Czy tyjemy od wirusów?
Naukowcy podejrzewają, że przyczyną otyłości mogą być wirusy i bakterie.
Naukowcy podejrzewają, że przyczyną otyłości mogą być wirusy i bakterie.
Dwadzieścia lat temu hinduski profesor medycyny Nikhil V. Dhurandhar zwrócił uwagę na dziwne zjawisko. Zaobserwował, że ptaki zainfekowane często spotykanym drobnoustrojem, zwanym adenowirusem, bardzo szybko tyją. Okazało się też, że niektóre szczepy adenowirusa występują nie tylko u ptaków, ale też u innych zwierząt… i u ludzi. Naukowiec zainteresowany tym zjawiskiem rozpoczął badania nad małpami, kurczętami, szczurami i myszami zakażonymi adenowirusem 36 (Ad-36). Do jakich doszedł wniosków? Otóż wynika z nich, że ilość tkanki tłuszczowej w organizmie zwierząt zakażonych była nawet 2,5 raza wyższa niż u niezakażonych, mimo że jedne i drugie jadły tyle samo karmy.
Wirus lubi tłuszcz
Ostatnie badania sugerują, że podobne zjawisko może występować również u ludzi.
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Wirusy pobudzają komórki tłuszczowe do rozrastania się i powodują zwiększenie ich rozmiarów. Wyłączają też sygnały alarmowe odpowiedzialne za przekazywanie do układu odpornościowego informacji o potrzebie zniszczenia wirusów. W ten sposób rozmnażają się więc bez przeszkód. Zespół amerykańskich naukowców pod kierunkiem prof. Richarda Atkinsona przebadał 502 dorosłych ochotników o różnej wadze ciała. Okazało się, że w grupie osób otyłych aż u 30 proc. stwierdzono obecność przeciwciał odpowiedzialnych za niszczenie wirusa Ad-36. To dowód, że w pewnym okresie życia pacjentów doszło do zakażenia (wirus Ad-36 powoduje łagodne objawy grypopodobne, przy czym wiele osób nawet nie zdawało sobie sprawy, że chorowały).
Do innego badania zaproszono 26 par identycznie wyglądających bliźniąt. Okazało się, że jeśli tylko jedno z bliźniąt było nosicielem wirusa Ad-36, to właśnie ono miało większą zawartość tłuszczu w organizmie. Te i inne badania dały Atkinsonowi podstawy, by twierdzić, że u ludzi zakażonych wirusem Ad-36 ryzyko otyłości jest o 60 do 100 proc. wyższe. Zdaniem naukowca jedynym skutecznym lekiem przeciwko „wirusowi otyłości” byłaby odpowiednia szczepionka. Dlatego założył laboratorium, w którym trwają prace nad jej stworzeniem. – Dążymy do tego, by móc szczepić niemowlęta już w wieku 6 miesięcy – wyjaśnia Atkinson.
Bakteriologia stosowana
Ale wirusy to nie jedyne mikroorganizmy, które podejrzewa się o to, że mogą powodować otyłość. Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtona w USA przebadali drobnoustroje zamieszkujące jelita myszy, zwłaszcza tych z dużą nadwagą. Jak wykazano, u myszy otyłych występowały znaczne ilości bakterii, pośrednio powodujących odkładanie tłuszczu w organizmie.
Czy otyli ludzie mogą również przybierać na wadze wskutek działania własnych drobnoustrojów jelitowych, jeszcze nie wiadomo. Jeśli jednak okaże się, że podobny mechanizm funkcjonuje u ludzi, naukowcy będą mogli zacząć prace nad zmianą równowagi mikrobiologicznej jelit na korzyść bakterii, które zapobiegają odkładaniu się tłuszczu. Na razie wiemy tylko tyle, że nadmiaru komórek tłuszczowych (niezależnie od przyczyny ich powstania) bardzo trudno się pozbyć. Ich największym wrogiem jest aktywność fizyczna i właściwy sposób odżywiania.
Przeciw albo za
W środowisku naukowym teoria Atkinsona o „wirusowej i bakteriologicznej przyczynie otyłości” wywołuje spore kontrowersje. Niektórzy lekarze twierdzą, że Atkinson jest w błędzie. Ich zdaniem przyczyną tycia nie są żadne mikroby, tylko niewłaściwa dieta i brak ruchu. Ale spora grupa znanych amerykańskich specjalistów zajmujących się problemem otyłości twierdzi, że Atkinson robi kawał dobrej roboty. – Na przykładzie tej teorii łatwiej można zrozumieć, zjawisko, które zna prawie każdy: dlaczego często dzieje się tak, że po przebyciu jakiejś infekcji zaczynamy tyć – argumentują obrońcy Atkinsona. Która teoria zwycięży? Na odpowiedź musimy jeszcze poczekać.