramy się zawsze mieć jakieś nowości. Zwykle ogląda nas 115 – 120 osób, czasem mniej. Sporo rzeczy schodzi podczas live’a, a te, które się nie sprzedają i zostają pojedyncze sztuki, często wyprzedajemy potem taniej, żeby nie zalegały i żeby można było kupić coś nowego. Zamawiamy takie ubrania, które nam się podobają, dlatego często zostawiamy coś dla siebie – przyznaje Agnieszka.

Lubi to, co robi. To dla niej o wiele ciekawsze niż prowadzenie stacjonarnego butiku czy sklepu internetowego. - Żyję tym i cieszę się, że mogę zarobić w ten sposób na życie. Kokosów nie ma, ale starcza na opłaty, jedzenie, jakieś przyjemności. Trudno mi porównać, czy to bardziej opłacalne niż stacjonarny sklep, czy internetowy butik, ale wydaje mi się, że coraz więcej ludzi robi zakupy w internecie, a podczas transmisji można zobaczyć, jak ubrania na kimś leżą, zadać jakieś pytania, na które od razu dostanie się odpowiedź – mówi Agnieszka.

Mamy poczucie, że to wyjątkowa okazja

Agnieszka Czajkowska-Wendorff, psycholożka i psychoterapeutka mówi, że transmisje sprzedażowe stały się bardzo popularne, dlatego, że łączą ze sobą elementy rozrywki i zakupów. Ich uczestnicy mają poczucie pewnej wspólnoty, przynależności do grupy. Tworzy się pomiędzy nimi pewien rodzaj relacji. Nawet jeśli sprzedający i kupujący się nie znają, przez to, że osoba prowadząca transmisję odpowiada na pytania uczestników, czują z nią jakąś więź, więc robią zakupy z większą chęcią. Sprzedawca nie jest dla nich anonimowy, ale to ktoś, kogo znają i lubią.

- W grę zaczynają więc wchodzić emocje. Chętniej kupimy coś od osoby, którą lubimy. Jeśli jest jeszcze osobą otwartą, komunikatywną, wesołą, staje się nam bliższa, nabieramy do niej zaufania. Kiedy więc coś nam coś poleca, wierzymy, że robi to od serca – mówi psycholożka.

Podkreśla, że często kupujemy coś pod wpływem emocji. Niekoniecznie potrzebujemy kolejnej sukienki, ale jeśli sprzedawca ją zachwala i zapewnia, że będziemy czuć się w niej wspaniale, bywa, że decydujemy się na zakup.

- Atutem transmisji jest też to, że osoby ją prowadzące często pokazują jakąś rzecz, przymierzają ubrania. Widzimy, jak w nich wyglądają. Jeśli coś wisiałoby na wieszaku, moglibyśmy nie zwrócić na to uwagi, ale na kimś może nam się spodobać. Gdy osoba prowadząca transmisję dobrze wygląda w danej rzeczy, wyobrażamy sobie, że też będziemy tak wyglądać – mówi Agnieszka Czajkowska-Wendorff.

Zauważa, że w czasie transmisji sprzedażowej jest też dodatkowy element – poczucie, że pojawia się wyjątkowa i jedyna okazja. Osoba, która prowadzi transmisję w czasie jej trwania, obniża bowiem czasem cenę na dany produkt, oferuje bonusy albo dodatkowe zniżki. Niektórzy nawet włączają zegar wyznaczający czas na podjęcie decyzji o zakupie. Jeśli kupujący zrezygnują z zakupu, mogą mieć poczucie, że stracili i taka szansa się już nie pojawi.

- Dodatkowo, kiedy pojawiają się komentarze, że ktoś kupił lub otrzymał daną rzecz, inni czują, że też chcą ją mieć. Jednocześnie buduje to zaufanie – wydaje nam się, że jeżeli ktoś coś kupił, to znaczy, że warto, że jest to dobra rzecz. Takie interakcje również wpływają pozytywnie na emocje i zachęcają do zakupów – mówi psycholożka.

Dodaje, że transmisje prowadzone są zwykle w te same dni, o określonych godzinach. Nie jest to bez znaczenia, ponieważ stają się to dla uczestników wydarzeniem, na które czekają. Przyzwyczajają się oni do tego, że w te dni dostarczają sobie jakąś dawkę pozytywnych emocji, czego potrzebują.

Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
Masturdating robi furorę. Nie tylko single są zachwyceni
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
"Monkey-barring" to przykry trend w randkowaniu. Lepiej uważaj
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega
Zakazane przed wizytą u ginekologa. Lekarka ostrzega
Ustaw pokrętło w tej pozycji. Rachunki za ogrzewanie spadną w mig
Ustaw pokrętło w tej pozycji. Rachunki za ogrzewanie spadną w mig
Wydaje ten dźwięk. Jeśli słyszysz, musisz zadziałać natychmiast
Wydaje ten dźwięk. Jeśli słyszysz, musisz zadziałać natychmiast
Nie dają jej przejść na ulicy. Wiesława z "Sanatorium" zdradziła powód
Nie dają jej przejść na ulicy. Wiesława z "Sanatorium" zdradziła powód
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Podlej tym trawę. Zacznie rosnąć gęściej
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? Przepisy są jasne
Liście z drzewa sąsiada spadają na twoją działkę? Przepisy są jasne
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
Konferencja dla młodych kobiet za nami! Wyjątkowe wydarzenie przyciągnęło tłumy
"Jesteśmy wybrańcami losu". Bez ogródek mówi o zarobkach aktorów
"Jesteśmy wybrańcami losu". Bez ogródek mówi o zarobkach aktorów
Ma wznowę raka. Żona zabrała głos
Ma wznowę raka. Żona zabrała głos
Usuń z doniczki. Wielu właścicieli popełnia duży błąd
Usuń z doniczki. Wielu właścicieli popełnia duży błąd