Kiedy możesz czytać SMS-y partnera? Spytałyśmy prawnika

Kiedy możesz czytać SMS‑y partnera? Spytałyśmy prawnika

Kiedy możesz czytać SMS-y partnera? Spytałyśmy prawnika
Źródło zdjęć: © Pixabay.com
09.04.2018 17:54, aktualizacja: 28.06.2018 15:41

Przeglądanie telefonu i Facebooka partnera, choć czasem kuszące - jest nielegalne. - No chyba że chcemy się rozwieść, a SMS-y są dowodem w sprawie – tłumaczy radca prawny Paweł Budrewicz.

Jeśli podejrzewasz, że partner cię zdradza, udało ci się zdobyć jego SMS-y, wiadomości z Messengera czy skrzynki mailowej - możesz je wykorzystać w sprawie rozwodowej.

Dla sądu cywilnego nie ma znaczenia jak dowody zostały zdobyte. – Tu nie obowiązuje tzw. zasada owoców zatrutego drzewa - wyjaśnia Paweł Budrewicz, radca prawny specjalizujący się w rozwodach i prawie rodzinnym. Czyli dowody zdobyte nielegalnie mogą być podstawą do wydania wyroku – mówi. Dla sądu cywilnego ważna jest sama treść korespondencji: nie chodzi o to, że partner czy partnerka włamali się na telefon czy Facebookowe konto, chodzi o romans na boku. – Jeśli Jan proponuje Marioli spotkania, pełno w ich korespondencji wyznań miłosnych, jeśli jasno wynika, że Jan utrzymuje intymną relację z Mariolą, a przecież to nie z Mariolą się żenił - to ma dla sądu znaczenie.

Jest i druga strona medalu. Istnieje sporo ryzyko, że Jan przyłapany na gorącym uczynku, wcale nie posypie głowy popiołem. "Tak, zdradziłem żonę z Mariolą – powie – ale żona też nie jest bez winy, bo mnie nieustannie kontrolowała". I sąd może uznać te argumenty. Dlatego z materiałem dowodowym potwierdzającym niewierność partnera trzeba uważać. – Jeśli wynajmiemy prywatnego detektywa, włamiemy się do skrzynki mailowej i wykażemy, że od pół roku obsesyjnie sprawdzamy telefon partnera, sąd może uznać, że to właśnie ta kontrola spowodowała rozpad małżeństwa – tłumaczy Budrewicz.

Jeśli żona sama nie zabezpieczy dowodów na romans, sąd cywilny nie ma prawa wystąpić do firmy telekomunikacyjnej o billingi, które potwierdzą brak wierności męża. A więc chcąc nie chcąc, jeśli planujemy udowodnić niewierność drugiej stronie, musimy działać na własną rękę. Podobnie jest w sytuacji, gdy mężczyzna jest alkoholikiem, a dowodem w sprawie rozwodowej będzie dokumentacja lekarska czy korespondencja z lekarzem. Nawet jeśli kobieta zdobędzie ją bez wiedzy męża.

Dla policji to pranie brudów

Problem wygląda inaczej z punktu widzenia prawa karnego: czytanie cudzych wiadomości, to łamanie tajemnicy telekomunikacyjnej i tajemnicy korespondencji. Można pójść z tym do prokuratury, ale tam raczej odbijemy się od ściany. – Oczywiście to jest przestępstwo, ale organa ścigania traktują je bardzo ulgowo i najczęściej sprawy umarzają ze względu na znikomy stopień szkodliwości społecznej – komentuje Budrewicz. - Dla policji czy prokuratury to jest pranie brudów między mężem i żoną, nie ma interesu społecznego w ściganiu takich zachowań.

Zdaniem adwokata, nie wynika to z przepisów, tylko z praktyki, często kontrowersyjnej. Ale wszystko może się zmienić, zależnie od niuansów. Przykładowo: żona ma romans, mąż odkrył to rok wcześniej. Włamał się na jej maila, przejrzał jej telefon, skopiował dowody, chce rozwodu. Zgoda. Żona przyznała się, rozwód w toku. Ale mąż nie przestaje jej inwigilować, przegląda jej telefon, zainstalował podsłuch. – W takiej sytuacji sprawca nie może liczyć na to, że wykpi się od odpowiedzialności karnej z uwagi na znikomą szkodliwością czynu – wyjaśnia radca prawy. – Bo skoro żona przyznała się już do romansu, a mąż mimo to nie przestał naruszać tajemnicy jej korespondencji, prokuratura powinna wszcząć postępowanie. W tej sytuacji nie ma mowy o ochronie uzasadnionych interesów. Takie postępowanie jest bliższe nękaniu niż udowadnianiu racji przed sądem.

Budrewicz podkreśla również, że udowadnianie zdrady nie ma sensu w przypadku walki o prawo do opieki nad dzieckiem. – Dla sądu dobro dziecka jest jedynym kryterium. Jeśli zatem kobieta włamie się do korespondencji na Messengerze mężczyzny, żeby wykazać romans i posłużyć się tym argumentem w walce o opiekę nad dzieckiem, sąd taki dowód pominie, bo nie ma on związku ze sprawą. I w takiej sytuacji naruszenie tajemnicy korespondencji musi zawsze spotkać się z odpowiedzialnością karną – kończy.

Źródło artykułu:WP Kobieta