Altruizm na co dzień - dlaczego pomagamy?
Rzesza wolontariuszy powiększa się z każdym rokiem, chętnie pochylamy się nad losem cierpiących zwierząt, ruszamy z pomocą, gdy bliższych lub dalszych sąsiadów dotyka kataklizm. Fenomen ludzkiej dobroci fascynuje etyków, psychologów, filozofów, a nawet socjobiologów. Wszyscy starają się odpowiedzieć na pytanie – dlaczego właściwie pomagamy?
Rzesza wolontariuszy powiększa się z każdym rokiem, chętnie pochylamy się nad losem cierpiących zwierząt, ruszamy z pomocą, gdy bliższych lub dalszych sąsiadów dotyka kataklizm. Fenomen ludzkiej dobroci fascynuje etyków, psychologów, filozofów, a nawet socjobiologów. Wszyscy starają się odpowiedzieć na pytanie – dlaczego właściwie pomagamy?
Altruizm najczęściej definiuje się, przeciwstawiając go egoizmowi. Jeśli więc niesiemy pomoc drugiej osobie, nie oczekując niczego w zamian, a nawet godząc się na poniesienie straty, nasze zachowanie jest w pełni altruistyczne. Tyle teoria. Naukowcy z różnych dziedzin od dawna spierają się, czy człowiek rzeczywiście jest zdolny do bezinteresownego narażania własnego życia, tylko i wyłącznie po to, aby uratować je komuś innemu. Jednym z głównych pytań towarzyszących tym rozmyślaniom, jest kwestia owej bezinteresowności. Czy rzeczywiście w zamian za dobroczynność nie otrzymujemy nagrody?
Ty mi, ja Tobie
Choć altruizm kojarzy się przede wszystkim z pomocą materialną, to tak naprawdę zachowaniem altruistycznym jest również udzielenie wsparcia psychicznego, np. rozmowa z samotną starszą osobą czy zabawa z dzieckiem przebywającym w hospicjum. Zwolennicy postrzegania człowieka jako istotny z natury dobrej wskazują, że takie postępowanie wynika po prostu z potrzeby serca.
Psychologowie jednak przyglądają się nam dokładniej i sugerują, że nagrodą jest chociażby lepsze samopoczucie, duma, jednym słowem – samozadowolenie. Ponadto, gdy nasze gesty są dostrzegane przez otoczenie, nagrodą staje się ogólne uznanie, pochwały, a nawet sama opinia altruisty, która zaczyna do nas „przylegać”. Lubimy być postrzegani jako osoby dobre. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, że… altruistom chętniej się pomaga. Nasza dobroczynność może być więc podyktowana nadzieją, że w razie potrzeby również i nam zostanie udzielona pomoc. Czy to nie odrobinę egoistyczne?
Ewolucja altruizmu
Naukowcy posuwają się jeszcze dalej, twierdząc, że altruizm uzależniony jest od genetycznego wyposażenia. Badacze z Uniwersytetu w Bonn wskazują nawet konkretną „cegiełkę”, która za zachowania altruistyczne miałaby odpowiadać. Jak sugerują badania, większym altruizmem cechują się osoby, które spośród dwóch wariantów genu o nazwie COMT posiadają ten z aminokwasem waliną (w drugim wariancie obecna jest metionina).
Do debaty włączają się również ewolucjoniści. Altruizm z punktu widzenia teorii ewolucji powinien zostać dawno wyeliminowany jako bariera w egoistycznej walce o przekazanie jak najliczniejszemu potomstwu własnej puli genów. Tymczasem, naukowcy z Uniwersytetu w Nottingham i londyńskiego King’s College twierdzą, że altruizm był cechą pożądaną i wzmacnianą. Dlaczego? Rodzice altruiści postrzegani byli jako bardziej skłonni do długotrwałej, troskliwej opieki nad potomstwem.
Pojawia się również teoria altruizmu krewniaczego – chętniej pomagamy tym, z którymi dzielimy naszą pulę genów. Zachowanie to dotyczy nie tylko bliższej i dalszej rodziny, ale i osób, które są do nas podobne – np. ten sam kolor oczu sugeruje, że pewne geny mamy wspólne.
Nie tylko geny
Okazuje się, że na naszą chęć pomagania wpływ mają nie tylko uwarunkowania genetyczne, ale i miejsce zamieszkania, wychowanie, doświadczenie życiowe. W małych miejscowościach, gdzie wzajemne więzi między ludźmi są silniejsze, łatwiej można dostrzec postawy altruistyczne. Nad potrzebującymi częściej pochylają się osoby wychowane w poczuciu, że należy pomagać bliźniemu. Bez wątpienia gesty pomocy chętniej wykonują osoby doświadczone przez los, które doskonale zdają sobie sprawę, jak istotne jest wsparcie w trudnych chwilach.
(map/sr)