Od luksusowego towaru przemycanego w trumnach i bochenkach chleba do taniej i kiczowatej tkaniny z lat 80. Poznajcie historię koronki.
Pierwsze plecionki uznawane za pierwowzór dzisiejszych koronek odkryto w grobowcach starożytnego Egiptu. Ozdobne sploty były wykonywane techniką makramową, czyli rękodzielniczą sztuką wiązania sznurków. Podobno tego rodzaju wyroby włókiennicze były znane również w starożytnych Chinach – tajemnice tego kunsztu nie zostały nigdzie udokumentowane, jednak wiedza na powyższy temat była przekazywana ustnie, z pokolenia na pokolenie. Inspiracją dla późniejszych koronek były również charakterystyczne wycinanki – w tkaninach wykrajano różnego rodzaju wzory, których brzegi wykańczano nićmi.
W ascetycznym średniowieczu tego rodzaju ozdoby nie cieszyły się wielkim powodzeniem. Na luksus ozdabiania nimi szat mogli sobie pozwolić tylko wysoko postawieni w hierarchii duchowni. Wówczas o wiele większą popularność zdobyły inne dekoracyjne elementy – kamienie szlachetne, kwiaty oraz hafty. Koronkarska sztuka doszła do głosu dopiero w modzie renesansu.
Renesansowe kryzy
W XVI wieku, jednym z najbardziej charakterystycznych elementów mody renesansowej były koronkowe kryzy, które zadebiutowały w garderobie Hiszpanów, a następnie zaczęły pojawiać się w strojach innych mieszkańców Europy. Podobno, usztywnione, okrągłe i fałdowane w harmonijkę kołnierze, na początku miały pełnić funkcję śliniaka, chroniącego przed poplamieniem ubrań w trakcie spożywania posiłków. Z czasem, oprócz swojej praktycznej funkcji, okazały się jednym z najbardziej pożądanych elementów garderoby wśród modnych mężczyzn i kobiet.
Obok kryz równie wielką popularnością cieszyły się duże kołnierze wykończone koronką, które przypinano do tzw. wamsów, zazwyczaj atłasowych kaftanów z charakterystyczną krótką baskiną. Z czasem koronki zaczęły na tyle dominować w modzie, że stały się podstawową ozdobą wielu strojów – stanowiły ważny element dekoracyjny przy miniankietach koszul (wamsy nawet rozcinano, by jeszcze bardziej wyeksponować delikatne koronki).
Ażurowy luksus
W kipiącej od przepychu i bogactwa barokowej modzie koronki były wręcz pożądane. A przez to, że tworzenie ozdobnych splotów wymagało ponadprzeciętnych umiejętności i było bardzo czasochłonne, ażurowe dekoracje szybko przebiły wartość szlachetnych kamieni oraz złota. Drogocenne koronki stały się wówczas wyznacznikiem luksusu – im więcej ich było na ubraniach, tym wyższy był status majątkowy ich właściciela. Nie każdy elegant mógł sobie jednak pozwolić na koronkową ekstrawagancję i maksymalizm – otóż w niektórych regionach Europy tylko nieliczni dostąpili zaszczytu noszenia tego rodzaju ozdób. Jeśli osoba z niższej hierarchii stroiła się w kołnierze o szerokości nieodpowiedniej do jej statusu, nie mogła przekroczyć bram miasta, dopóki zdobny element nie został skrócony do konkretnej długości.
Marzenia o skromnej modzie
Najważniejszymi ośrodkami produkcji koronek w XV wieku były Wenecja oraz Flandria. Z czasem jednak prężnie rozwijającego się przemysłu koronkarskiego pozazdrościli Włochom i Belgom Francuzi.
Rozkochanych w pięknych ażurowych ozdobach Francuzów nie powstrzymał nawet edykt zakazujący noszenia strojnej garderoby. Próby walki z pełną przepychu modą podjęli kardynałowie Richelieu oraz Mazarin, którzy nie uznawali ani dekoracyjnych elementów ze złota i srebra ani koronek włoskich i flandryjskich. Proponowane przez nich stroje zostały zignorowane przez modnych dworzan. Tym sposobem francuska moda oddaliła się od sugerowanej wstrzemięźliwości.
Na zdjęciu: Koronczarki z weneckiej wyspy Burano w 1954 roku
Tekstylna rewolucja
Import luksusowego towaru z Włoch i Flandrii pochłaniał sporą część budżetu skarbu państwa, dlatego warto było pomyśleć nad inną strategią. „Koronkową sprawą” zajął się Jean-Baptiste Colbert, minister finansów na dworze Ludwika XIV, który postawił sobie za cel uczynienie z Francji prawdziwego lidera przemysłu tekstylnego. Ogłosił, że „moda jest tym dla Francji, czym dla Hiszpanii kopalnie złota w Peru” oraz sprowadził do swojej ojczyzny najlepsze koronczarki z Wenecji. Tym sposobem świetnie wyszkolone w swoim fachu Włoszki zaczęły zdradzać tajniki zawodu kolejnym pokoleniom.
