Blisko ludziMój syn kibolem?

Mój syn kibolem?

Czy tak jest na całym świecie? Pewnie tak. Przygotowania do meczu piłkarskiego stawiają do pionu tysiące policjantów, budzą z letargu tajne służby, a stadion ma mieć mechaniczne klatki, w które zatrzaskuje się rozwścieczonych kibiców. Miasta są sparaliżowane na wiele godzin przed imprezą.

13.03.2012 09:23

Czy tak jest na całym świecie? Pewnie tak. Przygotowania do meczu piłkarskiego stawiają do pionu tysiące policjantów, budzą z letargu tajne służby, a stadion ma mieć mechaniczne klatki, w które zatrzaskuje się rozwścieczonych kibiców. Miasta są sparaliżowane na wiele godzin przed imprezą. Ludzie nie mogą wrócić punktualnie z biura do do pracy, całe ulice są zamykane. Czy to jest jeszcze sport, który ma być przyjemnością, czy to jest już Armageddon? O zeszpeceniu miast gigantycznymi reklamami sponsorów nie wspomnę. W Warszawie jeden z ładniejszych mostów cały owinięto plandeką z logami piwa i ma tak wisieć pół roku!

Czytam właśnie memu pięcioletniemu synowi „Krótką historię świata“ Ernsta Gombricha. Oczywiście tak naprawdę czytam ją sobie, gdyż to jedyna książka historyczna opowiedziana zrozumiale, a nie napisana w formie podręcznika nafaszerowanego nudnymi faktami i datami. Autor opisuje pokrótce stadion w Olimpii i atmosferę greckich zawodów, które w Olimpii odbywały się co cztery lata. Nie ma tam mowy o podpalaniu ławek, tratowaniu się, ani zalepianiu miasta banerami sponsorów. Do Olimpii przyjeżdżali „wszyscy Grecy, Dorowie i Jonowie,Spartanie i Ateńczycy, by dowieść swoich sił w bieganiu, rzucie dyskiem i oszczepem, w zapasach, w wyścigach rydwanów. Zwycięstwo w tych zawodach uchodziło za największy zaszczyt,jaki mógł spotkać człowieka w życiu. Nagrodą była zwykła gałązka drzewka oliwnego, lecz jakże fetowano zwycięzców!“

Zapewne wino lało się tam strumieniami, podobnie jak dziś piwo i wódka. Mimo to takiego chuligaństwa I przemocy na zawodach nie widziano. Patrząc na nastolatków w kominiarkach z bejsbolowymi kijami jadących na mecze zastanawiam się czy mój syn, który lubi piłkę (kocha FC Barcelona), też tak będzie się zachowywał.

Jest bardzo zaczepny. W piaskownicy podbierał zabawki innym, walił dzieciaczki łopatką po głowie. Teraz na nartach kijkiem zrobił dziurę w transparencie na zawodach.

Może gdyby nagrodą w sporcie dziś nadal byłaby „tylko“ gałązka drzewka oliwnego, wrócilibyśmy do stanu sprzed 776 roku przed Chrystusem? Zakaz transmisji zniechęciłby sponsorów, a stadiony byłyby eleganckie. Na mecze chadzalibyśmy w pięknych togach odsłaniających ramiona, a nie kominiarkach? Policjanci zaś zdjęliby kaski na rzecz wieńców laurowych.

(ap/sr)

agata passentmeczreklamy
Komentarze (5)