Pępkowe. Kobietom wstęp wzbroniony?

Pępkowe jest dla facetów. Aby pić i świętować. Aby zalewać strach związany z pierwszym, drugim lub trzecim dzieckiem. Kobietom jakoś nieśpieszno na pępkowe, bo jednoczą się w bólu z leżącą na porodówce biedulą.

Pępkowe. Kobietom wstęp wzbroniony?

11.08.2008 | aktual.: 11.08.2008 16:56

Jadźka ma od wczoraj nową koleżankę. Jeszcze o tym nie wie, jeszcze na oczy jej nie widziała - jak my wszyscy. Natalka na razie jest w szpitalu ze swoją dzielną mamą. Dzielny tata staropolskim zwyczajem jeszcze tego samego dnia wyprawił huczne pępkowe u siebie w domu, aby oblać narodziny kolejnego potomka. Jadźki ani mnie tam nie było. Dlaczego? Posłuchajcie sami.

Pępkowe jest dla facetów. Aby pić i świętować. Aby zalewać strach związany z pierwszym, drugim lub trzecim dzieckiem. Strach jest związany z każdorazowym przyjściem na świat, przy każdym kolejnym bobasie jest inny. Przy pierwszym – lęk podsuwa pytania: I co teraz? Jak to teraz będzie? Czy stanę na wysokości zadania? Czy damy radę? Przy drugim bać się można wielu innych rzeczy – jak zareaguje starsze dziecko? Czy damy radę z dwoma urwisami? Co z domowym budżetem? A przy trzecim… Wszystkie te pytania idą ze sobą w parze, a raczej huczą w głowie parami. Ale pępkowe to też radość, dzielenie się z najbliższymi (facetami) wielką chwilą szczęścia przy akompaniamencie wiadra alkoholu. Taka tradycja, cóż poradzić.

Oczywiście, wszystko com opisała powyżej, to jedynie moja hasająca wyobraźnia, bo na pępkowym nigdy nie byłam. Nie, nie dlatego, że zamykali przede mną i przed mi podobnym (tzn. kobietom) drzwi przed nosem. Nigdy też jakoś specjalnie mnie nie zapraszali, ale też zakazu wstępu nie widziałam. Ja po prostu na pępkowe jakoś chyba się nie nadaję.

Po pierwsze. Impreza ta zawsze jest nieoczekiwanie i znienacka. Która kobieta ot tak może sobie na to pozwolić? Nie ma czasu aby zajrzeć do kosmetyczki, do fryzjera, nie ma czasu, żeby zrzucić niepotrzebne trzy kilogramy (w końcu na pępkowym większość mężczyzn lubi skomentować te i owe fałdki tłuszczyku). Faceci potrafią za to zorganizować się natychmiastowo, jeśli kwestia tyczy wspólnie pitego alkoholu. To trzeba im przyznać. Rachu ciachu i zbiera się takich z dwudziestu. Czasem zgarnie się i tych, którzy latami nie raczyli pojawić się na wspólnych imprezach. Pępkowe przyciąga mężczyzn jak magnes. To jedyna okazja, aby bezkarnie przyjść do domu zionąc wódką, bo to przecież „za Natalkę” było!

Po drugie. Kobietom jakoś nieśpieszno na pępkowe, bo jednoczą się w bólu z leżącą na porodówce biedulą. Najchętniej wychyliłyby niejednego drinka z palemką z nowonarodzoną matka, ale takiej możliwości po prostu nie ma. Owszem, można czekać pół roku, rok, a nawet dwa lata do momentu, kiedy skończy karmić i wtedy odbębnić sobie te stracone kobiece pępkowe, ale to tak jak odgrzewać wczorajszego kotleta, przyznacie sami.

Wreszcie argument trzeci i najbardziej hamujący wszelkie opijanie: własne dziecko. No bo jeśli wysyłamy męża, to ktoś musi w domu zostać. Wybierając reprezentację na pępkowe, kobieta jest zawsze na przegranej pozycji. Kiedy po kłótni i wielkiej obrazie wreszcie mąż ustąpi i da jej zielone światło do imprezy, tym samym skazując się na pozostanie z domu, kobieta i tak na pępkowym będzie się czuła jak zołza. Każdy inny facet będzie na nią patrzył i myślał sobie: „Co za okrutna baba! Zrobiła z męża pantoflarza, a sama się tu alkoholizuje!”. Dziękuję. Zamiast wrogich męskich spojrzeń wolę już zostać w domu. Jak Jadźka zaśnie, naleję sobie kieliszek dobrego wina i wypiję za zdrowie Natalki i jej mamy.

Mąż przyszedł nad ranem i spał do dziesiątej. Nie bardzo mnie to urządzało, bo musiałam wstać o szóstej i układać z Jadźką klocki z zamkniętymi oczami. Czułam, że niesprawiedliwość wylewa się z naszego mieszkania oknami i drzwiami. Ale w przyrodzie nie ma tak, że dostajesz tylko baty. Jadźka dała mi prezent. Czytałyśmy sobie po tych klockach książkę o zwierzętach i pokazywałam jej małpy. Po kilku razach głośno, wyraźnie i pięknie Jadzinka wołała: „mapa, mapa, mapa!”.

A śpij sobie ty okropny mężu ile wlezie. Ja za to pierwsza słyszałam „mapę!”

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)