Blisko ludziMężczyźni traktowali mnie jak towar. 80 trudnych randek umówionych przez internet

Mężczyźni traktowali mnie jak towar. 80 trudnych randek umówionych przez internet

Mężczyźni traktowali mnie jak towar. 80 trudnych randek umówionych przez internet
Źródło zdjęć: © Fotolia
Karolina Sarniewicz
30.03.2017 15:34, aktualizacja: 30.03.2017 16:45

Czy portale randkowe to miejsca, w których da się znaleźć prawdziwą miłość? Ola, żeby to sprawdzić, poszła na kilkadziesiąt randek.

Jest sierpień 2015 roku. Ola idzie na swoja siedemdziesiątą ósmą randkę. Niestety - to nie jest hiperbola. Zanim uda jej się związać z kimś na stałe, odbędzie ich jeszcze kilka. Lub kilkanaście. Tak sobie postanowiła.

Ma 26 lat. Za sobą jeden dwuletni związek (zakończony, bo na jaw wyszła zdrada ukochanego). Zegar biologiczny się nad nią znęca. Została dekada z kawałkiem, żeby zdążyć zajść w ciążę. Faceci z pracy albo zajęci, albo nieinteresujący. Ewentualnie niezainteresowani. Ola nie ma zamiaru się poddać. Zakłada profile na kilku portalach randkowych i idzie z kawalerami w wirtualne tango. Umówi się z każdym, kto zaproponuje spotkanie. Ona też będzie zapraszać. I robi notatki dla potomnych, żeby wiedzieli, z czym to portalowe randkowanie się wiąże.

Z Karolem spotkała się dwa razy. Korespondowali przez pół roku.
- Wiedzieliśmy o sobie wszystko. Takie pisanie do siebie przez portal naprawdę buduje więź. To duża zaleta internetowych znajomości - mówi. - Ale niestety. Kiedy spotkaliśmy się w realu, szybko okazało się, że nie byliśmy zauroczeni sobą, ale wyobrażeniami o sobie. Skonfrontowani z rzeczywistością szybko zakończyliśmy znajomość.

Po Karolu nastąpił Zbyszek. Był o 7 lat starszy. Odpowiedzialny, dojrzały. Niestety nieszczery.
- Już na pierwszej randce okazało się, że był w poważnym związku, a ze mną pisał dla rozrywki. Twierdził, że to nic złego.
Podobnie niezobowiązująco traktowali Olę również inni mężczyźni.

- Czułam się, jak towar na półce. Zagadywali standardowym tekstem, który kopiowali pewnie do setek innych dziewczyn. Potem pytali o rozmiar biustu i obwód w talii. Myśleli, że im wolno, bo przecież wystawiłam się „na sprzedaż”. Blokowałam ich od razu. Nigdy się nie spotkaliśmy.

Relacje w internecie - zdaniem Oli - nawiązują się szybko i bywają pobieżne. Każdy oczekuje strzały amora już po pierwszej randce, a szansa na przyjaźń, z której stopniowo coś się urodzi, jest raczej nikła.

- Odpowiedzi na wiadomości dostaje się rzadko. Znajomości często też gasną, bo ludzie korespondują z wieloma osobami naraz, co nie sprzyja trwałości tych relacji.

Ola przyznaje jednak, że zdarzają się perełki. I dla nich warto było wytrwale poszukiwać.
- Profesjonalne portale randkowe oferują swoim użytkownikom testy osobowościowe ułatwiające dobór partnerów. Tego nie uświadczymy w realnym życiu, dlatego jeśli się temu dopasowywaniu zaufa, można spotkać ludzi, z którymi wspólny język znajduje się po kilku sekundach.

W ten sposób Ola poznała Adama, Franka i Krzyśka. Z każdym spotykała się po kilka miesięcy (nie jednocześnie - taką obrała sobie zasadę), ale zgubiło ich jedno. Za duże oczekiwania.

- Wydawało nam się, że skoro dobrał nas portal, nie musimy wkładać w te relację pracy. Wszystko stanie się samo. Szkoda, że błąd zrozumiałam dopiero po trzech rozstaniach.

- Dużo dzięki tym portalom dowiedziałam się o sobie. Nauczyłam się precyzować swoje oczekiwania, ale też wyjaśniać, kim jestem. Poznawałam siebie, poznając mężczyzn. To było świetne i dużo mi dało. Wad prowadzenia tego typu relacji było mniej więcej tyle, ile zalet.

Ola czuła, że mężczyźni, z którymi korespondowała, nie dają sobie szansy, żeby ją poznać. Szli na łatwiznę. Myśleli, że nie muszą się starać - tak jakby zgoda na pierwszą randkę świadczyła o Oli całkowitym oddaniu. Zdarzały się też niestety drwiny ze strony znajomych z pracy: „Ola, jak czujesz się samotna, to my posiedzimy trochę przy twoim biurku”. - Otoczenie nie zawsze rozumie idee tego typu stron.

- Nie żałuję jednak - kwituje Ola. - Dlaczego? Bo poznałam mnóstwo ludzi, a to by mi się inaczej nie udało.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego było warto.
- Kiedy już się poddałam i chciałam skasować konta napisał do mnie Robert. Uwiodło mnie w nim to samo - śmieje się - że miał już dosyć i stracił nadzieję. Umówiliśmy się ze sobą po setkach wątpliwości na randkę ostatniej szansy. W sierpniu bierzemy ślub. Mój zegar biologiczny nie posiada się z radości.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (153)
Zobacz także