GwiazdyKinga Rusin o zmaganiach z Hashimoto: "To jest choroba do końca życia"

Kinga Rusin o zmaganiach z Hashimoto: "To jest choroba do końca życia"

Kinga Rusin o zmaganiach z Hashimoto: "To jest choroba do końca życia"
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Martyna Wojciechowska
11.10.2017 10:51, aktualizacja: 28.05.2018 15:10

Kinga Rusin do niedawna rzadko mówiła o swojej chorobie. Dopiero niedawno w rozmowie z magazynem "Viva!" dziennikarka opisała swoje zmagania z Hashimoto.

Hashimoto to przewlekła choroba tarczycy, z którą zmagają się szczególnie kobiety. Do ich grona należy Kinga Rusin. W wywiadzie dla "Vivy!" prezenterka "Dzień Dobry TVN" opowiedziała o tym, jak stara się walczyć z tym nieuleczalnych schorzeniem. - To jest choroba do końca życia, choroba tarczycy, która dotyka strasznie dużo kobiet w tej chwili w Polsce - mówi dziennikarka.

Może być kilka przyczyn zapalenia gruczołu tarczycy. Zwykle mówi się, że są to geny lub stres. Rusin twierdzi jednak, że źródła tego schorzenia należy szukać gdzie indziej. - Ja stawiam na wszechobecną chemię. Szczególnie dla kobiet około pięćdziesiątki ważne jest odcinanie się właśnie od chemii, szukanie alternatywnych rzeczy, ocinanie się od mięsa, od mleka - zapewnia Kinga.

Dziennikarka dodaje, że na początku, gdy zachorowała, nie miała tej wiedzy. - Musiałam do tego dorosnąć. Jestem osobą bardzo dociekliwą. Chodziłam do różnych klinik, pytałam lekarzy, robiłam research. Szukałam w internecie bardzo dużo informacji. Ułożyłam sobie swój własny jadłospis, własne dania. Nie to, że ta dieta zmienia moje rysy twarzy. Natomiast daje mi strasznie dużo energii, dobrego samopoczucia - wyznaje.

Kinga odniosła się też do nieprawdziwych informacji dotyczących jej całkowitego wyzdrowienia. - Ja się nie wyleczyłam z Hashimoto dietą. Jestem po prostu pod opieką dobrych endokrynologów, mam dobrze ustawione lekarstwa. Niestety niedoczynność tarczycy nie jest chorobą, którą można wyleczyć. Tarczyca nie będzie dobrze działać, jeżeli jest zniszczona. Trzeba dobrze ustawić hormony - mówi. - Bardzo długo się wychodzi z tej choroby. Żeby wrócić do prawidłowego poziomu energetycznego, do dobrego wyglądu, do chęci żeby żyć, to zajęło mi naprawdę dobrych parę lat - dodaje na koniec.

Źródło artykułu:WP Kobieta