Bonneville Salt Flats – wyścigi po soli

Bonneville Salt Flats znajdująca się nieopodal Salt Lake City to rażąca bielą słona pustynia, która raz do roku staje się poligonem testowym dla najszybszych maszyn z całego świata. 412km kwadratowych perfekcyjnie płaskiej i wypolerowanej powierzchni. Idealne miejsce do rozwijania niemal kosmicznych prędkości.

Bonneville Salt Flats – wyścigi po soli
Źródło zdjęć: © Tomasz Bogusz

01.03.2011 | aktual.: 13.04.2011 11:54

Bonneville Salt Flats znajdująca się nieopodal Salt Lake City to rażąca bielą słona pustynia, która raz do roku staje się poligonem testowym dla najszybszych maszyn z całego świata. 412km kwadratowych perfekcyjnie płaskiej i wypolerowanej powierzchni. Idealne miejsce do rozwijania niemal kosmicznych prędkości. Czy więc jest to teren tylko dla lubiących adrenalinę mężczyzn? Zaręczam, że każdy znajdzie tam coś dla siebie!

Za czasów epoki lodowcowej, jakieś 15 tys. lat temu, Bonneville było ogromnym jeziorem, rozmiarami zbliżonym do naszego Bałtyku. Z czasem jednak Matka Natura postanowiła to miejsce dokładnie osuszyć i zmienić w doskonale gładką, słoną pustynię, gdzie w niektórych miejscach warstwa soli sięga nawet 2 metrów.

Nie mam pojęcia o szybkich samochodach i koniach mechanicznych kryjących się pod maską. Nigdy nie interesowała mnie Formuła 1 i jakieś tam rekordy prędkości. I jest mi z tym naprawdę dobrze. Dlatego kiedy znalazłam się pomiędzy tymi wszystkimi wyścigówkami, w pierwszej chwili pomyślałam tylko o jednym - muszę jak najszybciej zmykać z tej męskiej piaskownicy.

Ale kiedy zaczęłam przyglądać się mijającym mnie samochodom, na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Rozbawiła mnie przejeżdżająca stara furgonetka, która z przyczepionym ogonem i dorobionymi uszami udawała mysz. Śmiejący się do mnie z maski Kaczor Donald i dmuchane, nagie panie przed niektórymi stoiskami serwisowymi. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam starszą parę, która siedząc na dachu przyczepy kempingowej popijała zimne drinki i obserwowała wyścig. To wszystko dodawało temu wydarzeniu niepowtarzalnego klimatu luzu i pozytywnej atmosfery. Wszyscy byli uśmiechnięci i życzliwi, a całą imprezę traktowali jako zabawę. Nikt nie miał tu poważnej miny i nie walczył na śmierć i życie.

Byłam na środku pustyni, więc nie dziwił mnie skwar i palące słońce. Miałam na sobie jedynie krótkie spodenki i przewiewną koszulkę, a i tak umierałam z gorąca. Tym bardziej współczułam tym wszystkim kierowcom, którzy poubierani byli od stóp do głów w specjalne kombinezony i kaski ochronne. Trzeba mieć nie lada motywację, żeby wytrzymać w tym stroju kilkadziesiąt minut, gdy na zewnątrz panuje temperatura 40 stopni.

W wyścigu Bonneville Speed Week udział może wziąć każdy, kto posiada szybki samochód i 400 dolarów na wpisowe. Jest to konkurs tylko dla amatorów, jednak większość maszyn wygląda naprawdę profesjonalnie. Co za tym idzie? Grube pieniądze i lata przygotowań.

Nieopodal torów wyścigowych odkryłam coś jeszcze. Była to prowizoryczna, tymczasowa wioska, w której wszyscy zwolennicy szybkiej jazdy mogli zamieszkać podczas trwania konkursu. Miejsce noclegowe było całkowicie darmowe, jedyne co musiałam ze sobą mieć to namiot oraz dużą dawkę dobrego humoru, ponieważ każdego wieczoru odbywała się tu huczna impreza na cześć bitych rekordów.

Myślałam, że jest to sport tylko dla twardych i odważnych mężczyzn. Jak się jednak okazuje również panie mogą pochwalić się sukcesami na tym polu. Jedną z nich jest Polka, Zoffia Pedy-Proffit, która w 2008 roku pobiła rekord osiągając prędkość 448.8km/h. Dzięki temu jest jedną z 15 kobiet, które zostały przyjęte w poczet Bonneville 200mph Club zrzeszającego najlepszych kierowców i legendarne sławy.

Magdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.

(mjb/sr)

Zobacz także
Komentarze (0)