Gorsetowe historie
Gorset, czyli najprościej rzecz ujmując szeroki pas materiału nakładany na klatkę piersiową, to wiekowa część garderoby z długą i burzliwą historią. Umiłowany i znienawidzony, odrzucony i triumfalnie powracający – na przestrzeni dziejów gorset budził i budzi nadal skrajne emocje.
05.11.2007 | aktual.: 29.05.2010 11:27
Gorset, czyli najprościej rzecz ujmując szeroki pas materiału nakładany na klatkę piersiową, to wiekowa część garderoby z długą i burzliwą historią. Umiłowany i znienawidzony, odrzucony i triumfalnie powracający – na przestrzeni dziejów gorset budził i budzi nadal skrajne emocje.
Pierwsze gorsety pojawiły się w końcu XIV wieku. Były dość luźne, sznurowane na plecach i modelowały sylwetki zarówno pań, jak i panów. Moda na te obcisłe, przylegające do ciała niczym pancerz, niejednokrotnie wzbogacone drewnianą lub metalową konstrukcją przyszła dopiero później bo w XVII wieku.
Ideał kobiecej urody tamtych czasów to porcelanowa, biała cera i smukła kibić. Dla uzyskania efektu „talii osy” damy ściskały się specjalnie skonstruowanymi gorsetami niemal do granic wytrzymałości. Legendy głoszą, że najsmuklejsza kobieca talia w gorsecie mierzyła w obwodzie 16 cm. Dziś trudno w to uwierzyć! Nie trzeba chyba specjalnie przypominać, że taka garderoba przyczyniała się do wielu chorób i deformacji ciała, szczególnie wśród młodych dziewczynek. Nadmierne ściskanie i krępowanie ciała nigdy nie jest zdrowe. Moda jednak rządziła się własnymi prawami, także wtedy,kiedy były one okrutne. I tak każda „przyzwoita” panienka nosiła gorset, nawet jeśli już samo jego zakładanie było niezbyt przyjemne (przypomnij sobie chociażby scenę z „Przeminęło z wiatrem” gdzie Scarlett O’Hara z pomocą służącej ubiera się na bal). A i noszenie gorsetu nie należało do szczególnych przyjemności. Spłycony oddech, trudności w poruszaniu się i schylaniu to tylko niektóre z licznych niedogodności.
W końcu XIX wieku higieniści apelowali o porzucenie gorsetów szkodliwych dla ciała niczym „średniowieczne tortury” na rzecz luźnej bielizny. Stworzono nawet bardziej elastyczne „antigorsety”. Eleganckie kobiety nie chciały o tym słyszeć!
Sytuacja uległa diametralnej zmianie po pierwszej wojnie światowej. Historyczna konieczność zmieniła w mgnieniu oka to, co przez wieki było nienaruszalnym wzorcem. Sztywną, krępującą ruchy bieliznę odrzucono niczym kajdany. Inspiracją dla projektantów w tworzeniu kolekcji dla dam stała się zaś moda męska. Nie znaczy to, że gorset odszedł do lamusa. A wręcz wprost przeciwnie.
Z ukrywanej wstydliwie pod warstwami odzieży bielizny stał się pełnoprawną częścią garderoby noszoną z dumą. Lacroix, Dior, Ford, Mugler i Victor&Rolf – wszyscy oni lansowali gorsety. Najsławniejszy zaś to chyba gorset zaprojektowany przez Gaultiera dla Madonny. Wciąż modne są dwuczęściowe suknie ślubne (spódnica plus gorset), ale trzeba przyznać, że powoli wypierają je z rynku te jednoczęściowe. Oczywiście w świecie bieliźniarskim gorset wciąż odgrywa ważką rolę, choć już nie jest sztywny i nie miażdży żeber. Gorsety mogą być sznurowane, zapinane na haftki lub specjalne guziczki. Szyje się je z koronki, aksamitu, satyny, skóry, a nosi na gołe ciało lub zakłada na koszule czy bluzki. Stworzenie dobrego czyli pięknego i wygodnego gorsetu to nie lada wyzwanie. Całość musi być idealnie dopasowana do sylwetki, materiał nie ma prawa odstawać, a ciało nie może się nieestetycznie wylewać. Polski projektant mody Tomasz Ossoliński twierdzi, że prawidłowo wykonany gorset składa się z około 144 elementów (nie wliczając
fiszbin). Niewątpliwie robi wrażenie!
Do niewątpliwych zalet gorsetu możemy zaliczyć to, że pomaga on nam w utrzymaniu wyprostowanej postawy, ładnie profiluje i dobrze podtrzymuje biust, kształtuje figurę (najbardziej pożądany to zarys klepsydry), a poza tym działa na męskie zmysły. Wiedzą o tym gwiazdy i chętnie je noszą. W gorsetach często widuje się Nicole Kidman, Victorię Beckham i Ditę von Teese. Spróbuj i ty!