Blisko ludziPiękne Polki, które przełamują bariery

Piękne Polki, które przełamują bariery

Piękne Polki, które przełamują bariery
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Drozdek
31.05.2016 12:49, aktualizacja: 01.06.2016 20:34

Dla Elżbiety to miała być kolejna operacja kręgosłupa. Przez fatalny błąd lekarza jest dziś przykuta do wózka. Prokurator stwierdził tylko, że to wina jej organizmu, że nie poradził sobie z zabiegiem. Marlenie lekarze nie dawali wiele lat życia. Rdzeniowy zanik mięśni powoli odbiera jej kolejne części ciała. Adrianna o tym, że nie stanie już na własnych nogach, dowiedziała się, gdy była nastolatką. Wszystkie postanowiły udowodnić, że niepełnosprawność nie czyni z nich gorszych kobiet.

Trwa konkurs Miss Polski na wózku 2016. Co roku o tytuł najpiękniejszych walczy kilkadziesiąt kobiet. Niektórzy powiedzą, że ludzie głosują na nie z litości. Dla nich to walka z własną nieśmiałością, czasem sposób pokazania, że „niepełnosprawna” nie znaczy „mało kobieca”.

Dobrze jest

Wśród kandydatek jest Marlena Kleinschmidt. Ma 32 lata i choruje, odkąd pamięta. Urodziła się z rdzeniowym zanikiem mięśni. Lekarze powiedzieli jej rodzicom, że córka przeżyje może 7 lat. A Marlena nie jest jedyną chorą osobą w rodzinie. Z rdzeniowym zanikiem mięśni zmagają się także jej trzej bracia. Dziś prowadzą swoje firmy, mają rodziny, odnoszą mniejsze i większe sukcesy. Codziennie udowadniają, że choroba to nie wyrok, a życie na wózku nie musi być gorsze.

Gdyby nie ciężka praca, jaką Marlena codziennie wkłada w rehabilitację, choroba zabierałaby kolejne fragmenty jej ciała. Nie lubi mówić o swoim zdrowiu, bo po co rozmawiać o smutnych rzeczach, lepiej zajmować się tą pozytywną stroną życia. Kiedy pytam ją o to, jak jej rodzice radzili sobie z czwórką chorych dzieci, to nie chce się roztkliwiać. – Dobrze jest – mówi.

Marlena nie zamknęła się w swojej niepełnosprawności. Jest otwarta na ludzi. Często nieznajomi zaczepiają ją na imprezach i pytają, co jej się przydarzyło. Nigdy się nie obraża, to przecież zwykła ludzka ciekawość.

- O chorobie staram się nie myśleć. Nauczyłam się z tym żyć i choć nie wiem, jak to jest np. chodzić, wolę rozmawiać o czymś innym. Na chorobę nie mam wpływu – mówi.

To mistrzyni makijażu. Lubi dobrze wyglądać i podobać się innym. – Swoim życiem budź do życia innych – to jej motto. Marlena jest idealnym przykładem tego, że jeśli natura jest przeciwko tobie, to coś trzeba samemu z tym zrobić.

- Prowadzę blog na Facebooku, gdzie pokazuję moje ulubione i sprawdzone kosmetyki, zdjęcia z sesji, paznokcie oraz makijaże okolicznościowe. Chcę wydobyć piękno z kobiety, by potem widzieć jej uśmiech, bo uważam, że zadowolona kobieta to piękna kobieta, a uśmiech to wisienka na torcie – przyznaje.

Niedawno Marlena postanowiła wystartować w wyborach miss. Bije od niej pozytywna energia. Jak mówi, nie chodzi tu o rywalizację, ale przełamanie własnych słabości, udowodnienie, że można żyć z pasją i nie przejmować się własnymi minusami, jakiekolwiek by one nie były.

- Nieważne czy jest się wysoką, czy niską, rudą, blondynką albo i łysą. Z wózkiem, z kulą - każda z nas ma coś w sobie, co można podkreślić, by poczuć się piękną. I to właśnie chcę pokazać – dodaje.

Obraz
© Archiwum prywatne

Patrzenie w sufit nie jest dla mnie

Elżbieta Zarzecka jeszcze kilka lat temu była zdrową kobietą. To miała być „tylko” kolejna operacja kręgosłupa. Po kilku zabiegach trafiła pod skalpel jeszcze raz. Lekarz w trakcie zabiegu przeciął Elżbiecie worek oponowy. Niedługo potem paraliż zaczął odbierać jej nogi. Dokładnie 5 i pół roku temu została przykuta do wózka inwalidzkiego. Nie tylko dla niej, bo i całej rodziny, był to szok.

Bliscy zabrali Elżbietę z rodzinnego Augustowa do Warszawy na konsultacje. Lekarze na początku mydlili im oczy, że tak może być. Potem powiedzieli już wprost, żeby się nad sobą nie litowała. – Tak jakbym prosiła się o to wszystko – wspomina. - Po kilku miesiącach, gdy przyszły ostateczne wyniki, to wszyscy łapali się za głowę, bo to były tak rozległe uszkodzenia w kręgosłupie – dodaje.

Wydawać by się mogło, że sprawa jest prosta. Wszczęto postępowanie przeciwko lekarzowi, ale szybko je umorzono. Elżbieta wie tylko tyle, że prokurator stwierdził, że to jej organizm nie poradził sobie z zabiegiem.

