5 par czerwonych pantofli
Wychodzenie z małych uzależnień jest trudniejsze niż z poważnych nałogów. Bez papierosów można się obejść do końca życia, bez
komórki trudniej...
27.08.2007 | aktual.: 28.05.2010 16:05
Płacisz za komórkę rachunki, które przerastają twoje możliwości, jesteś na kolejnej diecie, w szafie wylądowała piąta para czerwonych butów, nie wyobrażasz sobie wieczoru bez telenoweli. Być może jesteś ofiarą manii, której mechanizm jest identyczny z tym, jaki prowadzi do uzależnień od narkotyków i alkoholu. Urlop to idealny moment, by wreszcie się od niej uwolnić.
Pewien mężczyzna uzależnił się od kuchni swojej żony. Nigdy, nigdzie i pod żadnym warunkiem nie jadł niczego, co nie wyszło spod jej ręki. 17-letnia Aga wyznała na blogu uzależnienie od błyszczyków. Ma ich już całą szufladę i ciągle kupuje nowe. Można się uzależnić od wszystkiego: tipsów, batonów czy głosu Presleya. Rośnie liczba uzależnionych od pracy, seksu, zakupów, słodyczy, telewizji i internetu.
Zanim się spostrzeżesz, twoją obsesją może stać się telefon komórkowy, dieta, kremy przeciwzmarszczkowe, fitness, porządki domowe i witaminy. Nawet nie zauważasz, kiedy przyjemność zamienia się w przymus. Oczywiście, nigdy nie przyznasz się do uzależnienia. Wmówisz sobie, że masz nad wszystkim kontrolę. Czy tak jest, łatwo sprawdzić. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: czy to, co robię, wynika z rzeczywistej potrzeby czy z niekontrolowanych pragnień?
ZOBACZ RÓWNIEŻ
To poważna sprawa, bo mechanizmy uzależnień od środków odurzających i np. telenowel są podobne. Potwierdziły to badania prowadzone przez National Laboratory w Upton oraz prace amerykańskiego profesora Johna Banzhafa. Wykazano w nich, że te same obszary mózgu odpowiedzialne za uzależnienia, które się aktywizują u kokainisty, „włączają się” także u wielbiciela batoników. Nie trzeba nawet mieć przed sobą ulubionego przysmaku, wystarczy zobaczyć go w reklamie. W Stanach Zjednoczonych obserwacje te miały poważne konsekwencje, zwłaszcza dla hazardzistów: niemożność zaprzestania gry została tam oficjalnie uznana za zaburzenie psychiczne.
A przecież wszystko zaczyna się od zachowań, które uważane są przez ogół za normalne, a nawet chwalebne. Uprawianie sportu służy zdrowiu, korzystanie z internetu poszerza wiedzę, a robienie zakupów jest wyrazem dbałości o siebie i rodzinę. Jednak zdarzają się przypadki, kiedy fitness staje się nałogiem, życie bez komputera traci sens, a przechodzenie obok sklepu zmusza, by wejść i kupić cokolwiek. Oczywiście każdemu zdarza się przesadzić: wypić za dużo alkoholu, spędzić noc na surfowaniu w sieci albo kupić masę zbędnych rzeczy. Nie każdy jest od razu nałogowcem. Jak więc odróżnić zwykłą lekkomyślność od uzależnienia? A jeśli to nałóg, jak się od niego uwolnić?
Nie ma życia bez komórki
Uzależnienia od nowych technologii staną się prawdopodobnie zmorą XXI wieku. Już dziś naukowcy przestrzegają pracodawców przed zbyt swobodnym obdarowywaniem pracowników komórkami czy laptopami – wkrótce mogą zostać zasypani pozwami od osób uzależnionych od korzystania z tych prezentów. We Włoszech liczba telefonów komórkowych przekroczyła liczbę obywateli. Polacy wysyłają najwięcej SMS-ów w Europie (średnio 6 dziennie). A jak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez specjalistkę od psychologii uzależnień Franciscę López Torrecillas z uniwersytetu w Grenadzie, niemal połowa Hiszpanów jest uzależniona od telefonu komórkowego (korzysta z niego dłużej niż cztery godziny dziennie). W Anglii blisko 40 proc. badanych przez Davida Sheffielda z uniwersytetu w Staffordshire twierdziło, że nie wyobraża sobie życia bez komórki. 35 proc. wyznało, że stanowi ona dla nich ucieczkę od problemów, a 7 proc. obwinia swój telefon za utratę pracy czy rozpad związku.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Uzależnionych od komórki łatwo zidentyfikować: rozmawiają przez telefon niemal bez przerwy, wciąż piszą SMS-y, nigdy nie wyłączają telefonu i nigdy nie zostawiają go w domu. Są nawet tacy, którzy miejsce wakacyjnego wyjazdu wybierają, kierując się zasięgiem. Uzależnieni od komórki wolą do kogoś zadzwonić niż rozmawiać z nim w cztery oczy. Obserwując ich, ma się wrażenie, że znajdują się zawsze w niewłaściwym miejscu, z niewłaściwą osobą. No bo po co rozmawiać przez telefon z jedną przyjaciółką, gdy jest się na spacerze z inną? Po co wciąż pisać SMS-y, skoro jest się na plaży z ukochanym? Osoby te powinny zadać sobie pytanie: czy naprawdę chcę być w miejscu, w którym się znajduję, z osobą, którą mam obok siebie?
