Kto płaci na randce?
Dawniej nie było z tym problemów. To mężczyzna zapraszał kobietę i płacił zarówno za siebie, jak i za nią. Wynikało to nie tylko z zasad savoir-vivre’u, ale i faktu, iż kobiety w zamierzchłych czasach własnych pieniędzy po prostu nie miały... Dzisiejsze czasy są jednak zupełnie inne.
11.05.2008 | aktual.: 28.05.2010 15:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dawniej nie było z tym problemów. To mężczyzna zapraszał kobietę i płacił zarówno za siebie, jak i za nią. Wynikało to nie tylko z zasad savoir-vivre’u, ale i faktu, iż kobiety w zamierzchłych czasach własnych pieniędzy po prostu nie miały... Dzisiejsze czasy są jednak zupełnie inne.\r\n\r\nDziś wszystko się zmienia. Często to panie zarabiają więcej, są bardziej pewne siebie, nie czekają na mężczyznę i pierwsze wychodzą z inicjatywą randki. Czy to oznacza, że mają też płacić za partnera w restauracji czy kawiarni? Wiele par ma z tym problem i nie potrafi dojść do porozumienia. On chce płacić, bo wydaje mu się, że taki jest jego obowiązek, jej jest z tego powodu głupio. Albo inaczej – on twierdzi, że skoro obydwoje zarabiają, to każdy niech płaci za siebie, ale ona wolałaby, by zgodnie z dawną tradycją to mężczyzna płacił w restauracji.\r\n\r\n- Mój mąż zawsze płacił za nas obydwoje. I nigdy nie pozwolił mi, żebym to ja regulowała rachunki w restauracjach. To mi się nawet podobało, szczególnie, że był przy tym bardzo szarmancki, podawał płaszcz, otwierał drzwi do samochodu... Teraz, jak jesteśmy małżeństwem i zdarza się, że chcę zapłacić, bo akurat ja mam pieniądze, to mąż bierze mój portfel i płaci, bo uważa, że to by mi uwłaczało! To jest śmieszne, ale jednocześnie bardzo sympatyczne - opowiada Marysia, anglistka w jednej z gdańskich szkół. Uważa, że skoro mężowi tak jest przyjemniej i łatwiej, to czemu nie, chociaż z drugiej strony, jest to zabawne i nie zawsze rozumie tę męską dumę.\r\n\r\nMężczyźni lubią być rycerzami swoich pań, czują się lepiej i pewniej, gdy mogą zapewnić im wszystko, łącznie z wyjściem do restauracji. Dlatego płacą za swoje kobiety, czy są one narzeczonymi czy żonami czy po prostu koleżankami. Tak zostali wychowani i nie uważają, by był sens w naruszaniu tradycji.\r\n\r\nWALKA PŁCI\r\n\r\nFITNESSOWE PRAWDY I MITY\r\n\r\nPOLACY SĄ UZALEŻNIENI OD ZRZĘDZENIA?\r\n\r\nCzują się lepiej, gdy to oni regulują rachunki w restauracji. - Wszyscy wiedzą, że to ja płacę, że mam pieniądze, że stać mnie na wyjście do drogiej restauracji. To też trochę snobistyczne, ale za to, jakie przyjemne - śmieje się Marcin, student prawa.\r\n\r\nNie wszyscy jednak mają takie podejście. Wielu (szczególnie wśród młodszego pokolenia panuje takie przekonanie) uważa, że skoro panie walczą o równouprawnienie, to niech ono będzie w każdej sferze życia. I nie widzą nic dziwnego w fakcie, że to partnerka płaci za ich piwo czy kolację. Spora część par hołduje zasadzie, że „kto zaprasza, ten płaci” i gdy to kobieta wyciąga portfel, mężczyzna nie czuje się upokorzony.\r\n\r\nChociaż coraz częściej w płaceniu za wspólny obiad panuje równy podział, to wiele kobiet woli by to mężczyzna był „sponsorem” wspólnego wyjścia. Szczególnie gdy to on jest inicjatorem randki i on zaprasza, co jednak nie powinno nikogo dziwić. Panie chcą czuć się jak damy, a damy wszak nie płacą rachunków! - Zawsze płaci chłopak, nigdy ja. Nie dlatego, że nie mam pieniędzy, ale dlatego, że tak zostałam wychowana i uważam, że tak po prostu wypada. - Pisze na forum internetowym Agnes.\r\n\r\nNiektóre panie mają jednak zgoła odmienne zdanie. Twierdzą, że to, by facet płacił za ich kolację jest nie do przyjęcia. - Skoro zarabiam, to płacę za siebie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której jakiś mężczyzna płaci za mnie rachunek. Jeśli wychodzę z kimś na obiad, to dzielimy koszty według tego, co kto zjadł. Czułabym się strasznie, gdyby to on miał płacić. Z jakiej racji? - mówi Joasia, studentka psychologii.\r\n\r\nKto więc płaci na randce? Chociaż wciąż często panuje przekonanie iż to mężczyzna musi być fundatorem wyjść do restauracji czy kina, coraz częściej także w tą dziedzinę życia wkrada się równouprawnienie. Panie płacą za siebie, ale i za swoich partnerów i nikt się temu już nie dziwi. Najważniejsze by wszystko odbywało się zgodnie z zasadami i chęciami obydwu stron!\r\n\r\nWALKA PŁCI\r\n\r\nFITNESSOWE PRAWDY I MITY\r\n\r\nPOLACY SĄ UZALEŻNIENI OD ZRZĘDZENIA?\r\n\r\n