Idiotka II
Mój poprzedni tekst dotyczył Idiotki w szponach mizoginistycznego amatora domowych obiadów. Ten będzie o kolejnej Idiotce - Beatce, miłośniczce ciepła domowego.
17.02.2011 | aktual.: 17.02.2011 15:19
Mój poprzedni tekst dotyczył Idiotki w szponach mizoginistycznego amatora domowych obiadów. Ten będzie o kolejnej Idiotce - Beatce, miłośniczce ciepła domowego. Beata skończyła studia, dostała cudowną pracę, miała sporo adoratorów, ale żaden nie spieszył się do małej stabilizacji, a ona marzyła o szczęściu we dwoje w luksusowym gniazdku, kupionym wspólnie na kredyt, a potem wiadomo - ślub i dzidziuś.
Szalone noce i dni. Seks z widokiem przez okno w kuchni na luksusowe osiedle. Seks pod prysznicem i na klatce schodowej. Czego to ludzie nie wymyślą? Leciały lata. Korporacyjny singel sto razy pomyśli, zanim da się wciągnąć w domowe papucie, chyba że się zakocha, ale to tylko teoria. Raczej bym na to nie liczyła. Beata liczyła i na wszelki wypadek kupiła duże mieszkanie, idealne dla rodziny.
I zdarzył się cud w postaci Dariusza, z zawodu kelnera. Obsługiwał przyjęcie firmy, w której Beata robiła karierę. Wysoki, przystojny, wymanicurowany, najmodniej ostrzyżony, mówiący po angielsku. Zaskoczyło od razu. Wprowadził się w ciągu tygodnia, po niezwykle upojnej nocy.
Beata wzięła urlop licząc na ciąg dalszy o tym samym natężeniu, ale Darek musiał wstawać rano, bo biegł na siłownię do swojego hotelu, poza tym ciągle jeszcze zabierał duperele od rodziców, u których czasem zostawał na noc, bo u nich zawsze mieszkał. Cudowne było to, że nie łaziła za nim jakaś eks żona, lub baba.
Cudowne, że nie miał bachorów i nie musiał płacić alimentów. Cudowne było, że sam sobie kupował ubranie i pięknie opowiadał o kolejnych gadżetach. Cudowna była jego czułość. Beata pisała do niego w myślach szalone listy, bo brakowało jej początkowej namiętności, która gdzieś zniknęła i to bardzo szybko.
Za to chodzili po pubach, razem oglądali video, spacerowali i jeździli na drogie wycieczki, bo doskonale zarabiała.
Oświadczył się nagle. Wydali przyjęcie. Wręczył jej kupiony wspólnie pierścionek. Dołożyła sporo, żeby brylancik był większy, niż mniejszy. Chciała mu oddać swoje terenowe auto. Musiała nalegać, bo jak się zabawnie okazało, nie miał prawa jazdy. Miłość Ci wszystko wybaczy. Uwielbiała go wozić, a on przypięty pasami jak strucla, cieszył się popiskując.
Zaczęły się wspólne plany. Okazało się, że 150 metrów na dwie osoby to mało, bo Darek miał niesłychane ilości ciuchów. Wpłacili na większe, a seks śladowy, nie zawsze sfinalizowany, nie mówiąc o stresie odrzucenia. Rozmowy o ślubie zniknęły, ale ten biały związek był fascynujący, bo Darek był coraz piękniejszy. Koleżanki widząc Beatę, jakoby szczęśliwą, ale bez błysku w oku, zażądały wyjaśnień, a było jedno - kochali się trzy razy przez pół roku.
Jakim cudem taka idiotka jak Beata była w stanie kierować firmą, skoro nie potrafiła wyciągnąć wniosków? Dane były oczywiste… Czterdziestolatek, który nigdy nie był w żadnym związku, bezdzietny, mieszkający z rodzicami, znający się na ciuchach i posiadający 30 par butów, nie interesujący się autami, bez prawa jazdy, smarujący się najdroższymi kremami, któremu nie sprawia przyjemności seks z ładną, jakoby kochaną kobietą?
Dziecko by zgadło. Beata trafiła na sztandarowego geja. Już połowa tych danych by wystarczyła. Dariuszowi znudził się pokoik w mieszkaniu niezamożnych rodziców i postanowił mieć nową, bogatą mamusię, ale lat 35. Co z czymś takim zrobić? Pomimo iż przyjaciółki powiedziały, co myślą, Beatka się zastanawia, bo Darek zaprzeczył kategorycznie, że jest gejem i nawet podjął pewne próby współżycia.
hb/kg