Wibratorek
Jadę taksówką, czego serdecznie nie znoszę, bo zawsze czymś śmierdzi. Tym razem petem wypalonym przez sinego grubasa w nieokreślonym wieku. Dodatkową atrakcją jest włączone „na full” radio, w którym jakiś troglodyta z nutką wyższości podśmiewa się z wibratorów nowej generacji.
08.03.2012 16:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jadę taksówką, czego serdecznie nie znoszę, bo zawsze czymś śmierdzi. Tym razem petem wypalonym przez sinego grubasa w nieokreślonym wieku. Dodatkową atrakcją jest włączone „na full” radio, w którym jakiś troglodyta z nutką wyższości podśmiewa się z wibratorów nowej generacji. Słodkim rechotem wtóruje taksówkarz. Ponieważ znam się na wibratorach, bo interesuje mnie wszystko związane z poprawą warunków życia kobiet, pytam wieprzowego wesołka, co o tym sądzi.
- Chłe, chłe, chłe, iii, hu, hu!
- Czy to znaczy, że pan wibratorów nie uznaje?
- Nikt nie uznaje, a pani tak? Chłe, chłe, chłe! Taka ładna z pani kobieta, ze chiba pani nie musi. Łooj, bo skonam!
- A może ja chcę? - uśmiechnęłam się zalotnie.
Aż mu się głowa odkręciła do tyłu. Przecież powinnam była powiedzieć, że wibrator, tak jak płatna dziwka, jest tylko dla zboków i impotentów, bo wszystkim facetom dopisuje furczący wzwód, a ponadto ich zapasione żony dają im niewyobrażalną rozkosz nawet po 30 latach współżycia i to na zawołanie. Że wibrator nigdy nie zastąpi atletycznie zbudowanego intelektualisty, za którego ma się każdy facet, a wychudzona kurtyzana prawowitej małżonki. Ale tego nie powiedziałam, bo zacząłby się jąkać albo stracił mowę po mini-wylewie, tak częstym u grubasów. Zapytałam natomiast sapiącego samca alfa, który okazał się być żonatym pięćdziesięciolatkiem, co by zrobił, gdyby u małżonki znalazł wibrator. Przyhamował oburzony.
- Chłe, chłe, chłe, wibrator, to ja proszę pani! - pysk mu zajaśniał.
Ewidentnie był to jeden z posiadaczy 10-centymetrowego kija-samobija, postrachu dziewic. Skłoniłam się z uwielbieniem i ucieszyłam się w imieniu wszystkich kobiet, z jego żoną na czele, choć grubasek na milę śmierdział kłopotami ze wzwodem, o ile w ogóle było o czym mówić.
Takich wesołych, łysych, zapasionych wibratorków można spotkać wszędzie. Czerwoni, niezdarni jak chrząszcze na plecach, łysawi, bez przedziałka w tyłku, o czym świadczy charakterystyczny chód, są zmorą głupich kobiet, chcących mieć faceta za wszelką cenę. Z niewiadomych powodów w XXI wieku nadal udajemy w łóżku, zamiast kupić sobie zgrabny wibrator. Jest niebywały asortyment zagranicznych, kolorowych cacek, mieszczących się w balowej torebce. Kiedyś hrabiny nie musiały się troszczyć o gadżety, tylko przed balem odbywały szybki seks z młodym lokajem, żeby „oczki błyszczały”.
Oczywiście naturalne metody są bardziej ekologiczne, ale dobry wibrator z pewnością zastąpi kiepskiego kochanka stulecia z nadwagą, oby niepołączoną z zawałowym wiekiem. Poza tym, kawa nie wyklucza herbaty i wibratorem może obsługiwać leniwy kochanek, w ramach męskiej, kłamliwej teorii, że facetom największą przyjemność sprawiają orgazmy partnerki. Oczywiście. Żadna kobieta nie ma w tej sprawie wątpliwości. Polski kochanek ani sekundy nie myśli o swojej przyjemności. Dlatego jesteśmy tak bardzo zadowolone z życia erotycznego i mamy oczka jak gwiazdy.
hb/sr