Blisko ludziOdzyskane życie za 500 plus. Tajemnice, które skrywają kobiety

Odzyskane życie za 500 plus. Tajemnice, które skrywają kobiety

Odzyskane życie za 500 plus. Tajemnice, które skrywają kobiety
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
09.12.2016 13:46, aktualizacja: 09.12.2016 14:03

Marta zabrała dzieci i odeszła od bijącego ją męża. Po raz pierwszy w życiu stać ją było na samodzielność. Skąd miała pieniądze? Dostała je w ramach programu 500 plus. - Byłam cieniem człowieka, nie istniałam. Teraz mam swój dom i tabliczkę z własnym imieniem i nazwiskiem na drzwiach. Odzyskałam spokój i swoje życie. A dzieci szczęśliwą matkę – opowiada Marta, mieszkanka mazowieckiej wsi.Takich kobiet jak Marta jest znacznie więcej.

Najlepszy prezent na święta dla 34-latki? Pralka, nowe białe zęby i pełen uśmiech. – Wcześniej się nie uśmiechałam, bo za bardzo nie miałam ku temu powodów. I wstydziłam się braku zębów – opowiada Marta. Zęby wybił jej mąż. – Pierwszy raz mnie pobił, gdy urodziłam po raz drugi. To były bliźnięta, których mąż nie chciał zaakceptować. Już wtedy pił za dużo. Chciałam odejść, ale nie miałam dokąd ani za co. Nigdy nie pracowałam, skończyłam tylko liceum, za mąż wyszłam zaraz po maturze. Już w szkole średniej zaszłam w ciążę z córką – wspomina.
Dziś myśli, że pewnie jej sytuacja nie byłaby tak tragiczna, gdyby nie to, że nigdy nie walczyła o to, by pójść do pracy. – Umówiliśmy się z mężem, że ja zadbam o dom, a on będzie pracował. Dobrze wówczas zarabiał, był murarzem – opowiada.

Ale deklaracje to jedno, a życie drugie. Kłopot robi się wtedy, gdy osoba zarabia, ale niechętnie łoży na rodzinę. Badania pokazują, że przemocy ekonomicznej doświadcza więcej niż co czwarta kobieta. Tu też tak się zaczęło.
– Najpierw mąż wydzielał mi pieniądze na pierwsze dziecko. To było sto złotych na tydzień. Kiedy byliśmy tylko we trójkę, jakoś nam wystarczało. Gdy urodziły się kolejne dzieci, a tygodniówka się nie zwiększała, musiałam stanąć na głowie, żeby sobie poradzić – wspomina.
Czemu nie dawał więcej, skoro rodzina się powiększyła? – Uznał, że kolejna ciąża to moja wina. I że mam poradzić sobie sama – opowiada kobieta.

I Marta radziła sobie, jak umiała. Najpierw zrezygnowała z kupowania ubrań. Do tego stopnia, że przestała wychodzić z domu. W utrzymaniu rodziny pomagała jej pomoc społeczna.
Mąż coraz więcej pił. Najpierw okazjonalnie, po zakończeniu jakiegoś etapu na budowie. Potem to już codziennie. A jak pił, to bił i domagał się seksu. – Przez te wszystkie lata urodziłam mu sześcioro dzieci – opowiada.
Na pomoc nie mogła liczyć. Jasne, były interwencje policji, założyli rodzinie Niebieską Kartę, mąż miał wyroki w zawiasach i nadzór kuratora. Ale realnej pomocy nie dostała od nikogo. Była cały czas uzależniona od męża. – Połowa kobiet na wsi tak żyje. Nikt się temu nie dziwi – wspomina.
Na noże iść nie chciała, bo bała się zaostrzenia konfliktu. Mąż straszył ją, że jeśli odejdzie to zabierze jej dzieci. Zrobi to z łatwością, bo nikt nie da pod opiekę takiej gromady kobiecie, która nie ma ani złotówki. I nie ma pracy.

Nie spodziewała się, że jej los się odmieni. Słyszała, że niby ma być 500 zł na dziecko, ale w cuda nie wierzyła. Zdziwiła się, kiedy okazało się, że będzie co miesiąc dostawała 3 tysiące. złotych. – Wszyscy w urzędzie znali moją sytuację, więc po cichu założyłam konto i załatwiłam, że tam będą trafiały te pieniądze – opowiada.

Pierwszy przelew dostała po trzech miesiącach, 9 tysięcy złotych. Nigdy wcześniej nie widziała takich pieniędzy. Dzięki zastrzykowi gotówki stać ją było na wynajęcie małego, starego domu na wsi. Zabrała dzieci i wyprowadziła się od męża.
– Pewnie, że jest skromnie, nawet biednie i wciąż pomaga nam opieka społeczna. Ale stajemy na nogi. Wstawiłam sobie zęby i zaczynam szukać pracy. Chcę się zatrudnić w sklepie – opowiada.

Czy przypadek Pani Marty to ewenement? – Zdecydowanie nie. Słyszałam już o kilkunastu takich przypadkach, gdy kobiety otrzymując wsparcie w ramach programu 500 + stają na nogi i wyprowadzają się razem z dziećmi z domu, w którym doświadczały przemocy. Mówi o tym m.in prof. Ryszard Szarfenberg, ekspert specjalizujący się w polityce społecznej. To oczywiście kropla w morzu potrzeb – mówi Marcelina Zawisza z Partii Razem. -W Polsce prawie w ogóle nie mówimy o przemocy ekonomicznej. A przecież ona istnieje....

Podwarszawska kurator sądowa: Mam dwie podopieczne, które zdecydowały się na odejście od męża z powodu programu 500 plus.
Sędzia Marzena Osolińska-Plęs, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie: - Wiemy o jednym takim przypadku, matki z czwórką dzieci. Ale podobno jest jeszcze jedna podopieczna, która rozważa odejście od męża.

Z badań Instytutu Spraw Publicznych wynika, że aż 16 proc. osób, które doświadczyły przemocy ekonomicznej była zmuszana do proszenia o pieniądze, kiedy ich potrzebowały. Ponad 25 proc. badanych zna kogoś, kto był zmuszany prosić o pieniądze. Co piąty respondent zna kogoś, kto doświadczył zabierania mu pieniędzy przez partnera, niepłacenia alimentów, pogarszania sytuacji finansowej rodziny poprzez zaciąganie długów, czy odmawiania podjęcia pracy przez drugą osobę w związku. – Stwierdzenie, że przemoc ma płeć jest być może uproszczeniem, bo badania pokazują, że mężczyźni również stają się jej ofiarami. Jednak wymiar ekonomiczny przemocy ze względu na wiele innych aspektów takich jak dyskryminacja na rynku pracy, niższe zarobki kobiet i ich niski wskaźnik zatrudnienia, zdecydowania uderza częściej w kobiety niż w mężczyzn - tłumaczy Aleksandra Niżyńska z Obserwatorium Równości Płci Instytutu Spraw Publicznych.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (1134)
Zobacz także