Tak podsumowała ich znana psycholożka. Nie szczędziła ostrych słów
Marcin Hakiel i Dominika Serowska zaskoczyli wszystkich, pojawiając się na ramówce z niemowlakiem. - Nigdy za wiele ogrzewania się w "ciepełku", jakie stwarza wizerunek pieska lub dziecka — wyznała WP Kobiecie znana psycholożka dziecięca, dr Aleksandra Piotrowska.
Marcin Hakiel od dawna tworzy udany związek z Dominiką Serowską. Para na początku grudnia powitała na świecie pierwsze dziecko. Chłopiec o oryginalnym imieniu Romeo zaliczył właśnie swój medialny debiut.
Psycholożki nie zostawiły suchej nitki na rodzicach Romea
Marcin Hakiel doczekał się trójki dzieci. Dwójka z nich to owoc związku z Katarzyną Cichopek. Para postanowiła jednak chronić ich wizerunki, publikując ich zdjęcia z zakrytymi twarzami bądź tyłem. Tancerz inną decyzję podjął jednak w przypadku najmłodszej pociechy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marcin Hakiel i Dominika o zabraniu Romeo na salony. Co myślą o udziale Kurzajewskiego w "TzG"? Padły wymowne słowa
Celebryta oraz jego partnerka z chęcią chwalą się trzymiesięcznym Romeem w sieci. Ostatnio zabrali go nawet na duże wydarzenie medialne, jakim była wiosenna ramówka TVN-u.
- Okazuje się, że nigdy za wiele ogrzewania się w "ciepełku", jakie stwarza wizerunek pieska lub dziecka. Celebryci też najwyraźniej nie są odporni na taką pokusę - skomentowała psycholożka dziecięca dr Aleksandra Piotrowska.
Ekspertka zwróciła również uwagę na inne niebezpieczeństwo, na które narażony był maluch.
- Mamy sezon grypowy, więc nawet pomijając to, że dziecko patrzyło na ludzi, którzy mogli zachowywać się w sposób zmieniony procentami, to przecież na pewno zetknęło się z mnóstwem wirusów i bakterii. To moim zdaniem wystarczający powód, by oszczędzić maluchowi tego typu przeżyć - dodała.
Wizerunek dzieci w internecie
Psycholożka Dorota Minta podkreśla, że decyzja o tym, gdzie rodzice zabierają ze sobą dzieci, należy wyłącznie do nich, jednak z jej punktu widzenia, obecność niemowlęcia na ramówce TVN-u nie była zbyt dobrym pomysłem.
- Chodzi przede wszystkim o natłok bodźców, który na takich wydarzeniach może być ogromny. Maluchy muszą mierzyć się z hałasem, światłem, a nawet natężeniem różnych zapachów. Dla dzieci może to być bardzo stresujące.
Ekspertka ma też wątpliwości, dotyczące eksponowania wizerunku dzieci w sieci.
- Tu też decydują rodzice, jednak powinni być w tej kwestii bardzo ostrożni. Być może w przyszłości dzieci nie będą z tego zadowolone i ich sprzeciw, po wielu latach, może urosnąć do silnego konfliktu. Po drugie jeśli fotografie nieletnich zostaną przez kogoś wykorzystane ze szkodą dla ich wizerunku, to koszty psychiczne mogą być ogromne.
Specjalistka przyznała, że z jednej strony rozumie, jeśli rodzice chcą pokazywać świat dziecku, jednak należałoby się zastanowić, czy aby na pewno każde miejsce jest dla nich odpowiednie.
- Powody i motywacje takiego zachowania rodziców to ich sprawa. Przypuszczam, że dzieci pojawiają się publicznie nie dlatego, że nie miałby się kto nimi zająć, gdy rodzice stają na chwilę na ściance. Z mojej praktyki wiem, że łatwo może to przerodzić się w nadmiarowe pokazywanie dziecka w internecie czy w ogóle w przestrzeni publicznej. Znamy wiele przypadków tego zachowania z całego świata - zaznacza Minta.
Psycholożka radzi, by rodzice wstrzymali się z publicznym pokazywaniem dzieci przynajmniej do czasu, aż będą mogły same świadomie podjąć taką decyzję.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.