GwiazdyMaria Wałęsa - wiem czego szukam

Maria Wałęsa - wiem czego szukam

Maria Wałęsa - wiem czego szukam
Źródło zdjęć: © Andrzej Szilagyi
10.11.2006 12:00, aktualizacja: 10.11.2006 13:25

Maria Wiktoria Wałęsa, siódma z ośmiorga rodzeństwa, to bystra i inteligentna dziewczyna. Kocha zakupy, trendowe ciuchy, ale zarzut lanserskiego stylu życia jest całkowicie bezpodstawny. Blichtr wielkiego świata nie poprzewracał jej w głowie, jak mawiają złośliwi.

Maria Wiktoria Wałęsa, siódma z ośmiorga rodzeństwa, to bystra i inteligentna dziewczyna. Kocha zakupy, trendowe ciuchy, ale zarzut lanserskiego stylu życia jest całkowicie bezpodstawny. Blichtr wielkiego świata nie poprzewracał jej w głowie, jak mawiają złośliwi. Przeciwnie, swoją przyszłość wiąże z asystowaniem u boku ojca i propagowaniem jego idei na świecie.

Jesteś w trakcie przeprowadzki z Gdańska do Warszawy. Co jest powodem?

Wychodzę właśnie ze związku. Od miesiąca jestem sama. Po siedmiu latach rozstaliśmy się. Zostawiłam kawałek życia w Gdańsku, starych znajomych, chłopaka. Jestem w stanie teraz, w Warszawie, ułożyć sobie część życia już jako inna kobieta. Mam trochę propozycji i chcę z nich skorzystać. Idę też do dwuletniej szkoły PR-u, koło Uniwersytetu Warszawskiego.

Czyżby wciągnęła Cię „warszafka”?

Poznałam paru fascynujących ludzi. Być może oni są częścią tego świata, ale chodzi o te osobowości i konkretnie o te osoby. Nie sądzę, żeby pociągało mnie życie „warszafki”.

Wielkie przyjęcia, imprezy, rauty to nie dla Ciebie?

Od czasu do czasu. Mam trochę zaproszeń i korzystam z tych, które mi pasują.

Przed chwilą byłaś na pokazie Macieja Zienia. Czy któraś z wieczorowych kreacji szczególnie zapadła Ci w pamięć?

Jedna sukienka... mała, złota, z czarnym szerokim paskiem. Wysoki stan, błyszczący materiał, jakby z cekinów lub złota…

Wypasiona…

Tak! Super!

Co jeszcze można było dostrzec na pokazie?

Połączenie różnych materiałów: połyskliwych, aksamitnych i bardzo matowych. Poza tym fajne pomarańczowe kolory i zielenie.

Wygląda na to, że doskonale wyczuwasz trendy...

Ale nie jestem nowatorska. Na pewno nie... Potrzebuję inspiracji. Nie mam w sobie takiego daru, żeby wymyślić coś sama. Mam teraz wspaniałą koleżankę Ewę Szabatin, uczestniczkę „Tańca z gwiazdami”, partnerkę Przemysława Sadowskiego. Jest nowatorska. Potrafi sama coś wymyślić, na przykład pociąć bluzkę, zrobić sobie kolczyki. Dla mnie jest niesamowitą inspiracją.

Rzeczywiście, Ewa Szabatin wspominała, że poza tańcem mogłaby zajmować się stylizacją i projektowaniem. Może stworzycie coś wspólnego?
Może. Byłabym zaszczycona.

Kiedy i gdzie, w takim razie, zobaczymy wasze pierwsze egzemplarze?

(śmiech) To na razie przyszłościowy pomysł.

Ale prowadziłaś już swój sklep i to o zabawnej nazwie Cottonsushi. Skąd pomysł na takie określenie – zbitkę słów bawełny i sushi?

To nie byłam tylko ja, tylko grupa ludzi. Burza mózgów, kilka projektów. Czułyśmy jakąś mistyczną siłę. Intuicyjnie nam pasowało do ciuchów typu street wear. Było kolorowo, ostro, taka mieszanka… Ale to epizod w moim życiu.

Powiedz, jakie marki preferujesz.

Zara – kocham! Simple – kocham! Zień – oczywiście!

A z top-kreatorów kogo wybierasz?

Versace? Roberto Cavalli? Raz na jakiś czas… Jest we mnie taka kobieta...

…luksusowa…

Hm... (śmiech) Za to buty nie. Nie jestem wierna nikomu. Po prostu kocham piękne modele. Widziałaś moje buty?