Warto też zastanowić się nad zawartością SMS-ów. Często są to dowcipy, błahe wiadomości. Czy naprawdę musiałaś je napisać? Jeśli uznasz, że jesteś niewolnikiem telefonu, zdobądź się na trzydniową przerwę w jego używaniu. Wolontariusze, którzy to zrobili, przyznali, że choć początkowo wyłączenie komórki wywoływało u nich niepokój, kłopoty z trawieniem i bezsenność, to jednak po okresie „odstawienia” zmniejszył się przeżywany przez nich stres i ilość problemów. Spróbuj więc na wakacyjny wyjazd nie zabierać ze sobą komórki. Jeśli okaże się to niemożliwe, umów się z przyjaciółmi, rodziną, że weźmiecie tylko jedną komórkę i będziecie włączać ją tylko raz dziennie na ustaloną wcześniej godzinę.
Zakochani w telewizorze
Anteny satelitarne, dekodery, DVD… w domu można czuć się jak na sali kinowej, a w dodatku oglądać programy 24 godziny na dobę. Z badań przeprowadzonych przez firmę IQS Quant Group dla TVP wynika, że 17 proc. widzów jest uzależnionych od telewizji: cierpią, jeśli nie mogą oglądać ulubionych programów, łączą domowe obowiązki z ich oglądaniem. Jednak gdy już zasiądą na swój seans przed telewizorem, nie zatrzymują się dłużej na niczym. Przeskakują z kanału na kanał lub próbują oglądać dwa filmy naraz. Właśnie ta gonitwa po kanałach jest typowa dla uzależnionego. Jeśli usprawiedliwiasz się, mówiąc, że robisz to, by nie oglądać reklam, spróbuj przez jeden wieczór obniżać głośność. Możesz także, zamiast zmienić kanały, zmienić swą pozycję. Podczas reklam wstań i zrób coś pożytecznego w domu: ułóż gazety na miejsce, schowaj umyte naczynia lub po prostu porozmawiaj z bliskimi o tym, co przed chwilą oglądałeś.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Złapani w sieć
Wysyłasz maila, aby pozdrowić przyjaciela. Wchodzisz do internetu, by odnaleźć ważny artykuł, sprawdzić rozkład jazdy. Nawigacja w sieci prawie zawsze zaczyna się od konieczności. I tu tkwi pułapka. Internet jest potrzebny, ale używać go właściwie to tak, jak nauczyć się spacerować po sawannie i nie zginąć. W sieci łatwo utkwić: ze względu na szybkość komunikacji wydaje nam się, że maile czy internetowe rozmowy kradną zaledwie kilka minut dziennie. Ale tak nie jest. Fenomen IAD (Internet Addiction Disorder) został dokładnie opisany: człowiek zaczyna spędzać w sieci coraz więcej czasu, ograniczając do minimum inne formy aktywności. Popada w swoiste ciągi: sprawdzenie skrzynki internetowej kończy się wielogodzinną wędrówką po sieci, której uzależniony nie jest potem nawet w stanie odtworzyć. Jednak najbardziej uzależniające są te formy korzystania z sieci, które są substytutem kontaktów interpersonalnych: IRC, wirtualne kawiarenki, Gadu-Gadu. Siecioholicy spędzają na takim symulowanym kontakcie z innymi więcej
czasu niż ludzie obcujący ze sobą w tradycyjny sposób.
Symptomem przekroczenia granicy jest wyłączenie się: nie jesteś świadomy celu nawigacji, kolejny wysłany mail wcale nie był konieczny… Wychodzi się z tego małymi kroczkami. Pierwszy – to zapisywanie godzin spędzanych przy komputerze. Ich ilość z pewnością cię zdziwi. I być może sprawi, że na wakacjach nie wstąpisz do internetowej kawiarenki. Wiadomości można też przeczytać w papierowej gazecie, a na plaży porozmawiać z prawdziwymi ludźmi.
