GwiazdyCiężkie życie z maminsynkiem

Ciężkie życie z maminsynkiem

Ty, on i ta trzecia. Nie, nie kochanka. Jego matka. Niemal czujesz jej oddech na swoich plecach, gdy przyrządzasz obiad czy prasujesz jego koszulę. Tu za mało, tam za dużo, mniej soli. Gdyby tylko on stanął po twojej stronie… Tymczasem Twój mąż ani myśli sprzeciwić się mamusi. Ba! Sam poskarży się, że nie potrafisz gotować. Związek z maminsynkiem to droga przez mękę. Czy warto na nią wkraczać?

Ciężkie życie z maminsynkiem
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

14.03.2011 | aktual.: 22.05.2018 14:08

Ty, on i ta trzecia. Nie, nie kochanka. Jego matka. Niemal czujesz jej oddech na swoich plecach, gdy przyrządzasz obiad czy prasujesz jego koszulę. Tu za mało, tam za dużo, mniej soli. Gdyby tylko on stanął po twojej stronie… Tymczasem Twój mąż ani myśli sprzeciwić się mamusi. Ba! Sam poskarży się, że nie potrafisz gotować. Związek z maminsynkiem to droga przez mękę. Czy warto na nią wkraczać?

Matka jest pierwszą i przez długi czas najważniejszą kobietą w życiu syna. To właśnie ta wyjątkowa więź ma ogromny wpływ na rozwijającą się osobowość mężczyzny. Jeśli wkradnie się w nią toksyczny element, „produktem” matczynej miłości będzie maminsynek. Pierwszym błędem, który popełniają matki, jest traktowanie syna, niekoniecznie jedynaka, z przesadną troskliwością. Nadmierna opiekuńczość, wyręczanie we wszystkich obowiązkach, próba chronienia przed „złym światem” sprawiają, że z chłopca, ukrytego przez długie lata pod matczynym parasolem, wyrasta nieporadny mężczyzna. Ta życiowa nieporadność obejmuje kwestie od istotnych po zupełnie marginalne, od zakupu auta i wyboru pracy po sposób wieszania prania i kolejność mycia naczyń. Ciągła potrzeba konsultacji skutkuje nieraz wielogodzinnymi rozmowami, które doprowadzają do szewskiej pasji żonę maminsynka.

Problem niezaradności maminsynka doskonale zna użytkowniczka jednego z forów internetowych, podpisująca się jako „pestka”: „Życie z takim facetem to koszmar, nigdy nie będziesz tą jedyną. Mamusia będzie zawsze na pierwszym miejscu. Byłam z takim facetem kilka lat i nie wytrzymałam. Facet po czterdziestce, a mamusia wszystko mu w domu robiła – zakupy, pranie, sprzątanie, nawet mu na kartce pisała stan licznika, (…) jeszcze mu ubranie szykowała, jak mieliśmy iść na zabawę (…). Odeszłam, bo nie da się z kimś takim być. Jeżeli ktoś nie zadba o siebie, to jak zatroszczy się o drugą osobę?”

Niemały wpływ na charakter mężczyzny ma model rodziny, w której się wychował. Niezdrowa relacja między matką a synem kształtuje się bardzo często wówczas, gdy kobieta wychowuje chłopca samotnie bądź gdy pełni dominującą rolę w domu. Nieobecność lub podporządkowanie ojca skutkuje brakiem męskiego wzoru samodzielności, a co za tym idzie – maminsynek sam nie będzie potrafił wcielić się w rolę męża i ojca.

Szacunek, jakim mężczyzna darzy matkę i jej opinie, początkowo wzbudza w partnerce zachwyt. Z czasem okazuje się jednak, że to nie szacunek, lecz ślepe posłuszeństwo. W zdrowej relacji matka akceptuje fakt, że dorosły już mężczyzna opuszcza rodzinne gniazdo i zakłada własne. Gdy „pępowina” nie zostaje odcięta, więź staje się źródłem negatywnych emocji u matki, syna i jego partnerki.

Żona maminsynka znajduje się w bardzo trudnym położeniu. Nieustannie spotyka się z krytyką ze strony teściowej, która twierdzi, że żadna kobieta nie jest wystarczająco dobra dla jej ukochanego syna. Tylko ona, matka, wie, czego jej „chłopiec” potrzebuje. W batalii o względy syna posuwa się do emocjonalnego szantażu – „poświęciłam ci całe swoje życie, a ty mi się tak odpłacasz”, „jestem stara i samotna, potrzebuję twojej uwagi i pomocy”. Wszelkie działania mają na celu umniejszenie roli żony syna i „zdobycie” go na wyłączność.