Bardzo gustowne i kobiece. A widziałaś moje?

Noo, czyli wiesz, o czym mówię! (śmiech)

W końcu to buty niosą głowę…

Właśnie. Gdy są piękne, biorę je!

Załóżmy hipotetycznie, że masz milion dolarów...

…podróżuję. Oczywiście ulokowałabym część pieniędzy, by zarabiały na siebie, ale resztę wydałabym na podróże.

Inwestowałabyś w lokaty czy fundusze inwestycyjne?

Tak! tak! tak! Lokata i może inwestycja w nieruchomości?

A jakaś działalność charytatywna?

Wiesz, nawet teraz, gdy nie mam miliona dolarów, staram się przynajmniej raz w miesiącu uszczknąć cząstkę moich dochodów i dać coś komuś. Może to być nawet osoba na ulicy. Wierzę w filozofię datków: masz trochę i bezinteresownie dzielisz się z innymi, bierzesz odpowiedzialność za sytuację innych osób.

Czy weźmiesz odpowiedzialność za sytuację innych osób wchodząc w świat polityki?
W przyszłości na pewno będę zajmować się sprawami mojego ojca i promocją Polski, żeby nie zapomnieć o naszej historii, naszym zwycięstwie, Solidarności. Teraz chcę się poduczyć, skończyć trochę kursów, doświadczyć nowych sytuacji, żeby być bardziej wartościowym pracownikiem.

Na studia się nie wybierasz?

W tej chwili wybrałam dwuletnie studium z zakresu PR. Być może od przyszłego roku wybiorę studia.

Jaki kierunek?

Być może politologia.

Najlepszego nauczyciela masz pod ręką.

(śmiech) Tak, to prawda!

Towarzyszysz ojcu podczas jego przemówień. Powiedz, jak jest odbierany w Polsce?

Niestety nie jest doceniany. Nie korzysta się z jego potencjału. Być może w Gdańsku sprawy mają się trochę lepiej, bo jest wizytówką tego miasta. Wiele inicjatyw dzieje się w tym mieście i potencjał taty, jego charyzma jest wykorzystywana. Gdzie indziej w Polsce – absolutnie nie. A szkoda, bo cieszy się wielkim zainteresowaniem za granicą. Otwiera wiele drzwi, do których żaden inny Polak nie ma dostępu. Wzbudza tyle szacunku. Można by, z korzyścią dla Polski, spożytkować jego mądrość i jego legendę.

Skonfrontowałaś się już jako asystentka taty z sytuacją, kiedy rozmówcy byli niechętni wobec niego?

Tak, okolice Popowa, w pobliżu rodzinnych stron mojego taty. Spotkanie na dwieście osób. Tradycyjnie tata zaczął wykład, prosił o pytania, a tu nikt go nie słucha... Nikt nie chciał wiedzieć, co ma do powiedzenia. Byli gotowi do walki i przygotowani na ciętą ripostę.

O co chodziło?

Ludzie, walcząc o demokrację, chcieli lepszego jutra. Nie każdy rozumie, że aby było lepiej, potrzeba czasu, że lepsze jutro zastaną ich wnuki. A gdy ludzie nie mają na książki dla dzieci, leki czy chleb, łatwo mogą popaść we frustrację. To byli właśnie sfrustrowani ludzie. A ponieważ ojciec był przywódcą… Chcieli skorzystać z tego, żeby ,,nawrzucać”. Leciały inwektywy. Tata stał, opowiadał, tłumaczył, ale oni tego nie chcieli słuchać.

Co powiedział po spotkaniu?

Że to było dobre spotkanie. Mój ojciec jest świadomy tego, jak jest. Rozumiał tych ludzi i ich zachowania.

Podobno za granicą jest lepiej odbierany

W zasadzie gdziekolwiek na świecie pojawia się mój ojciec, zainteresowanie jest równie duże. Gdy jest Lech Wałęsa, nieważne czy to Francja czy Kalifornia, sale są pełne. W Polsce nie docenia się naszej historii. Nie umiemy docenić tego wielkiego wydarzenia, bo – być może – jesteśmy zbyt blisko niego.

Odkryłam niebywałą rzecz o rodzinie Wałęsów. Podobno pradziad Lecha przegrał majątek w kasynach...
Było tak! Przyjechał z wielkim majątkiem z Francji… To taka historia rodzinna. Mamy taki smaczek z przeszłości.

