Chude modelki, wysiadka!
Dla modelek o szkieletowatej urodzie nadchodzą ciężkie czasy. Urzędnicy państwowi, publicyści i gwiazdy Hollywoodu domagają się, aby dziewczyny o „rozmiarze zero” zniknęły z wybiegów. Jeśli chcą nadal występować, powinny trochę się dożywić.
12.01.2007 | aktual.: 28.05.2010 22:51
Dla modelek o szkieletowatej urodzie nadchodzą ciężkie czasy. Urzędnicy państwowi, publicyści i gwiazdy Hollywoodu domagają się, aby dziewczyny o „rozmiarze zero” zniknęły z wybiegów. Jeśli chcą nadal występować, powinny trochę się dożywić.
Komentatorzy zwracają uwagę, że to poważny problem. Modelki są wzorem dla milionów nastolatek na całym świecie. Pragnące osiągnąć tak „idealne” wymiary dziewczęta głodzą się niemiłosiernie. Rezultaty są opłakane. Tylko w Zjednoczonym Królestwie na anoreksję i inne zaburzenia odżywiania się, głównie na tle psychicznym, cierpi 60 tys. osób, przede wszystkim młodych kobiet. Kłopoty z łaknieniem ma coraz więcej polskich gimnazjalistek. Minister zdrowia Indii ostrzegł, że liczba poszczących obywatelek „wzrasta z szybkością rakiety”. Według tygodnika „Stern”, w szpony anoreksji wpadło aż 100 tys. Niemek. Na całym świecie choroba ta oraz podobne zaburzenia odżywiania dopadły 6 mln kobiet i ponad milion mężczyzn.
W skrajnych przypadkach anoreksja może doprowadzić do poważnych schorzeń nerek i płuc, a nawet do śmierci. Nie ulega wątpliwości, że choroba ta ma przede wszystkim podłoże kulturowe i szerzy się głównie w kręgu cywilizacji Zachodu. Odpowiedzialność za uwarunkowany psychicznie wstręt do jedzenia ponoszą w znacznym stopniu media. Na wyspach Fidżi do 1996 r. nie zanotowano ani jednego przypadku anoreksji, potem jednak pojawiło się ich wiele. W 1996 r. na Fidżi zaczęła nadawać telewizja, lansująca przerażająco szczupłe bohaterki. Ideałem piękności w zachodnich mediach jest wciąż niemal przezroczysta panna ze śladowymi piersiami.
Jak dowiodły badania, przeprowadzone przez naukowców z Johns Hopkins School of Public Health w Waszyngtonie, królowe piękności Stanów Zjednoczonych systematycznie stają się coraz chudsze. W 1922 r. tzw. indeks ciała i masy (BMI) miss USA odpowiadał normalnym rozmiarom i wynosił od 20 do 25. (BMI otrzymuje się, dzieląc kwadrat wzrostu człowieka w metrach przez jego masę w kilogramach). Obecnie jednak BMI miss Stanów Zjednoczonych spadł poniżej 18,5, co według Światowej Organizacji Zdrowia, oznacza próg niedożywienia. Jedna z królowych urody osiągnęła nawet smutny rekord – 16,9. Emma Halliwell, psycholog z University of the West of England, zwróciła uwagę, że modelki, których fotografie zdobią kolorowe magazyny, stawały się szczuplejsze przez ostatnie 30 lat, obecnie zaś prawie wszystkie mają co najmniej 15% niedowagi. W ubiegłym roku doszło do dwóch spektakularnych tragedii. W sierpniu straciła przytomność na wybiegu 22-letnia urugwajska modelka Luisel Ramos, która, pragnąc „utrzymać linię”, odżywiała się
prawie wyłącznie zieloną sałatą. Lekarze nie zdołali ocalić jej życia. 14 listopada w szpitalu w Săo Paulo zmarła z powodu powikłań wywołanych anoreksją 21-letnia Ana Carolina Reston, która rozpoczęła karierę modelki w 13. roku życia i prezentowała nowe kreacje w Japonii, Meksyku i Turcji. Przez ostatnie miesiące życia Ana Carolina jadła tylko pomidory i jabłka. W chwili śmierci dziewczyna, mająca 174 cm wzrostu, ważyła tylko 40 kg.
Śmierć brazylijskiej gwiazdy
była wstrząsem. Jeszcze we wrześniu władze Madrytu nakłoniły miejscowych kreatorów mody, aby nie pozwolili pokazać się na wybiegu modelkom o BMI poniżej 18. Te kryteria wykluczały z udziału w imprezie takie piękności jak Brytyjka Kate Moss. Wtedy uznano, że Hiszpanie posunęli się za daleko. „Gdybyśmy wprowadzili takie same restrykcje w Paryżu, wszyscy by nas wyśmiali”, oświadczył przewodniczący Francuskiej Federacji Mody, Didier Grumbach. Ale zgon brazylijskiej modelki zmienił nastroje. Władze wielu krajów zaczęły naciskać na projektantów mody, „aby przestali lansować modelki, które wyglądają jak zbiegowie z obozu koncentracyjnego”, mówiąc słowami jednej z włoskich gazet.
Właśnie we Włoszech urzędnicy wykazali się szczególną gorliwością. Minister ds. sportu i młodzieży, Giovanna Melandri, uderzyła na alarm: „60% nastolatek w naszym kraju chce wyszczupleć. Granica między chudą dziewczyną a chorą dziewczyną często jest przekraczana”. Minister wielokrotnie wzywała rodzimych kreatorów mody do działania. Mario Boselli, przewodniczący Camera Della Moda Italiana, początkowo stawiał opór. Podkreślał, że nie ma potrzeby stosować rozwiązań hiszpańskich, gdyż „najwyżej jedna na sto dziewczyn w branży jest za chuda”. W końcu jednak nalegania rządu okazały się skuteczne i Boselli zgodził się na opracowanie wraz z urzędnikami państwowymi manifestu czy też kodeksu postępowania.
