Blisko ludziSkarbie, tak nie wolno…!

Skarbie, tak nie wolno…!

Czy Twoje dziecko: Rzuca się w sklepie na podłogę tłukąc pięściami i krzycząc w niebogłosy? W piaskownicy regularnie okłada inne dzieci pięściami wyrywając im zabawki? Ugryzło lekarza próbującego zbadać mu gardło? Chowa się przed Tobą w miejscach publicznych i nie daje się złapać? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałaś „Tak” – ten artykuł jest dla Ciebie!

Skarbie, tak nie wolno…!
Źródło zdjęć: © sxc.hu

28.03.2011 13:53

Czy Twoje dziecko: Rzuca się w sklepie na podłogę tłukąc pięściami i krzycząc w niebogłosy? W piaskownicy regularnie okłada inne dzieci pięściami wyrywając im zabawki? Ugryzło lekarza próbującego zbadać mu gardło? Chowa się przed Tobą w miejscach publicznych i nie daje się złapać? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedziałaś „Tak” – ten artykuł jest dla Ciebie!

Niestety, nie ma prostej recepty na opanowanie maluszka w sytuacjach, kiedy uszy płoną Tobie ze wstydu. Sklep, przychodnia, kościół, fryzjer, plac zabaw – to potencjalne miejsca utraty autorytetu rodzica radzącego sobie z własnym dzieckiem. Dzieci są niekwestionowanymi mistrzami w dziedzinie zawstydzania swoich opiekunów, których zupełnie nieświadomie ośmieszają, powodując u świadków rozbawienie aż do łez. W tej sytuacji mamy ochotę zapaść się pod ziemię, później jednak sami pękamy ze śmiechu opowiadając rodzinie i znajomym o niewiarygodnych umiejętnościach naszego dziecka. Co więc możesz zrobić, gdy dziecko zawstydza Cię przy ludziach? Prześledźmy sytuacje, w których maluch ma największą szansę zabłysnąć pomysłowością wprawiając Cię w osłupienie.

Sklep, hipermarket, galeria… czyli tam, gdzie histeria murowana

W takiej sytuacji, drogi rodzicu, bardzo wiele zależy od Ciebie, nawet gdy masz wrażenie, że gorzej już być nie może. Najlepszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem jest po prostu nie jeździć z dzieckiem na duże zakupy. Jeżeli jednak wiesz, że dziecko pojedzie z Wami do marketu, spróbuj je odpowiednio przygotować. Każde dziecko, bez wyjątku, jest podatne na uginające się od zabawek sklepowe półki. Jeżeli więc chcesz zachować kontrolę nad planem zakupów, trzymaj się z daleka od działów dziecięcych.

Spróbuj zająć czymś malca – nieocenione są wózki – samochodziki, pomocne może okazać się również włożenie dziecka do dużego wózka i pozwolenie mu na układanie wkładanych tam produktów. Postaraj się porozmawiać z nim na temat wyprawy, uprzedź je, co się będzie działo. Ułóżcie wspólnie listę zakupów, której będziecie potem przestrzegać. Możesz również zaangażować malucha w zakupy. Niech podaje Tobie produkty lub opowiada do czego służą. Chwal go za dobre zachowanie i zawsze pamiętaj o nagrodzie. Może to być przejażdżka karuzelą, których mnóstwo jest w marketach, lody lub niespodzianka. Pamiętaj, że wizyta w dużym sklepie stanowi ogromną ilość bodźców, na które dziecko jest bardzo wrażliwe, zachowanie kontroli jest dużym osiągnięciem, należy je więc za to pochwalić.

Piaskownica, plac zabaw… czyli tam, gdzie są inne dzieci

„To moje”, „Oddawaj”, „Nie zabieraj mi” – w każdej piaskownicy, w okresie letnim, rozbrzmiewają te słowa. Nie znaczy to wcale, że bawią się tam sami mali egoiści. Bijatyki są na porządku dziennym, najczęściej pod pretekstem zabrania łopatki czy samochodzika. Po chwili zaczynają się komentarze ze strony mam dzieci „poszkodowanych”, co tylko utrudnia Tobie kontrolę nad sytuacją. A kiedy zaczynasz zbierać zabawki i chcesz zabrać winowajcę do domu, on zaczyna szarpać się, płakać i krzyczeć: „Ja nie idę do domu!”