I tak razem z mężem i dziećmi zaczęła się jej walka z nowymi trudnościami. W życiu nie pomyślałaby, że może skończyć na wózku. Przedtem prowadziła salon kosmetyczny, dziś to już tylko jej dodatkowa zabawa, kiedy znajdzie chwilę wolnego. Elżbieta, podobnie jak Marlena, nie miała czasu, by się nad sobą rozczulać.

- Prowadzę dom, mam dzieci, trzeba posprzątać, ugotować coś, zrobić pranie. Patrzenie w sufit nie jest dla mnie – mówi.

Do wzięcia udziału namówił ją mąż. – To jego sprawka, że startuję w konkursie. Sam wpadł na pomysł, zwołał moje koleżanki i już nie było wyjścia – dodaje. Elżbieta ma ogromne wsparcie w rodzinie, która razem z nią codziennie walczy. Jak mówi, wciąż wiele osób traktuje niepełnosprawnych jako ludzi innej kategorii, choć sporo się w ostatnich latach zmieniło.

- Te konkursy piękności też to pokazują. My nie zarażamy chorobą, choć pewnie wiele osób tak myśli. My zarażamy pozytywną energią. Dla nas każdy dzień to nowe wyzwanie, to pokonywanie nowych barier. Pokazujemy, że my też chcemy korzystać z życia, brać aktywny udział w tych wydarzeniach, co normalne kobiety. Ten konkurs to taki nasz sposób na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Nie myślę o wygranej, my już wszystkie jesteśmy na wygranej pozycji. Przełamujemy swoje słabości. Wszystkie jedziemy na tym samym wózku – przyznaje ze śmiechem.

Obraz
© Archiwum prywatne

Czar bogini

- W dzieciństwie krzyczeli za mną „niezdara”, bo często się przewracałam. Chodziłam normalnie do szkoły, robiłam to, co reszta – wspomina Adrianna Zawadzińska.

Miała 10 lat, kiedy stwierdzono u niej rdzeniowy zanik mięśni, podobnie jak u Marleny. Choroba stopniowo postępuje. Na początku Adrianna była przekonana, że to się da wyleczyć.

– Przecież ćwiczę, jestem aktywna. No i tak ćwiczyłam, że aż przesadziłam. Stopniowo docierało do mnie, że zdrowie już nie wróci – mówi.

Adrianna od dwóch lat porusza się już tylko na wózku. Na co dzień mieszka w Malborku, pisze bloga. Udowadnia, że nieważne, czy kobieta posiada idealne zdrowie, czy nie – każda chce być atrakcyjna i akceptowana.

- Ludzie kojarzą najczęściej niepełnosprawnych z zaniedbanymi, śliniącymi się i głupimi ludźmi. Pamiętam taką sytuację, gdy jeszcze chodziłam o kulach. Chciałam wejść do łazienki dla niepełnosprawnych. Jakaś pani nie pozwoliła mi z niej skorzystać, bo nie wyglądałam jej na niepełnosprawną – mówi.

Czy przejmuje się stereotypami?

- Jak człowiek zna siebie, to opinie innych ma gdzieś. Ludzie zawsze będą gadać. Coś się jednak zmienia w podejściu zdrowych do niepełnosprawnych. Najbardziej widać to po dzieciach, które traktują to normalnie, a nie jak jakieś wypaczenie – dodaje.

Nie czuje się w żaden sposób gorsza od innych kobiet. Adrianna przyznaje, że wielu mężczyzn po czasie odkrywa, że czar bogini pryska przy pierwszej rozmowie, a kobiecość to jest coś więcej. Dziewczynom na wózku trudniej odnaleźć ją w sobie, bo znacznie dłużej zabiera im zaakceptowanie swojej sytuacji. – Zmiana losu zależy od nas, a nie rycerza na białym koniu – mówi.

Adrianna chciała wziąć udział już w pierwszej edycji konkursu, ale wtedy poruszała się jeszcze o kulach. Teraz uważa, że nic nie dzieje się bez przyczyny.

- To nie niepełnosprawność jest problemem, a sposób myślenia o sobie – dodaje.

Polska przełamuje bariery

Wybory Miss Polski na wózku odbywają się od 2013 roku z inicjatywy fundacji Jedyna Taka. To pomysł dwóch niepełnosprawnych mam, które chciały zwrócić uwagę na sprawy kobiet takich jak one. – Chcemy pokazać piękno, zaradność, kreatywność oraz radość, jaką czerpią z macierzyństwa niepełnosprawne kobiety – piszą na stronie fundacji.

Kiedy trzy lata temu ruszyła pierwsza edycja, komentarze były raczej sceptyczne. W całej Europie jest zaledwie siedem krajów, w których odbywają się podobne imprezy. Inaczej sytuacja wygląda w USA, gdzie każdy stan ma swoją miss.

- Kobieta z niepełnosprawnością do niedawna nie była kojarzona ani z rolą matki, ani z rolą żony, a już na pewno nie z rolą miss czy modelki – mówiła prezeska fundacji, Katarzyna Wojtaszek-Ginalska w rozmowie z Polsat News.

Na Marlenę, Elżbietę, Adriannę i pozostałe kandydatki można głosować na stronie jedyna-taka.pl. Głosowanie potrwa do 31 maja.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (70)
Zobacz także