Blisko ludziLeciała na Maltę. Współpasażerka nawet się nie krępowała

Leciała na Maltę. Współpasażerka nawet się nie krępowała

Leciała na Maltę. Współpasażerka nawet się nie krępowała
Źródło zdjęć: © arch.prywatne
01.12.2019 16:09

"Usiadłam w samolocie. Po 6 mieliśmy startować. Zanim kapitan się przywitał, jedna z pasażerek zdjęła buty, a potem wyciągnęła kajzerki z pasztetem" – pisze czytelniczka WP Kobieta.

O zachowaniu pasażerów linii lotniczych można napisać niejedną książkę. Wielu z nas było świadkami sytuacji, które na lądzie zapewne nigdy nie miałyby miejsca. Nasza czytelniczka postanowiła podzielić się z nami tym, co widziała na pokładzie samolotu taniego przewoźnika.

"Razem z przyjaciółką wybierałyśmy się w podróż na Maltę. To był bardzo wczesny lot. Początkowo siedziałyśmy oddzielnie, ale potem zwolniło się miejsce obok mnie. Siedzenia przed nami i z boku zajęła grupa Polaków. Z tego, co wywnioskowałam – seniorka rodu, jej córka z przyjaciółką oraz ich mężowie" – zaczyna swoją opowieść czytelniczka o imieniu Ewelina.

Jak czytamy w wiadomości, którą nam przesłała, jeszcze przed startem 5-osobowa grupa narobiła wokół siebie szumu. "Zanim kapitan zdążył się przywitać, starsza pani zdjęła buty, a potem wyciągnęła z torby kajzerki z pasztetem" – pisze Ewelina.

Kanapka z pasztetem i "ogóreczek"

Kobieta zjadła kanapkę, dodając między jednym a drugim kęsem, że "bułki są świeżuteńkie, wczorajsze". Potem odwróciła się do koleżanki córki i miała wciskać jej drugą kajzerkę. Kobieta odmówiła. Wtedy seniorka zwróciła się do jej męża z pytaniem, czy "nie chce ogóreczka". "Trzymała w dłoni obrane, przekrojone na pół warzywo i niemal krzycząc, rzuciła: No weź!" – opowiada czytelniczka.

Żona mężczyzny wtrąciła się w pewnym momencie, mówiąc, żeby posolił sobie tego ogórka. "'Tylko syp delikatnie, bo to nie jest solniczka' – instruowała go" – relacjonuje Ewelina. Na tym się nie skończyło. Kiedy nasza czytelniczka próbowała zasnąć, panowie z przodu wstali z miejsc i stanęli tak blisko niej, że dotykali jej głowę swoimi nogami.

"Czułam się dość dziwnie, więc o spaniu nie było mowy. Najciekawsze jednak było to, że oni chodzili po pokładzie, kiedy były największe turbulencje" – tłumaczy. "Miałam wrażenie, że nie obchodziły ich prośby załogi, by siedzieć i zapiąć pasy. W pewnym momencie padł komunikat: Prosimy zająć miejsca. Tamci niechętni usiedli. Dodam, że bez butów. Nie założyli ich do końca lotu" – kwituje pasażerka, która do nas napisała.