Blisko ludziBuziaczki

Buziaczki

Generalnie staramy się zachowywać zgodnie z archetypami naszej płci. Kobiety nie noszą wąsów, nie piją z gwinta, nie przeklinają, nie dosiadają facetów i raczej nie ciągną za włosy w czasie przypadkowego seksu oraz nie rwą się do mordobicia z byle powodu. Nie wspomnę o przemocy domowej, choć najnowsze dane są pokrzepiające. Okazało się, że niektóre z nas są za równouprawnieniem, a ich ofiary wstydzą się iść na policję.

20.12.2011 | aktual.: 20.12.2011 14:47

Generalnie staramy się zachowywać zgodnie z archetypami naszej płci. Kobiety nie noszą wąsów, nie piją z gwinta, nie przeklinają, nie dosiadają facetów i raczej nie ciągną za włosy w czasie przypadkowego seksu oraz nie rwą się do mordobicia z byle powodu. Nie wspomnę o przemocy domowej, choć najnowsze dane są pokrzepiające.

Okazało się, że niektóre z nas są za równouprawnieniem, a ich ofiary wstydzą się iść na policję. Mężczyźni nie siadają z nóżkami w bok, jak pewna prezenterka, nie tuszują rzęs, nie noszą kołnierzyków z futra, futer , gorsetów, szpilek, pończoch i wiszących klipsów, a jak noszą, to wiadomo, o co chodzi. Przede wszystkim, prawdziwi mężczyźni nie używają zdrobnień, nawet jak mają ochotę pogaworzyć, wzorem damskiej części domowego ogniska.

Podobno kobiety zdrabniają częściej, ale mam wrażenie, że niekoniecznie wszystkie i że zdeklasowane samce straciły siłę i jak chrząszcze leżące na plecach, zaczynają głupieć i zachowują się, jak ich coraz bardziej pewne siebie koleżanki. Wiąże się to ze zmianą języka na damski.

Coraz częściej bowiem spotykam Paputków (że niby taki mięciutki i domowy), Papatków (robiących pa, pa na pożegnanko), Dzieńdoberków i Buziaczków, czyli ni to ni sio, choć w markowym garniturze i uprawiające sporty ekstremalne. Te infantylne dziwadła w smsach pytają, jak minął dzionek, co było na obiadek, czy zupka nie była za słona i której podjechać taksóweczką, bo jedziemy na drineczka.

Mają (w swoim mniemaniu) dużego pisiorka, choć jak duży, to powinien być - Pisior. Żegnają dobranocką i życzą miłego dzionka. Całują łapki i nóżki, drą pończoszki i chwalą cycuszki, choćby w rozmiarze DD, a na pożegnanie dają ciumki, ciumki. Oczywiście spadają z wokandy i mają łezki w oczkach i noski na kwintę. Ciekawe, czy Piłsudski by się załapał na dzieńdoberek od Wieniawy? Chyba byłby pojedyneczek?

To nie opis języka dzieci specjalnej troski, tylko zjawisko, które pojawiło się ostatnio wraz z nowomową w Internecie i smsach obu płci. Ktoś pisze, że umarł mu wujek, a na końcu są buziaczki. Polecam temat raperom, bo językowo fantastyczne. Ostatnio opowiedziałam o tych wygibasach lingwistycznych koleżankom, a one na to, że mają podobne doświadczenia ze swoimi adoratorami. Kamień z serca, bo myślałam, że tylko ja przyciągam czubków.

Niby jesteśmy coraz silniejsze, więc dlaczego nie używamy języka samców Alfa i mamy pieski, kotki i dzieciaczki? A może by tak do ukochanego zwracać się per Ziomal, bo oboje z tego samego miasta i twierdzić, że w wyrze jest nam w porzo? Może witać się na randce słodkim siema, bo będzie ściema? Ciekawe, co by zrobili?

Z moim przyjacielem, wybitnym rysownikiem, Andrzejem M., staramy się używać jak najwięcej zdrobnień i wariujemy z radości, żegnając się uroczym ciumki, ciumki. Polski język ma przerażającą liczbę zdrobnień kulinarnych, im ktoś mniej wykształcony, tym więcej. Może to rzutuje na konwersację towarzyską i erotyczną.

Jemy: zupki, flaczki, bułeczki, kartofelki, kotleciki, zagryzamy ogóreczkami i grzybkami. Na deser placuszki z jabłuszkami, torcik, lub zwykła kanapeczka z masełkiem i dżemikiem. Popijamy kompocikiem, herbatką, kawką, soczkiem, piwkiem, wódeczką i winkiem. Natomiast zamawiamy wodę, bo nie ma to jak zdrobnić. Niestety reszta się daje i tekścik gotowy. Buziaczki.

hb/(kg)

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (4)