Agata Duda milczy na temat aborcji. Eliza Michalik: przyzwoity człowiek powinien zaprotestować
Choć dyskusja o całkowitym zakazie aborcji toczy się w mediach od kilku miesięcy, to wciąż nie pojawiło się stanowisko pierwszej damy, Agaty Dudy. W internecie trwa akcja #agataprosimy. Polki apelują, by pierwsza dama zabrała głos w tej kluczowej dla kobiet sprawie. - Jeżeli się teraz nie odezwie, to za 5 lat może być tak, że jak spojrzy wstecz, to będzie się sama przed sobą wstydziła. Tutaj różnice poglądów nie mają nic do rzeczy – mówi w rozmowie z WP Kobieta Eliza Michalik, dziennikarka i jedna z inicjatorek akcji.
28.09.2016 | aktual.: 30.09.2016 14:49
Agata Duda już kilka razy sugerowała, że nie myśli tak, jak mąż i że nie boi się Jarosława Kaczyńskiego. Liczy pani, że tym razem wyrazi swoje zdanie?
Ja na nic nie liczę. Nie mam żadnych oczekiwań, ale uważam, że są chwile, w których nieprzyzwoicie jest milczeć. Uważam, że czasami dzieją się takie rzeczy, kiedy warto apelować do wszystkich świętych, do Boga i do diabła, do każdego, do kogo się da, ponieważ chodzi o ludzi. Ten projekt zabiera kobietom prawa obywatelskie, prawa człowieka. Pani Agata Duda, jako Agata Duda nic nie znaczy, ale jako żona prezydenta pełni bardzo ważną funkcję i jej głos, jako żony prezydenta, byłby bardzo mocno słyszalny. Głos takiej osoby zawsze dużo waży i słuchają go inni ludzie. Dlatego pomyślałam, że warto wykorzystać wszystkie możliwości, bo sprawa jest tego warta.
Pierwsza dama strzela sobie w kolano, milcząc, gdy rozstrzygają się losy Polek? Skoro taka ustawa nie jest dobrym pretekstem do tego, by włączyć się w dyskusję, to co jest?
Nie patrzę na to w kategoriach tego, czy strzela sobie w kolano, czy nie. Ona mnie nic nie obchodzi. To nie jest ważne, ważna jest sama sprawa. Może być tak, że po jakimś czasie pani Agata Duda będzie się bardzo wstydzić, że milczała. Są takie sytuacje, że każdy w życiu prywatnym czuje czasem, że powinien coś zrobić, ale milczy. Z różnych powodów: ze strachu, ze skrępowania, bo tak jest wygodniej. Przychodzi ten moment, że powinniśmy się przeciwstawić, coś powiedzieć i po czasie żałujemy, że tego nie zrobiliśmy. Myślę, że to jest właśnie taka sytuacja. Jeżeli się teraz nie odezwie, to za 5 lat może być tak, że jak spojrzy wstecz, to będzie się sama przed sobą wstydziła. Tutaj różnice poglądów nie mają nic do rzeczy. Zabijanie kobiet to nie jest sytuacja prawicowa czy lewicowa. To jest po prostu niegodne. Każdy przyzwoity człowiek powinien zaprotestować. Liczę na to, że się opamięta, zwłaszcza że wiele osób do niej apeluje.
A co jeśli jej zdanie nie będzie takie, na jakie czeka większość Polek? Co jeśli nie poprze tych wszystkich ruchów Dziewuch i Czarnych Protestów?
Wtedy zyskamy coś bardzo ważnego – wiedzę. Będziemy wiedzieli, z kim mamy do czynienia i przestaniemy do niej apelować, szanując jej prawo do odmiennej opinii. Teraz apelujemy, bo nie wiemy, co pierwsza dama myśli. Tak naprawdę, możemy tylko domniemywać, czy popiera nasze poglądy, czy nie. Jeśli okaże się, że ma inne zdanie, to ja osobiście to uszanuję.
Dziwi panią to milczenie? Pozostałe pierwsze damy wyraziły swoje zdanie w tej sprawie. *
Nie dziwi, ale ja bym na jej miejscu nie milczała. W ogóle nie wyobrażam sobie bycia prezydentową i milczenia. To nie jest prywatna funkcja żony polityka. To nie jest tak, że mój mąż został prezydentem, a ja jestem prywatną żonką przy moim mężu. Tak to nie działa. To jest funkcja, która wymaga od takiej kobiety uważania na to, co się mówi, co się robi, reprezentowania pewnych spraw i wypowiadania się również. Nie mówię, by mieszać się w bieżące sprawy polityczne, ale nie można milczeć w fundamentalnych kwestiach, które dotyczą życia ludzkiego, bo to jest niemoralne. Jest kobietą, więc nie wyobrażam sobie, że będąc na swoim stanowisku, może nie poprzeć innych kobiet kobiet.
*W dyskusji o całkowitym zakazie aborcji padają dziś bardzo mocne słowa. Mówi się o umierających Polkach, barbarzyństwie… Myśli pani, że część ludzi przestała już reagować na takie słowa?