Piękna, szczupła, nieszczęśliwa
Trening, dbałość o urodę wymagają wyrzeczeń. Gdy więc uda nam się przezwyciężyć lenistwo, z lęku, że odpuścimy, stajemy się dla siebie zbyt surowi. Katujemy się, jeśli opuścimy godzinę ćwiczeń, dręczymy z powodu jednego batonika. Wierność zdrowym zasadom nie oznacza, że od czasu do czasu nie można sobie pozwolić na wyskok. Wtedy nawet ostry reżim łatwiej będzie tolerować. Jeśli nigdy nie opuściłaś zajęć, załóż, że to jednak może się zdarzyć. I nigdy, dla godziny fitnessu, nie rezygnuj ze spotkania z przyjaciółką, która akurat jest przejazdem w twoim mieście.
Nieco inaczej wyglądają męki związane z dbaniem o urodę. I tu wszystko zaczyna się od zdrowej potrzeby podobania się lub mniej zdrowego, choć zrozumiałego lęku przed starzeniem się. Robisz botoks, lifting, liposukcję… Wpadasz w spiralę: jeśli korekcja podbródka udała się, poprawiasz też usta i powieki… Wyjście z tego jest proste, ale i trudne zarazem: trzeba akceptować siebie taką, jaką się jest. Pomocą może być rozmowa z partnerem: z pewnością kocha cię z powodów innych od tych, o których myślisz. To prawie niemożliwe, by mężczyzna znudził się żoną z powodu jej cellulitu czy kolejnej zmarszczki. Jeśli się znudzi, rzadko jest to powód natury estetycznej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Jeszcze bardziej niszczące są manie związane z nadwagą. Większość kobiet na zmianę głodzi się, objada tabletkami hamującymi apetyt, a przy każdym kęsie myśli: czy po tym utyję? Ciągłe diety sprawiają jednak, że zamiast kilogramów tracisz przyjemność, jaką daje jedzenie. Co z tym robić? Jeśli twoim celem jest to, by wyglądać jak modelka, wiedz z góry, że go nie osiągniesz. Trzeba wybrać cel realny. Zsumuj też ceny preparatów dietetycznych i zapytaj siebie samą, ile kosztował cię każdy stracony kilogram. Obsesje związane z własnym wizerunkiem są trudne do przezwyciężenia. Rozmaitość i lekkość letniej kuchni daje jednak szansę, by odżywiając się normalnie, tracić na wadze. A spacery, rower, pływanie dają lepszy efekt niż diety, i ileż więcej przyjemności.
Mania kupowania
Zakupy same w sobie nie są złe, źle jest, jeśli kupujemy nie po to, by zaspokoić podstawowe potrzeby, ale by się dowartościować, pozbyć kompleksów. Dzwonkiem alarmowym jest zakup rzeczy zbytecznych lub powtarzających się: piątej pary czerwonych butów, dziesiątej ramki do zdjęć. Oczywiście, zdajesz sobie sprawę, że kupujesz za dużo. Jednak tracisz kontrolę i nie umiesz obiektywnie ocenić, czy nowe rzeczy są ci naprawdę potrzebne. Po opróżnieniu portfela lub po zrobieniu debetu na koncie przychodzi opamiętanie i poczucie winy. Aby je zagłuszyć… idziesz znów na zakupy! Bywa też, że zakupoholik, jak każdy uzależniony, czuje przymus powtarzania pewnych działań: codzienna wizyta w pasażu handlowym staje się „życiową koniecznością”. Aby zakupy znów stały się prawdziwą przyjemnością, powinno się zabrać na nie osobę, która przypomni ci, abyś przed sięgnięciem do portfela oceniła zakup pod względem jakości, porównała ceny, odpowiedziała sobie: czy rzeczywiście ta rzecz jest mi potrzebna? Warto też unikać korzystania z
kart płatniczych – gotówkę wydaje się rozsądniej.
Lato leczy
Wakacje to dobry moment na sprawdzenie, czy nasze zachowanie nie przybrało formy uzależnienia – twierdzi dr med. Bohdan Woronowicz, specjalista psychiatra i specjalista terapii uzależnień. – Można wtedy przekonać się, czy potrafimy obejść się bez komórki, telewizora, laptopa. W czasie urlopu odrywamy się od codziennych schematów i przyzwyczajeń, odpada wiele stresujących sytuacji. To powinno pomóc w oderwaniu się od małych manii. Ważną rolę mogą w tym odegrać także nasi bliscy – o ile staną się bardziej wyrozumiali i jeśli pomogą w zagospodarowaniu wolnego czasu. Jeśli uda się, to dobrze. Będzie to oznaczało, że jeszcze panujemy nad sytuacją. Jeśli nam się nie powiedzie, po powrocie z urlopu warto porozmawiać na ten temat ze specjalistą.
Wydanie Internetowe