„Mam super rzęsy", czyli o najgorszych randkach w życiu
Michał od razu wpadł jej w oko. Ucieszyła się, kiedy zadał sobie trud i zdobył jej numer telefonu. Jednak jej zapał dość szybko został ostudzony: „Magdaleno, opowiedz mi, jakie masz plany na przyszłość? W jakim miejscu chciałabyś być za 5 lat, a w jakim za 10?” – zapytał zaraz po tym, jak zamówili wino „Czułam się jak na rozmowie kwalifikacyjnej, a nie na randce” – mówi Magda. Przy okazji Walentynek wszyscy planują romantyczne kolacje, wypad do kina, upojną noc. A my przewrotnie opowiemy o randkach z piekła rodem…
10.02.2012 | aktual.: 10.02.2012 16:24
Michał od razu wpadł jej w oko. Ucieszyła się, kiedy zadał sobie trud i zdobył jej numer telefonu. Jednak jej zapał dość szybko został ostudzony: „Magdaleno, opowiedz mi, jakie masz plany na przyszłość? W jakim miejscu chciałabyś być za 5 lat, a w jakim za 10?” – zapytał zaraz po tym, jak zamówili wino „Czułam się jak na rozmowie kwalifikacyjnej, a nie na randce” – mówi Magda. Przy okazji Walentynek wszyscy planują romantyczne kolacje, wypad do kina, upojną noc. A my przewrotnie opowiemy o randkach z piekła rodem…
„Mam super rzęsy, wiem”
Kiedy ryzyko nieudanej randki wzrasta? W sytuacji, gdy niewiele wiemy o drugiej osobie. Dlatego najciekawsze rzeczy dzieją się podczas spotkań z osobami, które znamy wyłącznie z sieci lub z opowieści znajomych. Łukasz był kolegą znajomych. Aneta widziała go raz, zamienili kilka słów, dobrze im się rozmawiało. Do tego chłopak był całkiem przystojny.
- To jednak była rozmowa zupełnie pozbawiona jakiegokolwiek podtekstu. On miał dziewczynę, ja zaczęłam się akurat z kimś spotykać i już nigdy więcej nie rozmawialiśmy – opowiada Aneta. Jednak pół roku później Łukasz zupełnie niespodziewanie odezwał się i zaproponował spotkanie.
- Byłam zdziwiona, że raptem sobie o mnie przypomniał, ale już ja dobrze znam tego typu zachowanie. Domyśliłam się, że dopiero co rozstał się z dziewczyną i szukał pocieszenia. Mimo wszystko postanowiłam nie uprzedzać się. Przez kilka dni rozmawialiśmy regularnie w sieci i było bardzo ciekawie. Mieliśmy wspólne tematy, potrafiliśmy tak siedzieć godzinami, więc zgodziłam się na spotkanie. W końcu to nie było nic zobowiązującego – opowiada Aneta.
Łukasz faktycznie nic się nie zmienił. Wyglądał dobrze, podobał się jej jako mężczyzna. Jednak kiedy usiedli przy pierwszym piwie, od razu zmieniła zdanie. - Miałam wrażenie, że popełnił wszystkie błędy, jakie tylko można. Zacznijmy od tego, że przez cały czas opowiadał o byłych dziewczynach. Na domiar złego robił to w tak nieudolny sposób, że nikt by nie chciał dołączyć do tej listy – mówi Aneta. Twierdzi jednak, że to było najmniejsze zło tamtego wieczoru.