Twój ojciec, jako osoba rodzinna, podobno potrafił urwać się z akcji strajkowych, by dopełnić swych rodzinnych obowiązków

Jest niesamowicie rodzinny, ale – jestem o tym przekonana – że moja mama dała mu wystarczająco dużo komfortu i wzięła to całkowicie na siebie. Nie sądzę, żeby zarywał strajk. Nie musiałby tego robić…

Co oznacza, że gdyby żoną Lecha Wałęsy była inna kobieta, to on sam nie byłby tym, kim jest…

Na pewno nie! Jestem o tym przekonana.

Mamę, podobnie jak tatę, oceniasz w samych superlatywach.

Och! To stuprocentowa perfekcjonistka! Z prowadzenia domu uczyniła sztukę. To jest tak wysoki poziom, że żadna z córek nigdy jej nie dorówna. Nie dość, że sama przygotowuje posiłki, to na dodatek wszystko jest w najlepszym gatunku. Warzywa, mięsko… Jeszcze prowadzi ogród – pomidorki, ogórki, malinki, porzeczki. Zawsze pamięta, co lubimy. Do tego w cudowny sposób zajmuje się wnukami. Ma ich dziesięcioro, jak na razie.

Bardziej jesteś zżyta z linią Gołosiów czy Wałęsów?

Czuję się miksem mamy i taty.

A kto pewniej czuje się na parkiecie: mama czy tata?

Mama pięknie tańczy, a tata się dobrze bawi na parkiecie…

Opinie jurorów „Tańca z gwiazdami” były nierówne, niekonsekwentne, a to szczególnie boli w przypadku ocen profesjonalistów. Prym w tej dziedzinie wiodła Ivona Pavlović, która, zdaniem wielu, potraktowała Cię zbyt niskimi notami…

No wiesz, taniec jest taką niesamowitą dziedziną, w której nie można się całkowicie odciąć od swojego gustu. Ktoś może technicznie zatańczyć pięknie, ale jedna osoba podoba się, druga nie… Nie masz na to wpływu. Czasami miałam wrażenie, że cokolwiek bym zrobiła, jej się nie podobam.

Powiem więcej: to wrażenie wielu osób.

Oni są profesjonalistami. Szanuję każdą jej ocenę i nawet zgadzam się z tą punktacją, ale niektóre opinie… Nawet gdy ktoś zatańczył źle technicznie, zawsze jest coś, co zrobił dobrze, tym bardziej biorąc pod uwagę to, że tańczy od miesiąca i nie jest zawodowcem… Możesz się skupić na tym albo możesz po nim po prostu pojechać! Ona dokonała takiego wyboru…

Twoją poprzedniczką była Ola Kwaśniewska. Istnieje między Wami rywalizacja?
Jesteśmy córkami prezydentów, ale to zupełnie inna sytuacja. Jesteśmy całkowicie odmienne.

Nie wyobrażacie sobie wspólnej balangi?

(śmiech) Jesteśmy na ,,cześć”, piszemy do siebie esy. Jest bardzo sympatyczna. Gdyby mnie zaprosiła albo ja ją, z chęcią byśmy gdzieś wyskoczyły. Żaden problem.

W takim razie życzę udanej imprezy!

(śmiech) Czasami wpadamy na siebie w różnych miejscach…

Podzielasz opinię, że Aleksander Kwaśniewski ma kompleks Lecha Wałęsy, tego że nie jest człowiekiem-legendą, postacią historyczną, a następne pokolenia będą pamiętać bardziej jego konkurenta?

Trudno mierzyć się do Lecha Wałęsy, bo niby czemu? Nie widzę żadnego powodu! Dla mnie to absurdalne, żeby chcieć go przeskoczyć. Lech Wałęsa jest naszym polskim bohaterem! Postacią historyczną! I pokojowym noblistą…

Czy tak wielkie nazwisko spowodowało, że musiałaś poskromić swoje ego?

Absolutnie nie mam problemu z tym, że nigdy nie doskoczę do ojca albo że jestem w jego cieniu. Mogę być kroczek za. Gdy ktoś mnie pyta, jakie jest życie w cieniu Lecha Wałęsy, odpowiadam: ja się pławię w jego blasku! Ostatni rok pracowałam u boku taty, więc trochę tego przeżyłam. Ludzie chętnie dają mi wizytówki, chętnie się ze mną witają. Odnoszę się do tego z wielkim szacunkiem.

Jakie są Twoje marzenia?

