Podwodne muzeum na Karaibach
Jest największe na świecie i na pewno najbardziej oryginalne. Nurkując w Morzu Karaibskim na głębokości kilku metrów można natknąć się na rzeźby o ludzkich twarzach i rozmiarach. Jednych podwodne muzeum może zafascynować, a niektórych przestraszyć. Zwłaszcza gdy przypadkiem, na dnie morza, natykasz się na nieruchomych ludzi ulanych z betonu.
26.04.2011 | aktual.: 11.09.2018 12:21
Morze Karaibskie jest interesujące z wielu powodów. Jednym z nich jest jego wielkość i głębokość. Stanowiąc część potężnego Oceanu Atlantyckiego rozciąga się na powierzchni ponad 2700 tys km2, a jego głębokość sięga nawet 7 000 metrów. Kolejny powód, dla którego warto tam się wybrać, chociaż raz w życiu, to jego niepowtarzalny, turkusowy kolor. Temperatura wody w Morzu Karaibskim jest idealna, nie za ciepła i nie za zimna. W sam raz na orzeźwiające kąpiele podczas upalnych dni, których na Karaibach nie brakuje. Swój urok zawdzięcza również miękkiemu i nieskazitelnie białemu piaskowi, który wypełnia dno wodnego cudeńka, jak również otaczające go plaże.
Jednak niewątpliwie najpiękniejszą wizytówką tego miejsca jest skrywana na głębokościach nieskazitelnie czystych wód rafa koralowa. Kryje ona w sobie niezliczone pokłady żywych organizmów, tysiące gatunków kolorowych rybek. W otchłani morza toczy się życie ssaków, skorupiaków i innych wodnych zwierzaków, które w otoczeniu roślin oraz kamieni tworzą własny, podwodny świat. Nam, ludziom, również dane jest zasmakować tego miejsca. Wystarczy butla z tlenem i maska, aby zejść na głębokość 9 metrów, gdzie na chwilę stajemy się częścią tego podwodnego świata.
Niestety, wiele osób, które decydują się zanurzyć w karaibskich wodach, to niedoświadczeni nurkowie nie zdający sobie często sprawy z tego, jak łatwo można naruszyć, a czasem także zniszczyć rafę koralową. Dla niektórych najcenniejszą pamiątką wydają się być kawałki rafy, przez co bez zastanowienia odłamują jej cząstkę, jednocześnie przyczyniając się do jej degradacji. Liczne łodzie zapakowane po brzegi nurkami – amatorami i rzucane przez nich kotwice, gdzie popadnie, także nie pomagają w ochronie bezbronnej na ludzką głupotę wodnej naturze.
Aby zahamować ten proces oraz odbudować rafę koralową wcielono w życie nietypowy i unikalny, pod każdym względem, projekt otwarcia największego na świecie podwodnego muzeum. W okolicach słynnego meksykańskiego kurortu Cancun oraz pobliskiej wyspy Isla Mujeres zatopiono 400 ludzkich posągów, które tworzą podwodny park rzeźb, a także stanowią idealny materiał do tworzenia się koralowca.
Autorem rzeźb jest brytyjski artysta Juason de Caires Taylor, który wykonał posągi z betonu o naturalnym pH, dzięki czemu będą mogły na nich żyć glony i skorupiaki. Tym sposobem doprowadzi to do rozwoju rafy koralowej na „betonowych ludziach”. Pod wpływem wody i obrastającej rzeźby morskiej roślinności zmienią one swój wygląd, co w efekcie może doprowadzić do powstania spektakularnego widowiska, łączącego dzieło ludzkie i podwodną naturę w spójną całość.
Czy to wystarczy aby uchronić naturalną rafę koralową przed tysiącem turystów, którzy ją niszczą? Czy wodne muzeum odwróci ich uwagę i skieruje ciekawość w kierunku betonowych posągów? Jak do tej pory to się udaje. I oby tak pozostało.
(mjb/sr)
Magdalena Jurkowska B., która wspólnie z mężem wybrała się w kilkuletnią podróż dookoła świata. Porzucili „dorosłe życie” i wyruszyli odkrywać najróżniejsze zakątki świata.