Największym problemem Łukasza było po prostu gadulstwo. - W pewnym momencie przestałam się odzywać, bo to po prostu nie miało najmniejszego sensu. Nawet wtedy, kiedy zadawał mi pytanie, po dwóch minutach przerywał moją wypowiedź i mówił coś o sobie – wyjaśnia Aneta. I to właśnie mówienie o sobie kompletnie go pogrążyło: „Mam super rzęsy, wiem o tym, wszystkie dziewczyny mi to mówią” – Aneta na samo wspomnienie z niedowierzaniem kręci głową. - Jakby tego było za mało dodał: „Podobno w ogóle mam śliczna buzię”. Jak się łatwo domyślać, to była ich pierwsza i zarazem ostatnia randka. „Chciałbym się już ustatkować”
Mówi się, że to kobiety nie potrafią się wyluzować i nie spieszyć. W filmach i książkach żartuje się z tego, że przedstawicielka płci pięknej już na pierwszej randce potrafi powiedzieć o tym, że marzy o dzieciach, a jeszcze przed pierwszym pocałunkiem projektować w głowie wymarzoną sukienkę ślubną. Tymczasem okazuje się, że mężczyźni też potrafią wystartować z czymś naprawdę ciężkim.
- Poszłam kiedyś na kolację z kolegą z pracy. Uprzedziłam go, że nie rozpatruję tego spotkania w kategoriach randki, ale on i tak próbował – opowiada 28 –letnia Julita. - Po godzinie rozmowy zaczął opowiadać mi o tym, że przymierza się właśnie do kredytu na dom, bo już się wybawił i powoli myśli o tym, żeby się ustatkować. Potem nawet przebąkiwał coś o dzieciach. Wiedziałam, że robi to tylko po to, by zaciągnąć mnie do łóżka, więc postanowiłam się nim zabawić – mówi Julita. - Powiedziałam mu, że ja to z kolei jestem na zupełnie innym etapie. Nie szukam stałego związku, jestem po rozstaniu i teraz chciałabym się zabawić, że jeśli mam się z kimś spotkać kilka razy, to tylko na zasadzie kochanków bez żadnych zobowiązań, bo jestem zmęczona poważnymi układami. Od razu oczy mu się zaświeciły i zmienił zdanie co do tego, na jakim jest etapie – mówi Julita.
Jednak nie wszyscy mężczyźni, którzy od razu opowiadają o poważnych planach, myślą o tym, by zaciągnąć kobietę do łóżka. Niektórzy naprawdę są już znudzeni poszukiwaniami i chcą jak najszybciej się ustatkować. Tylko… czy to nie jest jeszcze bardziej przerażające?
- Kilka razy spotkałam się z facetami, od których to się dało wyczuć. Byli wyjątkowo natrętni i nie rozumieli, kiedy dawało im się znać w subtelny sposób, że nic z tego nie będzie. Mam wrażenie, że wtedy da się wyczuć taką desperację, a dla mnie nie ma nic gorszego. To mnie bardzo odstrasza – opowiada Julita.
„Od ilu pokoleń mieszkacie w Warszawie?”
Magda, o której pisaliśmy na samym początku, do dzisiaj śmieje się na wspomnienie tamtego spotkania, choć wydarzyło się już jakieś 5 lat temu.
- To po prostu był tak straszny wieczór, że trudno o nim zapomnieć. Zastanawiałam się, czy zrobić jak na filmie: wyjść do łazienki, zadzwonić do kogoś i poprosić, by oddzwonił za 5 minut z niezwykle pilną sprawą. Najgorsze było to, że zamówiliśmy całą butelkę wina, a on delektował się każdym łykiem więc nawet nie mogłam narzucić szybszego tempa – mówi Magda. - Zaczął od pytania o moje plany na przyszłość. Na początku myślałam, że się wygłupia, ale kiedy padły pytania typu: „Magdaleno, a czym się zajmują Twoi rodzice? Od ilu pokoleń Twoja rodzina mieszka w Warszawie?”, zrozumiałam, że to się dzieje naprawdę. Najpierw czułam się jak na rozmowie kwalifikacyjnej, a później tak, jakbym występowała w jakimś programie, gdzie trzeba walczyć o względy księcia i zaprezentować się z jak najlepszej strony. Miałam wrażenie, że zaraz każe mi pokazać świadectwa z podstawówki i opowiedzieć o przebytych chorobach – wspomina Magda.
Pamiętacie swoją najgorszą randkę? Oby w walentynkowy wieczór wszyscy mieli udane. Na wszelki wypadek mamy dobrą radę: nie zamawiajcie od razu butelki wina, tylko kieliszek…
(asz/pho)