Joseph Gordon-Levitt nie cierpi celebrytów
Choć na co dzień Joseph Gordon-Levitt występuje w naszpikowanych gwiazdami superprodukcjach ("Mroczny Rycerz powstaje", "Looper - Pętla czasu"), nie zgadza się, by nazywano go celebrytą i plotkowano o nim w brukowcach.
26.09.2013 | aktual.: 26.09.2013 21:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć na co dzień Joseph Gordon-Levitt występuje w naszpikowanych gwiazdami superprodukcjach ("Mroczny Rycerz powstaje", "Looper - Pętla czasu"), nie zgadza się, by nazywano go celebrytą i plotkowano o nim w brukowcach.
- Myślę, że to zjawisko jest czymś niezdrowym i nie mam zamiaru w tym uczestniczyć - wyjaśnia Gordon-Levitt.
- Hollywood sprzedaje w ten sposób nowe hity od niemal stu lat. Przywykłem do tego, odkąd zacząłem robić filmy. Wciąż pamiętam, jak po raz pierwszy wypowiadałem się dla prasy w 1994 roku przy okazji premiery "Aniołów na boisku" i po prostu tego nienawidziłem.
Aktor dodał, że rodzina sugerowała mu rezygnację z udziału w wysokobudżetowych filmach na rzecz teatru. Gwiazdor uznał, że nie jest w stanie zrezygnować z pracy na planie, którą po prostu uwielbia.
Wkrótce będzie można go zobaczyć w komedii "Don Jon", gdzie zagra współczesnego Don Juana, uzależnionego od pornografii i siłowni. Joseph Gordon-Levitt stanie za kamerą produkcji, jest także autorem scenariusza. Obraz trafi do polskich kin 15 listopada.
(Megafon.pl/ma)