Opieka naprzemienna – jak wygląda w praktyce?
Kiedy rodzice się rozwodzą, stają przed dylematem z kim zamieszkają dzieci. W Polsce zazwyczaj sąd decyduje, że na co dzień zostaną z matką, a ojciec będzie je odwiedzał lub zabierał na weekendy i płacił alimenty. Wielu ojcom nie odpowiada taki stan rzeczy, walczą o swoje prawa. W takiej sytuacji kompromisem mogłaby być opieka naprzemienna.
13.05.2011 | aktual.: 22.05.2018 14:06
Kiedy rodzice się rozwodzą, stają przed dylematem z kim zamieszkają dzieci. W Polsce zazwyczaj sąd decyduje, że na co dzień zostaną z matką, a ojciec będzie je odwiedzał lub zabierał na weekendy i płacił alimenty. Wielu ojcom nie odpowiada taki stan rzeczy, walczą o swoje prawa. W takiej sytuacji kompromisem mogłaby być opieka naprzemienna.
Matka i ojciec mają równe prawa i obowiązki wobec dzieci. Mieszkają one zarówno u jednego rodzica, jak i u drugiego. W obu domach mają swoje pokoje, zabawki, ubrania, oboje rodzice w równym stopniu decydują o sprawach dziecka. Sąd nakazuje ustalenie wspólnego planu wychowawczego, żeby nie dochodziło do sytuacji, że przez dwa tygodnie ojciec ma zupełnie inne wymagania, niż matka przez kolejne dwa.
Opieka ta nie może też zaburzać funkcjonowania dziecka w innych niż rodzina środowiskach, dlatego ważne jest, żeby rodzice mieszkali w miarę możliwości blisko siebie, żeby nie zmieniało ono przedszkola i szkoły co dwa tygodnie. Taka forma wymaga od nich dobrej współpracy. Często jednak podczas rozwodu emocje biorą górę, byli małżonkowie mają do siebie żal, kłócą się, sala sądowa zamienia się w pole bitwy, również o dzieci. A tutaj trzeba spokojnej rozmowy. Brak porozumienia między rodzicami utrudnia, a wręcz uniemożliwia opiekę naprzemienną. A wtedy sąd rodzinny może ocenić, że nie są w stanie stworzyć dziecku warunków do tego typu opieki.
Walka z paragrafami
Opieka naprzemienna funkcjonuje już od wielu lat w USA, Kanadzie, Nowej Zelandii, Danii, czy Szwecji. W Polsce, chociaż prawo daje możliwości sprawowania opieki wspólnej, to jednak wciąż, kiedy oboje rodzice występują o powierzenie im opieki nad potomstwem, sąd w zdecydowanej większości przydziela tę rolę matce, nawet jeśli oboje mają równie dobre warunki. Liczba dzieci, które po rozwodzie rodziców decyzją sądu zostają z ojcem, nie przekracza pięciu procent (dla porównania - w USA wynosi ponad 20 procent). Zostaje mu rola niedzielnego rodzica, który raz w tygodniu stara się nadrobić zaległości wychowawcze, co jest zwyczajnie niemożliwe. Kompromisem mogłaby być opieka naprzemienna.
Ustalenie wspólnego frontu
Zaletą jest niewątpliwie stałe, a nie weekendowe posiadanie obojga rodziców. Są oni w życiu dziecka równie ważni, ponoszą jednakowe koszty opieki, zarówno finansowe, jak psychiczne. Zdania psychologów na temat opieki naprzemiennej są jednak podzielone. Z badań Roberta Bausermana z Departamentu Zdrowia i Higieny Psychicznej w Baltimore wynika, że dzieci, które po rozwodzie rodziców spędzają czas zarówno z matką, jak i ojcem, są w większości przypadków lepiej przystosowane społecznie, mają mniej problemów emocjonalnych niż dzieci pozbawione częstego kontaktu z jednym z rodziców.
Dziecko na walizkach
To jedna strona medalu, z drugiej bowiem wielu specjalistów na całym świecie zauważa mankamenty takiego sposobu wychowania. Ich zdaniem nie służy dziecku życie na walizkach, kiedy co tydzień, czy co dwa tygodnie przenosi się z miejsca na miejsce i musi od nowa adoptować. Przeciwnicy naprzemienności wskazują przede wszystkim brak poczucia stabilizacji.
Anna Mochnaczewska - Dzik, psycholog, psychoterapeutka z Ośrodka Psychoterapii i Treningu Osobistego „Mentis”, zauważa, że jest bardzo ważne, aby po rozstaniu oboje rodzice mieli kontakt ze swoim dzieckiem i w miarę możliwości na równi podejmowali ważne decyzje dotyczące jego wychowania. Możliwe jest to wtedy, gdy ustalą wspólny plan dotyczący zasad wychowania. Opieka naprzemienna może sprzyjać jednakowemu partycypowaniu w życiu dziecka zarówno mamy jak i taty.
- Nie jest to jednak dobre rozwiązanie. Taka forma opieki nad dzieckiem bardzo mocno destabilizuje jego życie. Mały człowiek ma dwa pokoje, być może dwa komplety ubrań, zabawek i zmienia całkowicie swoje środowisko co dwa tygodnie; podczas gdy w takim wieku potrzebna jest przede wszystkim stabilizacja, konsekwencja i co za tym idzie poczucie bezpieczeństwa. Nie jest ono niemożliwe do osiągnięcia przy takim trybie życia. Dodatkowo problematyczne dla rozwoju dziecka mogą być odmienne zdanie rodziców co do jego wychowania. Co dwa tygodnie spotyka się ono z innymi zasadami w domu, co również znacznie może obniżać u niego poczucie bezpieczeństwa i prowadzić do wzrostu lęku – mówi Anna Mochnaczewska – Dzik.
Zdaniem psycholog najlepszym rozwiązaniem byłoby mieszkanie dziecka z jednym z rodziców przy bardzo dużym zaangażowaniu w wychowanie drugiego: regularne odwiedziny dziecka, zabieranie na noc co drugi weekend, wyjazdy, wspólne organizowanie czasu, chodzenie na wywiadówki do szkoły czy w jakiś dzień tygodnia wspólne odrabianie lekcji.
(mos/sr)