Francuz śmiejący się po włosku
Ungaro to jedno z najbardziej znanych nazwisk w świecie mody. Mały Emanuel wzrastał we wspaniałej francuskiej kulturze, jednocześnie zaś chłonął wszystko co włoskie i związane z ojczystym krajem swoich rodziców. Ta mieszanka dwóch odrębnych światów i dwóch różnych porządków sprawiła, że Emanuel powiedział kiedyś w jednym z wywiadów: „Myślę po francusku, ale śmieję się po włosku."
Ungaro to jedno z najbardziej znanych nazwisk w świecie mody. Urodzony w 1933 roku w Aix-en-Provence we Francji Emanuel od wczesnych lat dziecięcych wykazywał niebywałe jak na chłopca zainteresowanie modą i szyciem strojów. Talent odziedziczył najprawdopodobniej po ojcu Cosimo Ungaro. Cosimo był bowiem włoskim krawcem znanym z solidności swych wyrobów jak i zamiłowania do muzyki. Z obawy przed faszystowskim rządem Cosimo wraz z rodziną opuścił Italię i przeprowadził się do bardziej przyjaznej w tamtych czasach Francji. Tak więc mały Emanuel wzrastał we wspaniałej francuskiej kulturze, jednocześnie zaś chłonął wszystko co włoskie i związane z ojczystym krajem swoich rodziców. Ta mieszanka dwóch odrębnych światów i dwóch różnych porządków sprawiła, że Emanuel powiedział kiedyś w jednym z wywiadów: „Myślę po francusku, ale śmieję się po włosku.”
Wraz z biegiem lat ojciec Emanuela utwierdzał się w przekonaniu, że syn włączy się w rodzinny biznes, a w końcu przejmie pałeczkę. Młodzieniec pragnął jednak czegoś więcej i trzeba przyznać - dopiął swego.
W 1955 roku opuścił rodzinne strony i wyjechał do Paryża, by tam podjąć prace w niewielkim zakładzie krawieckim. Wystarczyły mu trzy lata na to, by zyskać uznanie projektantów domu mody Cristobal Balenciaga i rozpocząć dla nich pracę. Ponad sześcioletni staż w tak uznanym miejscu przyniósł Emanuelowi sławę i dobre imię. W 1961 roku Ungaro projektował dla Courreges - francuskiej firmy znanej z nietuzinkowych i nowatorskich pomysłów. Zachęcony pierwszymi sukcesami jakie odnosił w krawiectwie, Emanuel Ungaro postanowił spróbować projektowania na własny rachunek. W 1965 roku z pomocą szwajcarskiej artystki Sonji Knapp otworzył swój własny salon. Na 40 metrach kwadratowych na dobre wprowadził swoje nazwisko do historii mody. Nie trzeba chyba pisać, że obecnie butiki Ungaro mają większa powierzchnię i znajdują się na całym świecie.
W 1988 roku projektant poślubił Laurę Bernabei. Szczęśliwa para dochowała się córki. Cała rodzina zamieszkała w odnowionym i nieznacznie przebudowanym domu, gdzie Ungaro się urodził. Posiadłość położona jest na terenie gminy Aix-en-Provence na południu Francji nieopodal Lazurowego Wybrzeża. Zaszyty w uroczej, wiejskiej posiadłości projektant codziennie od deski do deski czyta Le Monde. Ponadto unika rozmów telefonicznych preferując spotkania w cztery oczy. W weekendy odwiedza targ w poszukiwaniu antyków do swojej kolekcji.
W 2002 roku 69 letni designer powierzył misję projektowania młodemu, obiecującemu talentowi. Tym talentem jest Gianbattista Valli. Emanuel podkreślał: „Znam Gianbattistę bardzo dobrze i dlatego go wybrałem.”
Dziś Ungaro to nie tylko kolekcja wysokiego krawiectwa dla pań. To także linia „ready to wear”, zachwycające głębią kompozycji perfumy, kostiumy kąpielowe, a także ubrania dla panów. Projektant często kojarzony bywa z metalowymi częściami garderoby. Zwłaszcza na początku swej kariery z lubością ubierał modelki w aluminiowe staniki, suknie z łańcuchów, czy bijące metalicznym blaskiem żakiety. W latach 70. złagodził nieco ten stalowy charakter swoich projektów. Ubrania stały się lżejsze, szyte były z bardziej szlachetnych tkanin. Pojawiły się na nich wzory (głównie figury geometryczne oraz kwiaty) i cała paleta barw. Odważne użycie koloru stało się znakiem rozpoznawczym projektanta. W latach 90. zafascynowały go koronki i ich łączenie z innymi materiałami. Ungaro nigdy nie szkicuje swoich projektów. Jego zdaniem rysowanie zabija ducha kreatywności. Preferuje pracę z nożyczkami i szpilkami na materiale.
Zapytany o swoje inspiracje Ungaro wskazuje na sny. Mówi: „Świetną rzeczą w snach jest całkowity brak zasad. Sny rodzą się z naszych doświadczeń całkiem nieoczekiwanie. Dają mi wolność, której tak potrzebuję w projektowaniu” Wiemy już zatem jak śni sławny krawiec: bajecznie i bardzo, bardzo kolorowo.