Koronki w bochenkach i trumnach
W niedługim czasie koronki stały się dobrem narodowym Francuzów. Ogromną popularnością cieszyła się koronka z Alençon, o igiełkowym splocie. Jej charakter podkreślały motywy kwiatowe z wypełnieniami w formie siatki o sześciokątnych oczkach. Z równie wielkim zainteresowaniem spotkały się delikatne koronki Valenciennes, znane jako walansjenki.
Czasochłonne, wymagające niezwykłej precyzji i manualnych zdolności koronkarstwo stało się bardzo cennym fachem. Piękne ażurowe dekoracje błyskawicznie osiągnęły rangę najbardziej luksusowego towaru na świecie. Nic więc dziwnego, że z czasem koronki okazały się jednym z najczęściej przemycanych artykułów z Francji.
W XVIII wieku szmuglerzy regularnie przemycali drogocenne koronki, a metody, które stosowali do tej pory budzą liczne kontrowersje. Ogromną popularnością cieszyło się owijanie zwłok w ażurowy materiał, który przewożono w trumnach. Zdarzały się również bardziej ekstremalne pomysły, takie jak np. pozbywanie się korpusów nieboszczyków w celu przemycenia jak największej ilości koronki.
- Zwłoki zmarłego duchownego zostały przewiezione z Niderlandów, kiedy otworzono wieko trumny, po korpusie nie było ani śladu, a na jego miejscu znalazły się wartościowe flandryjskie koronki - pozostały tylko głowa, ręce i stopy – pisała w swojej „Historii koronek” Fanny Bury Palliser.
W szmuglerce niezwykle pomocne okazały się również bochenki chleba, mufki, lalki, a nawet małe pieski – zwierzęta owijano cennym materiałem i w ten sposób przemycano pożądany towar. Koronkowe szaleństwo było tak wielkie, że niektórzy desperaci przeszukiwali na polach bitewnych ciała oficerów w celu znalezienia upragnionego ażurowego materiału – tego rodzaju historie dały początek popularnym niegdyś dowcipom, że „jak umierać na bitwie, to tylko w koronkach”.
Zejście na drugi plan
Cena luksusowej koronki znacząco spadła pod koniec XVIII wieku – głównie za sprawą zmian technologicznych, jakie wprowadziła rewolucja przemysłowa i związane z nią wynalazki. W XIX wieku koronki zdobiły damską garderobę i dodatki – od wachlarzy, chustek i parasolek po bieliznę. W okresie secesyjnym koronkową modę wyparły jednak innego rodzaju zdobienia – hafty, paciorki i kwiaty.
Ostatecznie koronka odeszła na drugi plan po wybuchu I Wojny Światowej, kiedy w Europie nastąpił kryzys gospodarczy. Przez wiele dekad trudno było jej odzyskać dawną pozycję, a jej miejsce zastąpiły innego rodzaju tkaniny i detale. Koronka co jakiś czas pojawiała się w damskiej garderobie, jednak wciąż odgrywała epizodyczną rolę w świecie mody.
Od niewinności do prowokacji
Triumf koronkowej mody ponownie nastąpił w latach 80. XX wieku. Ażurowa tkanina wróciła jednak na swój piedestał w zupełnie innej niż dotychczas formie. Choć na królewskich dworach i w garderobie zamożnych elegantek koronka wciąż prezentowała się luksusowo, w modzie damskiej z niższej półki pojawiła się w dotychczas nieznanym wydaniu – wykonany maszynowo splot z syntetycznych nici zdecydowanie stracił na szykowności i kunszcie.
Entuzjastką nowej koronkowej mody została m.in. Madonna. Ekstrawaganckie i odważne stroje piosenkarki diametralnie zmieniły jej charakter – tym sposobem, niegdyś kojarzona z niewinnością koronka stała się prowokacyjna i seksowna.
Koronka na wybiegach
Obecnie koronka niezmiennie triumfuje na światowych wybiegach, przypominając o sobie co sezon w kolekcjach luksusowych marek. Koronkowe tkaniny pojawiają się obecnie zarówno w modzie na co dzień, jak również w szykownej garderobie haute couture.
Na zdjęciu: (od lewej) Gucci - kolekcja Cruise 2017; Oscar de la Renta - kolekcja Resort 2017; Ralph & Russo - kolekcja haute couture jesień 2016