Czy polskie porody muszą boleć?
Poród boli. To oczywista oczywistość. Ale w polskich szpitalach jakby bardziej... Tak przynajmniej wynika z różnych badań i opinii samych matek. Niefarmakologiczne (i tanie) formy łagodzenia bólu porodowego nie zawsze proponowane są rodzącej. A te farmakologiczne – jak znieczulenie zewnątrzoponowe – to luksus dostępny nielicznym. Przeciwko temu protestuje Joanna Zelmańska, która rozkręca akcję Rodzić bez Bólu.
Poród boli. To oczywista oczywistość. Ale w polskich szpitalach jakby bardziej... Tak przynajmniej wynika z różnych badań i opinii samych matek. Niefarmakologiczne (i tanie) formy łagodzenia bólu porodowego nie zawsze proponowane są rodzącej. A te farmakologiczne – jak znieczulenie zewnątrzoponowe – to luksus dostępny nielicznym. Przeciwko temu protestuje Joanna Zelmańska, która rozkręca akcję Rodzić bez Bólu.
- Skąd pomysł? Bardzo ciężko przeszłam poród – opowiada. - Czułam się do niego przygotowana, chodziłam do szkoły rodzenia i wiedziałam, że nie jest to bułka z masłem. Ale ten ból mnie przerósł. Nie chodzi o lekarzy czy położne, nikt mnie nie obrażał, nie spotkałam się ze złymi warunkami. Ale ten ból przy rozwarciu 5 cm był już nie do zniesienia. Kiedy było już po wszystkim, usłyszałam, że jestem typowym przypadkiem mamy, która powinna dostać znieczulenie. Ale nie dostałam. Bo nie było anestezjologa. Wtedy zaczęłam czytać, szukać informacji. I tak powstała akcja.
Ma ona na celu udostępnienie polskim rodzącym możliwości skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego, nawet jeśli miałoby być płatne. Wchodząc na stronę www.rodzic-bezbolu.pl można złożyć swój wirtualny podpis pod listem otwartym kierowanym m.in. do minister zdrowia, Ewy Kopacz.
Czytamy w nim: „Zwracamy się z serdeczną prośbą o podjęcie stosownych działań prawnych w kwestii znieczulenia zewnątrzoponowego, która w ferworze politycznych i światopoglądowych swarów zepchnięta została na margines społecznego zainteresowania. Jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, że kobieta w Polsce nie ma prawa skorzystać przy porodzie z możliwości uśmierzenia bólu. (…) Możemy zrozumieć, że naszego państwa nie stać obecnie na tego rodzaju darmowe usługi, dlatego nie wymagamy, aby były one refundowane przez NFZ, ale prosimy o stworzenie możliwości wyboru. Przecież na pewno wiele kobiet, które decydują się na dziecko jest gotowych (nawet kosztem rezygnacji z innych życiowych potrzeb) zapłacić za takie świadczenie”.
W tej chwili jest to niemożliwe. Jak podaje komunikat Ministerstwa Zdrowia z 29 grudnia 2010 roku: „Koszt znieczulenia zewnątrzoponowego do porodu został włączony w wycenę grupy N01 – Poród, która uzyskała wycenę 33 pkt (ok. 1680 zł). Niezgodne z obowiązującymi przepisami jest więc pobieranie od pacjentek dodatkowej opłaty za znieczulenie porodu”. Kobiety nie mogą więc już za niego zapłacić, mogą tylko poprosić. A lekarz zgodzi się lub nie. Bardzo często rodząca spotyka się z odmową, bo w szpitalach brakuje anestezjologów, którego obecność jest konieczna podczas porodu ze znieczuleniem.
Są oczywiście inne, niefarmakologiczne formy radzenia sobie z bólem. Fundacja Rodzić po Ludzku wydała w 2006 roku publikację „O bólu porodowym i metodach jego łagodzenia” (dostępna na stronie Fundacji). Wymienione są tam na przykład masaż, zimne okłady, kąpiele, zmiana pozycji rodzącej, aromaterapia czy nawet wsparcie ze strony personelu medycznego. Jednak we wstępie do tego wydawnictwa Fundacja podaje także, że według jej badań aż 49 procent rodzących nie zaproponowano żadnych metod łagodzenia bólu. Wprawdzie od wydania książeczki minęło kilka lat, jednak wydaje się, że niewiele w tym temacie zmieniło się w polskich szpitalach.
Fundacja od zawsze zaznacza, że znieczulenie, jako inwazyjna metoda łagodzenia bólu, powinno być stosowane po wyczerpaniu innych możliwości. Jednak nie popiera także sytuacji, w której kobieta odczuwająca tak przejmujący ból, z którym czasami sobie zupełnie nie radzi, zdana jest na łaskę lekarzy.
Mówi Anna Otffinowska, prezes fundacji: - Każda z metod łagodzenia bólu ma swoje wady i zalety i dokonując wyboru trzeba być ich świadomym. Jedną z wad znieczulenia zewnątrzoponowego są skutki uboczne - dlatego też warto je rozważyć zanim zacznie się nawoływać do "znieczulenia dla każdego". Z drugiej zaś strony, brak uregulowań co do znieczulenia w polskich szpitalach jest, naszym zdaniem, nieetyczne. Jeśli jakaś kobieta rodząca potrzebuje znieczulenia, to powinna je po prostu otrzymać.
- Złotą zasadą w medycynie powinno być stopniowanie interwencji. Zaczynamy od najmniej inwazyjnych, a jeśli nie zadziałają, przechodzimy do tych bardziej inwazyjnych. Grzechem polskich porodówek jest to, że personel nie zawraca sobie głowy tymi pierwszymi, które mogłyby wielu kobietom pomóc złagodzić ból. Kolejnym grzechem – największym - jest to, że w szpitalach stosuje się niepotrzebne, znacznie zwiększające ból porodowy, praktyki. Podanie syntetycznej oksytocyny na wywołanie lub przyśpieszenie skurczów (60 proc. porodów), unieruchomienie na łóżku na wiele godzin, odmowa podania choćby kropli wody - powoduje, że poród staje się prawdziwą torturą, a kobiety nie są w stanie bez znieczulenia tego wytrzymać. Na początek to warto by było zmienić i o to walczymy jako fundacja.
O tym jak wielkim cierpieniem może być poród, pisze w książce „Polka” Manuela Gretkowska: „Najpiękniejsza chwila... tortur. Taak, siłami natury umiejącej zadręczyć na śmierć. Rozumiem kobiety nie mogące latami pogodzić się z tym bólem. Jestem nim zgwałcona (...).” Ten fragment wykorzystała Joanna Zelmańska pisząc swój list otwarty, a autorka wsparła akcję swoim nazwiskiem. Pod listem podpisała się także pisarka i prezes Fundacji MaMa Sylwia Chutnik, pisarka Monika Szwaja czy feministka i krytyk literacki, Katarzyna Bratkowska. Jednak wiele osób znanych do których Zelmańska zwróciła się z prośba o wsparcie nie odpowiedziało na apel lub po prostu odmówiło.
Anna Otffinowska: - Proszę wziąć pod uwagę, że istnieją kobiety, które po prostu nie chcą znieczulenia przy porodzie, z bardzo rożnych powodów, na przykład obawiają się o jego wpływ na kondycję dziecka. One też powinny mieć głos.
(ma)