O tym, jak skomplikowany jest związek z maminsynkiem, wie „ewa”, która pisze: „Mój już były mąż potrafił na telefon (…) wstać o 3 nad ranem, wsiąść w samochód i pojechać 900 km do mamusi, która mieszka na drugim końcu Polski, rano tylko telefonował do pracy i mówił, że nie przyjdzie. Jego matka nie zaakceptowała mnie w ogóle, na ślubie płakała, że synuś zostaje ze mną. Przez 3 lata od ślubu nie zamieniła ze mną ani jednego słowa (…).”

Trudami życia z maminsynkiem dzieli się też „beata2”: „Mój mąż ma 50 lat i od 28 jesteśmy małżeństwem, a jego mamusia wydzwania codziennie (my płacimy za jej komórkę), umawia się z nim na spotkania, kiedy ona chce. Ostatnio wymyśliła, że pojadą razem na wakacje, na 10 dni, bo on musi odpocząć (…).”

A jak w tej grze zachowuje się mężczyzna? Emocjami, które nieustannie towarzyszą maminsynkowi jest poczucie winy i rozdarcie między żoną a matką. Choć zdaje sobie sprawę, że powinien przejąć obowiązki męża, a z czasem i ojca, nie potrafi zerwać z rolą posłusznego syna. Nie chce krzywdzić i zasmucać matki. Chciałby stanąć po stronie żony, ale po prostu się boi. Gdy tylko matka poczuje, że jej syn niebezpiecznie oddala się od niej, sprawnie posługuje się wspomnianym szantażem, którym w mgnieniu oka przywraca pożądaną „równowagę”. W skrajnych przypadkach maminsynek z przyjemnością pławi się w uczuciu matki, zupełnie ignorując potrzeby i wymagania partnerki, a nawet dołączając się do krytyki skierowanej wobec niej. Taki mężczyzna nie tylko nie potrafi, ale i nie chce uniezależnić się od rodzicielki.

Angażować się czy uciekać, gdzie pieprz rośnie? O związku z maminsynkiem rozmawiamy z Katarzyną Górską, psycholog z gabinetu Equilibrium w Katowicach.

Bardzo często ma miejsce taka sytuacja – zakochujemy się w mężczyźnie i choć widzimy, że łączą go niezdrowe relacje z matką, decydujemy się na ślub, licząc, że obrączka na palcu w magiczny sposób go odmieni. Czy rzeczywiście maminsynka można zmienić?

To zależy od zdolności mężczyzny do wglądu i refleksji nad własnym zachowaniem i emocjami. Bardzo często separacja od matki, także poprzez odległość, powoduje zmiany w jego postrzeganiu całej sytuacji. Jeśli partnerka umiejętnie przedstawi swoje racje – unikając szantażu emocjonalnego i posługując się logicznymi argumentami – jest szansa, że maminsynek zauważy swoją toksyczną zależność, wyrwie się spod opiekuńczych skrzydeł rodzicielki i zacznie wręcz bronić racji swojej połówki. Często wyjściem jest terapia par.

Między synową a teściową toczy się nieustanna walka, pełna oskarżeń, pretensji, kłótni, płaczu bądź wręcz przeciwnie – oddziela je mur milczenia. Jaką postawę powinna przyjąć kobieta wobec matki męża?

Bardzo wiele zależy od sytuacji. Na pewno warto przyjrzeć się zachowaniom samej teściowej – być może jej reakcje wynikają z poczucia odrzucenia albo lęku przed samotnością? Czasem postawę teściowej można zneutralizować, podchodząc do niej ciepło i serdecznie, ale jednocześnie wyznaczając granice.

„Pamiętaj, że syna wychowujesz dla innej kobiety” – jak tę radę zastosować w praktyce? Czyli jak wychowywać syna, aby nie wyrósł z niego maminsynek?

Unikać stosowania szantażu emocjonalnego. Wzbudzanie poczucia winy i wywieranie nadmiernej presji psychicznej przez rodzicielkę może prowadzić do ukształtowania się maminsynka. Rolą każdego rodzica jest wychowywanie dziecka tak, by wyrosło na autonomiczną, niezależną osobę. W tym celu należy stopniowo poszerzać przestrzeń działalności dziecka w domu i w otoczeniu oraz umożliwiać mu samodzielne podejmowanie decyzji, jednocześnie zapewniając swoje wsparcie.

(map/sr)

małżeństworodzinateściowa
Komentarze (14)