Kodeks ten nawołuje do uznania zalet „słonecznego, zdrowego, krągłego modelu śródziemnomorskiej piękności”, do którego stworzenia w przeszłości tak bardzo przyczyniły się Włochy. Manifest przewiduje, że modelka, pragnąca pojawić się na wybiegu, powinna
przedstawić zaświadczenie lekarskie,
że nie cierpi na anoreksję czy podobne zaburzenia. Modelkom dziecięcym nawet to nie pomoże – dziewczęta poniżej 16. roku życia zostały wykluczone z występów. Podobny zakaz objął te o BMI poniżej 18. Przykładowo modelka o wzroście 173 cm i ważąca poniżej 55,4 kg zostanie wykluczona z udziału w imprezach. Powyższe postanowienia mają obowiązywać już podczas lutowego Tygodnia Mody w Mediolanie.
Przypomnijmy, że miasto to jest, obok Nowego Jorku i Paryża, jedną ze światowych stolic mody. Na mediolańskim wybiegu przedstawiają swoje kreacje tak renomowane firmy jak Gucci, Dolce&Gabbana, Versace, Prada czy Roberto Cavalli. Przyjęty kodeks teoretycznie ma charakter dobrowolny, jednak kreatorów, którzy nie zastosują się do nowych zasad, z pewnością czekają kary, np. przesunięcie występów ich modelek na mniej atrakcyjne terminy lub wykluczenie z najbardziej prestiżowych pokazów. Mario Boselli głosi, że „rozwiązanie mediolańskie”, w przeciwieństwie do zbyt jednostronnego hiszpańskiego, powinno stać się wzorem dla całego świata. Do krucjaty przeciwko szkieletowatym modelkom włączyły się też gwiazdy kultury oraz srebrnego ekranu. 31-letnia aktorka Kate Winslet wyznała, że nie trzyma w domu magazynów ze zdjęciami chorobliwie chudych dziewcząt, aby nie zobaczyła tych zdjęć jej sześcioletnia córka Mia. „Perspektywa, że Mia mogłaby brać z nich wzór, po prostu mnie przeraża. Jestem normalną osobą, mam wspaniałego
męża, cudowne dzieci, a osiągnęłam to wszystko bez zrzucania wagi”. Winslet ma normalną budowę ciała, aczkolwiek niektórzy złośliwcy twierdzą, że kiedy gwiazda filmu „Titanic” pływała w labiryncie korytarzy tonącego statku, przypominała „zapasionego wieloryba”. Czyżby Winslet zamierzała teraz
wziąć odwet na krytykach
i zbyt szczupłych koleżankach? Podobnie Joanne K. Rowling, autorka bestsellerowych książek o Harrym Potterze, wytoczyła przeciwko anorektycznym modelkom najcięższe armaty. Uznała je za „pustogłowe, mające obsesję na własnym punkcie klony”. Rowling wyraziła nadzieję, że jej córki nie wyrosną na podobnie bezwartościowe istoty. Pani Rowling potępiła świat, w którym słowo „gruby” jest straszliwą obelgą, gorszą niż „zazdrosny”, „mściwy” czy „okrutny”. Opowiedziała o spotkaniu ze znajomą, której nie widziała od kilku lat. Ta od razu wykrzyknęła: „Ależ ty straciłaś na wadze!”. Twórczyni Harry'ego Pottera żaliła się: „Od czasu, kiedy spotkałyśmy się ostatni raz, napisałam szóstą powieść i urodziłam trzecie dziecko. A ona dostrzegła tylko, że schudłam”.
Podobnie uważa brytyjska aktorka, 24-letnia Billie Piper. W wieku 17 lat doznała szoku, gdy podczas uroczystości rozdania nagród publiczność uznała ją za grubą. Billie natychmiast radykalnie ograniczyła ilość spożywanych kalorii. Następstwem okazała się anoreksja. Aktorka zdołała wyleczyć się z choroby, ale uraz pozostał. Obecnie Billie usiłuje przekonać swą 13-letnią siostrę, że także nieco krąglejsze kobiety są atrakcyjne i seksowne. Ale dziewczynka pragnie mieć ciało jak Victoria Beckham (była Spice Girl). Victoria ma obwód w pasie dokładnie taki, jak jej siedmioletni syn Brooklyn. Ostatnio musi się tłumaczyć dziennikarzom, że nie cierpi na anoreksję, lecz po prostu zdrowo się odżywia potrawami kuchni japońskiej. Nie wszyscy jej wierzą...
Szkieletowate królowe wybiegu mają jednak swoich obrońców, którzy twierdzą, że obecna kampania jest wynikiem źle rozumianej poprawności politycznej. Cathy Gould z nowojorskiej agencji modelek Elite uważa, że świat projektantów odzieży stał się kozłem ofiarnym, niesłusznie oskarżanym o powodowanie wszystkich chorób związanych z zaburzeniem łaknienia. „Wiele dziewcząt to istoty naturalnie szczupłe, piękne jak gazele. Dlaczego mają być dyskryminowane?”, pyta Cathy Gould.
Krucjata przeciwko superszczupłym gwiazdom wybiegu dopiero nabiera impetu, ale czy osiągnie znaczące wyniki? Wydaje się to wątpliwe, ponieważ rozpoczęta została za późno. Ideał radykalnie odchudzonej piękności zbyt mocno już się zakorzenił w umysłach młodych ludzi, czytelników i konsumentów. Projektanci mody i reklamodawcy doskonale o tym wiedzą.
Marek Karolkiewicz