Matka niepełnosprawnego dziecka mówi, jak wygląda życie jej rodziny. "W pięć lat stuknęło ponad pół miliona złotych"

Matka niepełnosprawnego dziecka mówi, jak wygląda życie jej rodziny. "W pięć lat stuknęło ponad pół miliona złotych"

Matka przyznaje, że musi codziennie prosić o pomoc
Matka przyznaje, że musi codziennie prosić o pomoc
Źródło zdjęć: © Getty Images
Klaudia Stabach
25.10.2020 14:19, aktualizacja: 01.03.2022 14:19

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji oburzył matkę chorego dziecka. Kobieta nie żałuje, że zdecydowała się urodzić, ale jednocześnie widzi, jak ogromnym wysiłkiem jest opiekowanie się chorą osobą.

Od kilku dni tematem numer jeden w Polsce jest decyzja o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Pomimo pandemii ludzie wychodzą na ulice i demonstrują. Każdy głos oburzonego obywatela ma znaczenie, jednak słowa matki niepełnosprawnego dziecka dobitnie obrazują, jakie będę konsekwencje wyroku Trybunału Konstytucyjnego.

Matka niepełnosprawnego dziecka zabiera głos

"Te pięć lat dało mi tak w kość, że mogłabym tym obdzielić wszystkich Rządzących, Trybunał Konstytucyjny i jaśnie nam panującego Jarosława. (...) W naszym kraju wszystko robi się od d…. strony. Najważniejsze, by urodzić. A potem? A potem to już nie płód a dziecko. A dziecko należy nie do Państwa, a do rodziców. I to oni muszą nieść ciężar przez całe życie" - napisała na Facebooku Agnieszka Jóźwicka.

Kobieta przyznaje, że ma szczęście, ponieważ wspiera ją rodzina, a jej dziecko jest dzieckiem rokującym, lecz mimo tego opieka nad nim wymaga ogromu pracy. Agnieszka Jóźwicka jest matką niepełnosprawnego chłopca i jednocześnie jak sama podkreśla, jego lekarką, pielęgniarką i nauczycielką przez 24 godziny na dobę.

Autorka wpisu chciałaby, aby władze przede wszystkim postarały się zorganizować lepsze wsparcie dla takich rodzin jak jej rodzina. Zarówno psychologiczne jak i finansowe.

"U nas w pięć lat "stuknęło" ponad pół miliona złotych. Nie na markowe ciuchy, wytworne jedzenie i eko-zabawki z drewna za 1000 zł. Na leki, lekarzy, badania, rehabilitację i sprzęty rehabilitacyjne. I nikt z rządu nam tej kasy nie dał. To nasze ciężko zarobione pieniądze, oszczędności całej rodziny i wsparcie darczyńców. Wsparcie, o które muszę prosić codziennie, chować dumę w kieszeń i żebrać. Tak, żebrać. Wiecie, jakie to jest uwłaczające?" - podkreśliła.