Mam dokładnie odwrotne wrażenie. Nigdy wcześniej Polki nie reagowały na łamanie ich praw. Byłyśmy trochę jak takie bezbronne owieczki, nad którymi politycy w Sejmie dyskutowali, dla których – bezwolnych i milczących -wprowadzali jakieś ustawy. Proszę zauważyć, że nigdy nie było jakiejś reakcji kobiet na dyskutowanie o nich bez nich. To jest pierwszy raz w historii Polski, że kobiety protestują, mało tego - ten protest się rozkręca! Szczerze mówiąc, myślałam, że skończy się na jednym dniu. Ubierzemy się na czarno i pokażemy politykom, że nam się to nie podoba i już! Tymczasem trwa to już tydzień. Będzie demonstracja w obronie kobiet sobotę (1.10), potem wielki marsz w poniedziałek (3.10). I nie mam wrażenia, że kobiety na tym poprzestaną. To się będzie rozkręcać. Jestem dumna z nas, Polek, bo nie było jeszcze takiej sytuacji. Wreszcie zaczynamy rozumieć, że mamy głos. Jest nas więcej niż mężczyzn i to naprawdę przestaje się mieścić w głowie, by to oni za nas decydowali. My nie mamy aspiracji, by o nich decydować.
Pani zdaniem ten projekt wejdzie w życie?
Są fakty, z którymi trzeba się zmierzyć i rozpatrywać różne scenariusze. Po raz pierwszy się obawiam, że ten projekt może wejść w życie. Mówię „po raz pierwszy”, bo kwestia aborcji nie jest podejmowana pierwszy raz. Od 20 lat, średnio co dwa lata, jest wyciągana i zawsze wywołuje taką samą burzę i przeważnie wykorzystywana jest jako zasłona dymna, żeby coś przykryć. Jak się rządzącym coś nie udaje, to wywołują sprawę aborcji.
Tym razem jest inaczej. U władzy jest ekipa, jakiej nigdy wcześniej nie było. PiS już wcześniej był u władzy, ale nigdy nie był tak fanatyczny, tak zdeterminowany, nie sugerował się, w takim stopniu jak teraz, opinią narodowców, fanatyków wszelkiej maści, również religijnych. Mam wrażenie, że po części reprezentują nas szaleńcy. Wcześniej byli to po prostu ludzie, z którymi mogłyśmy się nie zgadzać. Teraz rządzą nami nieobliczalni ludzie, po których nie wiadomo, czego można się spodziewać.
Ustawa całkowicie zakazująca aborcji może być pierwszym krokiem do kolejnych zmian?
Fanatyzm działa tak, że jak mu się da palec, to chce całą rękę, a potem chce jeszcze więcej. Teraz uczepili się Polek, ale jestem pewna, że dalej wezmą się za homoseksualistów, rozwodników, rodziny patchworkowe, za wiele rzeczy, których teraz nie możemy sobie nawet wyobrazić, bo normalni ludzie o takich rzeczach nie myślą. Jeżeli kobiety się nie obronią, to inne grupy trafią na tapetę. Kobiety to jest dla nich najłatwiejszy cel, bo nigdy się nie broniły. Jestem dumna z tego, że teraz jest inaczej. Jak uchwalą tę ustawę, to pójdziemy pod Sejm. Jak będzie trzeba, to sama wezmę namiot i się tam rozbiję, bo nie wyobrażam sobie życia w kraju, w którym fanatycy religijni, księża, mówią mi, jak mam żyć. Mam nadzieję, że każda z nas tak powie.
Mam wyobraźnię, ale chyba nie potrafię sobie wyobrazić, że po wprowadzeniu tej ustawy można by jeszcze bardziej ingerować w sprawy kobiet.
Całkowity zakaz aborcji to pozbawienie kobiet praw człowieka i praw obywatelskich. Nie wyobrażam sobie, że w XXI wieku politycy mieliby zabronić nam o sobie decydować – czy rodzimy, czy nie, leczymy się, czy nie, i jak. I na koniec: warto zaznaczyć, że naprawdę nie chodzi o to, że my: protestujące kobiety i feministki, feminiści, nienawidzimy nienarodzonych dzieci, zarodków, że chcemy je zabijać. Aborcja jest zawsze złem. Nie znam feministki, dla której aborcja byłaby czymś dobrym. Każdy normalny człowiek uważa, że aborcja jest zawsze złem. Wszyscy myślący i czujący ludzie, niezależnie od poglądów, chcą, żeby aborcji było jak najmniej. Różnica między nami i fanatykami religijnymi nie przebiega więc między szacunkiem do życia i jego brakiem, to brak zgody, jak osiągnąć cel, którym jest zmniejszenie liczby aborcji, a zwiększenie świadomości i bezpieczeństwa kobiet . Ja zgadzam się panią Kamilą Gasiuk – Pihowicz, że osiągniemy to, stawiając na edukację seksualną, dostęp do antykoncepcji, surowe ściganie i karanie gwałcicieli, skuteczne ściąganie alimentów, dobrą i dostępną darmową psychologiczną pomoc dla kobiet zgwałconych, w trudnej sytuacji i samotnych matek. Chodzi też o zmianę sposobu dyskusji: szantaż, krzyk i obelgi musza się skończyć, niestabilność emocjonalna i chorobliwa potrzeba kontroli widoczna u prawicowych polityków i księży do niczego nas nie doprowadzi. Potrzebna jest wiedza, zrównoważenie, troska o dobro wspólne i rozmowa o rzeczywistości, a nie banalnych infantylnych hasłach ludzi, którzy mówią, jakby mieli 9 lat. My kobiety, tak jak mężczyźni, jesteśmy przede wszystkim ludźmi, obdarzonymi godnością, mającymi prawo do szacunku i samodzielności, obdarzonymi pełnią praw człowieka, mamy mózgi i chcemy, nie! – teraz już żądamy! - żeby nasz głos był wysłuchany.
_O komentarz w sprawie procedowanej w sejmowych komisjach ustawy dot. całkowitego zakazu aborcji poprosiliśmy Agatę Dudę. – Niestety, nie ma takiej możliwości – odpowiada Marek Magierowski, dyrektor Biura Prasowego przy Kancelarii Prezydenta RP. _