Droga Mamo, łatwo nie będzie, ale staraj się nie ulegać dziecku. Małe dzieci są impulsywne, nie potrafią kontrolować swoich emocji. Z pewnością maluchowi będzie łatwiej, jeżeli wcześniej wytłumaczysz mu, jak należy zachowywać się w piaskownicy. Powiedz, że będą tam inne dzieci, one też przyniosą swoje zabawki i samochodziki. Ucz dziecko pożyczania i oddawania w różnych sytuacjach. W czasie codziennych czynności utrwalaj słowa „dziękuję” „proszę”, „przepraszam”. Zawsze chwal grzeczne zachowanie, nagradzaj za udane wyjście do piaskownicy. Pamiętaj, że to właśnie nagrody najbardziej motywują dziecko do grzecznego zachowania.

Przychodnia, szpital… czyli tam, gdzie wkrada się lęk

Drogi rodzicu, czy Ty lubisz chodzić do lekarza? Czekać w kolejce na wizytę a potem pozwalać zbadać się zimnym stetoskopem? U niejednego z nas wizyta w przychodni i wizja zastrzyku powodują ciarki na plecach. Przychodnie dziecięce starają się, aby w poczekalni było kolorowo, miło, są stoliki i zabawki, jest to jednak wciąż przychodnia.

Małe dziecko po 5 minutach czekania zacznie się nudzić – do głowy zaczną przychodzić więc różne, szalone pomysły. Z drugiej strony, maluszek czuje, że to on jest bohaterem wizyty, słyszy płacz innych dzieci zza ściany, widzi jak zachowują się inni mali pacjenci.

Szpital jest miejscem, które wywołuje w nas lęk, w nas dorosłych - a co dopiero u dziecka. Spróbuj więc zrozumieć, że taka wizyta nie jest dla dziecka łatwym zadaniem, nawet gdy myślisz, że nie boi się lekarza. Wytłumacz mu dokładnie dokąd idzie i co go tam spotka. Zabezpiecz się, weź ze sobą zabawki, jakąś niespodziankę dla dziecka, zajmij je czymś. Pamiętaj, że za szalonymi zabawami w przychodni kryją się mieszane uczucia, z którymi zmaga się dziecko. Jeżeli dziecko płacze, siedzi na Twoich kolanach i rozpacza, że nie pójdzie do lekarza – cierpliwie zapewniaj, że wszystko będzie dobrze i opowiadaj co będziecie robić kiedy wyjdziecie z przychodni.

Teatr, kino… czyli tam, gdzie obowiązuje cisza

Cisza…. znacie to słowo? W przypadku małych dzieci, jest to rzadki stan, który zwykle zapowiada pomysł na kolejną zabawę. W miejscach, takich jak kościół, gdzie atmosfera jest bardzo spokojna i wszyscy są skupieni, dziecku najczęściej trudno jest się odnaleźć. Zagaduje rodziców, zaczepia, prowokuje, przeszkadza – to najczęstsze próby zwrócenia na siebie uwagi. Maluszek po prostu nudzi się i… ma do tego prawo. Małe dziecko skupia uwagę na bardzo krótko i ostatecznie ciekawość poznawcza zwycięża.

Dzieci są prawdziwą kopalnią pomysłów, nie kontrolują swojego zachowania, a efektem są przedziwne sytuacje z ich udziałem. Czasem wzbudzają w nas śmiech, czasem zażenowanie, zdarza się również, że uszy płoną nam ze wstydu. Mój prawie 3 letni synek był ostatnio w teatrze, na spektaklu dla dzieci. Przed rozpoczęciem aktorzy kolejno podchodzili do maluchów, witali się i zagadywali. Synek chętnie wyciągnął rączkę i głośno powiedział: „No witaj, jak się skończy to przedstawienie to ja pojadę na frytki”. Jak widać, z obietnicami nagrody również trzeba uważać…

(dja/sr)

Daria Jaworskawychowaniedziecko
Komentarze (1)