Chcę być wartościową osobą. Chcę być najlepszą profesjonalistką, jaką tylko mogłabym być. Chcę się rozwijać. To moje cele życiowe. Teraz robię sobie przerwę, chcę się doszkalać, ale przyszłościowo wracam do taty. Chcę skorzystać z szans, które się przede mną otworzyły. Teraz stawiam na rozwój, naukę.

Jakie masz jeszcze pasje poza projektowaniem, stylizacją?

Lubię jogę i pilates.

Zdrowo się odżywiasz?

Staram się. Największy problem mam z jedzeniem w nocy. Ale zjadam dwa posiłki w ciągu dnia. Nie możesz nie jeść przez trzy dni, a potem rzucać się na jedzenie. Staram się jeść regularnie.

A jak dbasz o urodę?

Uwielbiam Chanel, Christiana Diora, Lancôme... Trzeba kombinować, bo są drogie, ale to cudne kosmetyki. One pieszczą skórę. Zawsze mam w swojej kosmetyczce jakiś produkt tego typu.

To drogie kosmetyki. Zdarza się, że negocjujesz cenę?
Czasami rzucę żartem, czy możliwy jest jakiś rabacik…

Zdarza Ci się ulegać promocjom, wyprzedażom?

Kiedyś bardziej. Nawet myślałam, że jestem strasznie naiwna. Te różne świecące rzeczy… Ale teraz nie. Zakupy mam przemyślane. Jestem konkretna. Wiem, czego szukam.

Poziom obsługi jest przy tym istotny?

O, bardzo. Czasami mnie odpycha z różnych miejsc. Potrafię czegoś nie kupić tylko dlatego, że ekspedientka potraktowała mnie nie tak.

Jak przejawia się to niewłaściwe potraktowanie?

Gdy się panie nie witają, czasami brak wystarczającego zainteresowania. To się zdarza, a pewien poziom musi być utrzymany.

Jaki to poziom?

Zainteresowanie, szacunek dla osoby.

A gdy poziom obsługi jest odpowiedni, kupując, kierujesz się ceną, marką czy jakością?

Nieeee, musi mi się podobać!

Potrafisz w ogóle oszczędzać?

Uczę się.

To trudna lekcja?

Wiesz, jeśli wydam, to nie będę miała. Nauka. Jestem dorosłą osobą.

Potrafisz oddać się szałowi zakupów, zupełnie się zapominając?

Staram się tego nie robić, mam swój limit i trzymam się go.

Czym więc są dla Ciebie pieniądze?

Pieniądze dają komfort i wolność. Nie można tego ukryć. Nie są najważniejsze, ale gdy nie masz na chleb i leki… Podstawowe potrzeby muszą być zapewnione, a potem dzięki nim możesz się już tylko rozwijać. Czasami ludzie w Polsce nie mają zapewnionych podstawowych potrzeb, a co tu w ogóle mówić o rozwoju. To jest strasznie smutne.

Masz pełną świadomość sytuacji, jaka jest w Polsce?

Mam.

To wynika z Twoich prywatnych zainteresowań czy obowiązków związanych z pracą u taty?
Również ze względu na nazwisko. Jestem świadoma historii ostatniej dekady. Wiem, że jest to konsekwencja transformacji. Przecież jesteśmy młodym, demokratycznym państwem.

Jak długo w takim razie powinien trwać ten proces transformacji, zanim osiągnie właściwy stan, czyli poziom życia porównywalny z krajami wysokorozwiniętymi?

Nie wiem, jakie będą konsekwencje obecnych rządów.

Obawiasz się czegoś? Braci Kaczyńskich?

Tak jak całe społeczeństwo...

Twojemu starszemu bratu, Jarkowi, przyszło zasiadać w parlamencie w niefartownej kadencji…

WM: Jarek jest człowiekiem o ogromnej potrzebie zmiany. Czuje się odpowiedzialny za Polskę, a to jest najwspanialszy moment. Chce, żeby było dobrze w Polsce. Bardzo ciężko pracuje i teraz jest potrzebny Polsce. Polsce w ogóle są potrzebni ludzie pracowici, profesjonaliści, którzy mają na uwadze dobro tego kraju.

A tymczasem toczą się targi o stołki, jakich ,,Nowa Polska” nie pamięta…

Albo nie było dotąd tego widać!

Na scenie międzynarodowej lepiej nie obnosić się ze swoimi problemami wewnętrznymi…

To jest lekcja demokracji, przez którą musimy przejść.

I powtórka z rozrywki… Wielu osobom przemówienia braci Kaczyńskich kojarzą się z gomułkowskimi…

Po prostu będziemy lepiej wybierać…

Źródło artykułu:WP Kobieta