"Za mną się ciągnęło". Po tej roli starsze panie pluły jej pod nogi

Aktorzy są często identyfikowani ze swoimi rolami. Za ich sprawą zyskują sympatię lub antypatię widzów. Czasem ta druga opcja przybiera formę dość ekstremalną, gdy odbiorcy danej produkcji nie oddzielają świata rzeczywistego od kinematograficznego tworu.

Z taką sytuacją musiała zmierzyć się Maria Pakulnis, która ma na koncie kilkadziesiąt ról teatralnych i filmowych. W połowie lat 90. zagrała w serialu "Ekstradycja", który przedstawia losy Olgierda Halskiego (Marek Kondrat) walczącego z podziemiem gangsterskim. Pakulnis wcieliła się w nim w Nadieżdę – szefową rosyjskiej mafii. Na kanapach "Dzień Dobry TVN" powiedziała, jak ta rola wpłynęła wówczas na jej życie.

– Za mną na pewno ciągnęło się po 'Ekstradycji', gdzie zagrałam szefa mafii. Zdarzały mi się różne, bardzo przykre sytuacje. Starsze panie, jak mnie widziały, to pluły mi pod nogi i mówiły: ty wstrętna porywaczko. Mój mały synek przerażony patrzył i nie wiedział, o co chodzi – wspomina aktorka.

Zobacz też: Byli razem przez 27 lat. Wiedziała, że mąż ma kogoś "na boku"

W niektórych sytuacjach aktorzy mają również problem, by wyjść z roli, szczególnie, gdy są z nią związani od dłuższego czasu. Takie zagrożenie tworzą przede wszystkim serialowe "tasiemce". Przykładem może być Andrzej Grabowski, który grał Ferdka Kiepskiego przez 22 lata.

– Nagle zacząłem uważać, że normalnym światem jest świat Kiepskich. Jak wychodziłem i widziałem ludzi na zewnątrz, to mi się wydawało, że to jest wirtualny świat, że normalnie to jest tak, jak u nas. To wcale nie jest miłe – przyznał aktor w "Dzień Dobry TVN".

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl