Michael Kors – dla dziewcząt z dobrego domu
W świecie mody niełatwo jest odnieść sukces. Jedna niepochlebna recenzja może zrujnować nieźle zapowiadającą się karierę, kaprysy wpływowych klientek niejednokrotnie decydują o "być albo nie być" projektantów. W tym świecie od przeszło 25 lat doskonale radzi sobie amerykański designer - Michael Kors.
31.01.2007 | aktual.: 29.05.2010 23:49
W świecie mody, który rządzi się swoimi własnymi prawami, niełatwo jest odnieść sukces. Jedna niepochlebna recenzja może zrujnować nieźle zapowiadającą się karierę, kaprysy wpływowych klientek niejednokrotnie decydują o "być albo nie być" projektantów. W tym świecie, pełnym blichtru, spektakularnych pokazów, zjawiskowych modeli i modelek oraz luksusu, całkiem dobrze od przeszło 25 lat radzi sobie amerykański designer Michael Kors.
Urodzony na Long Island w Nowym Jorku już jako nastolatek wiedział, że jego przyszłość to projektowanie. Możliwe, że wpływ na to miała jego matka - Joan Krystosek Kors, exmodelka firmy Revlon. Dziewiętnastoletni Kors rozpoczął studia, o jakich zawsze marzył na Fashion Institute of Technology. W międzyczasie sprzedawał swe pierwsze projekty do jednego z nowojorskich butików. Niezbyt zamożny student rozwoził ubrania mercedesem pożyczonym od ciotki. Wkrótce los uśmiechnął się do Michaela. Za sprawą odrobiny szczęścia, ale i wytężonej pracy Kors w 1981 roku tworzył już pod swoją własną marką.
Jego projekty to sportowy szyk połączony z dużą dawka klasycznej elegancji. Proste kroje, niezbyt oryginalne cięcia i przeszycia, guziki i przede wszystkim materiały. Doskonałe, o pierwszoligowej jakości: kaszmir, jedwab, wełna z merynosów czy szetlandów, delikatna angora, zamsz. Wszystkie opisane wyżej cechy spowodowały, że w ubraniach Korsa zasmakowały zamożne elity. Panienki z dobrych domów obowiązkowo posiadały i wciąż posiadają w swoich szafach sweterki typu „bliźniak”, czy bezrękawniki od Korsa. Sam Kors twierdzi: Odpowiedni wygląd, to nie taki jakbyś właśnie zszedł na ląd ze swojego luksusowego jachtu. Diabeł tkwi w szczegółach: modnych butach, schludnej, zadbanej fryzurze, okularach przeciwsłonecznych, przyciętych krótko paznokciach pomalowanych najlepiej na beżowy kolor (wszelkie tipsy absolutnie zabronione!). W makijażu Kors hołduje minimalizmowi: dyskretne beże, transparentność. Jedyny wyjątek czyni dla krwistoczerwonej pomadki na usta w stylu Katharine Hepburn.
Michael ma wpisaną w swym cv pracę dla francuskiego domu mody Celine. Po pewnym czasie jednak porzucił równie prestiżowe, co intratne zajęcie w Paryżu na rzecz większego skupienia nad własną marką. W 2001 roku Kors włączył do swych kolekcji akcesoria. Dzisiaj ta linia obejmuje buty, torebki, paski i okulary, zegarki, kostiumy kąpielowe, portfele, a nawet pościel. Perfumy wykreowane przez projektanta są popularne szczególnie za oceanem.
Obecnie imperium Korsa wciąż się rozrasta (niedawne zainicjowanie linii KORS i MICHAEL – bardziej dostępnej dla przeciętnych zjadaczy chleba ze względu na niższe ceny). Linia „ready to wear” (dosłownie: gotowa do noszenia) zbiera bardzo pochlebne recenzje. Mnóstwo w niej charakterystycznych dla designera elementów klasyki – podkolanówki w stylu angielskiego ziemiaństwa, buty retro, swetry z warkoczami. Wszystko to połączone jest w subtelny sposób z detalami będącymi obecnie na czasie – pasami i kratką.
Kors potwierdza znane przysłowie o szewcu, który chodzi bez butów. W jego garderobie znajdziemy setki czarnych koszulek, kilka dobrze uszytych marynarek w tym samym kolorze i białe (względnie czarne) jeansy. Najczęściej tak właśnie jest ubrany. Nie myśli wiele nad swoim wyglądem, za to regularnie zaprząta głowę projektując kreacje dla swych lojalnych klientek. I nic w tym dziwnego, że praca ta pochłania go bez reszty. Ubrania Korsa bezgranicznie uwielbiają bowiem gwiazdy takie jak: J. Lo, Kate Bosworth, Jessica Simpson, Gwyneth Paltrow, Sharone Stone i Liv Tyler.