Blisko ludziPRACOWNICE. Niedziela na kasie. Przekleństwo pracy w supermarkecie

PRACOWNICE. Niedziela na kasie. Przekleństwo pracy w supermarkecie

PRACOWNICE. Niedziela na kasie. Przekleństwo pracy w supermarkecie
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Ewa Kaleta
22.10.2016 17:00, aktualizacja: 26.10.2016 10:56

Kasjerki apelują: "Polacy nie przychodźcie na zakupy w niedzielę, chcemy tak jak i wy mieć dzień wolny od pracy. Chociaż ten jeden". Tymczasem, tylko 20 procent Polaków nie robi w niedzielę zakupów - wynika z badania przeprowadzonego przez serwis Ceneo. Pozostałe 80 proc. wykorzystuje niedzielę na zakupy zwykle dlatego, że po prostu w tygodniu nie ma na to czasu.

*Kasa w popularnym tanim supermarkecie *
Kama kasjerka w supermarkecie. 30 lat.

Kama: Siedzę na kasie i dostaję smsa, że ojciec w szpitalu. Miał zawał, drugi. A ja siedzę i nie mogę zejść. W kolejce 7 osób. Łzy przełykam. Nie mogę nic zrobić. Nie miałam nawet jak odpisać. Kierownik mi patrzył na ręce, bo byłam nowa.
Takich sytuacji było wiele. Pewnie każdy powie, taką masz pracę. Ok, taką mam. Pracuję 7 dni w tygodniu. Jak mi się zdarza jakiś wolny dzień w tygodniu, to jest zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Zakupy, urzędy. W związku z tym nie mam wolnego dnia. Jakoś trzeba żyć. Jak się jest samotną matką na kasie, to jednak ma się poczucie, że ktoś tu przesadza. Nie mam wyboru. Po prostu zostaję wpisana w grafik i tyle.
Moja 3-letnia córka spędza każdy wolny czas u dziadków. Mąż odszedł. Pojechał za granicę zarobić na nas i nie wrócił. Kiedyś pracowałam w salonie kosmetycznym, ale upadł. Zostały same supermarkety.
Nie pamiętam, kiedy miałyśmy weekend dla siebie. W niedzielę, czasem przychodzi z moją mamą do sklepu. Szybko daję jej buziaka. Potem idą do kościoła. Chciałabym pójść z nimi. Ale nie mogę. Ksiądz na kolędzie powiedział mamie, że ja nie powinnam pracować w niedzielę. Bo jestem katoliczką. Wkurzyłam się, bo jestem wierząca, ale jak mam praktykować?
Kiedyś w niedzielę przyszła po zakupy pani, która u księży jest gospodynią. Czy ona nie może zakupów robić w inny dzień? Każdy, który robi w niedzielę zakupy, powinien mieć świadomość, że przyczynia się do tego, że matka z dzieckiem nie może mieć wspólnej niedzieli, bo oni musieli do sklepu wpaść i kupić 10 kg cukru. Ludzie tu przychodzą z nudów. Siedzę na kasie i widzę, co kupują. Gumy i makaron. Mleko i bieliznę z promocji. Śmiejemy się, że gdyby wstawić siatki na motyle, to wszyscy by chcieli je kupić w niedzielę.

Obraz
© 123RF.COM

Dziewczyna kierownika *
Paulina, kasjerka w supermarkecie. 29 lat.
*
Paulina:
Tylko jedna osoba ma zawsze wolną niedzielę, to dziewczyna kierownika. Niby jest grafik i można się na niego wpisywać. Rotacyjnie każdy powinien mieć jedną wolną niedzielę. W praktyce to nie działa. Bo Ewelina nie pracuje w niedzielę nigdy. Czasem przychodzi na pół zmiany w sobotę. Czy to nie jest nieludzkie? Że trzeba być dziewczyną kierownika, żeby mieć wolny dzień? W normalnie dni pracuje jak każdy, nie ma forów, nie ma żadnych lepszych warunków. Więc nie można się przyczepić. Tylko te wolne niedziele.
Ja bym chciała czasem odpocząć, niedziela jest od tego. Pojechać do rodziców na obiad, iść na spacer. Nie mogę, nie mam jak. Przecież nie będę skarżyć, bo wtedy na bank do kierownika dojdzie, że powiedziałam. Anonimowo się nie da. Nie ma u nas czegoś takiego jak anonimowość. Więc nie można nikomu powiedzieć, że by się chciało lepszych warunków.
A z drugiej strony, jak się nie powalczy o swoje, to nic się nie zmieni.
W niedzielę bywa ruch, klienci przychodzą całymi rodzinami. W tygodniu raczej w pojedynkę albo w parach. A w niedzielę mama, tata, dzieci, czasem nawet babcia czy dziadek. Zastanawiam się, czy oni nie myślą, że my też byśmy chciały mieć wolne i spędzić czas z rodziną? Gdyby ludzi nie było, to by mogła być jedna osoba na kasie, a nie dwie, albo nawet trzy.
Nie ma różnicy między sklepami prywatnymi czy supermarketami, pracujesz jak szef każe. I tyle. Nigdy nie słyszałam, żeby kasjerka miała coś do gadania.
Ludzie są dla nas mili, ale kilka razy dziennie zdarzy się jakiś pajac i się czepia, że za wolno nabijam albo odwrotnie, że nabijam za szybko. A jak w niedzielę, ktoś się czepia, to staram się jak mogę, żeby nie odpyskować. Mnie nie wolno mówić do klienta w sposób niesympatyczny. Ale w niedzielę, czepiać się kobiety na kasie? Trzeba nie mieć sumienia.
Nie jestem osobą religijną, ale wolna niedziela powinna być nakazana prawem. Żeby ludzie tacy jak ja, pracujący w marketach, w centrach handlowych, mieli szansę odpocząć w domu. Pooglądać telewizję, pobawić się z dzieckiem, albo posiedzieć z chłopakiem.
Wiem, że niektóre kasjerki, jak nie pracują w weekend, to idą w niedzielę na zakupy. To jest bardzo przykre, bo powinny nas rozumieć.
Jeśli mogę zwrócić się do czytelników, to chciałabym poprosić wszystkich: Nie chodźcie do sklepów w niedzielę. Kupujcie w inne dni. Im was jest więcej, tym nas musi być więcej. Zostańcie w domu i dajcie nam też zostać w domach.

Obraz
© 123RF.COM

To nie moja wina
Paweł, kierownik zmiany w supermarkecie. 37 lat.
Paweł: Ode mnie oczekują, że zbiorę zespół. Wiem, że wszyscy na mnie psy wieszają, że każę ludziom pracować w niedzielę. Tylko, że przecież, czy ja, czy mój zastępca - też któryś z nas musi być w niedzielę. Chciałbym, żeby kasjerzy mieli mniej pretensji i wiedzieli, że nie tylko oni nie mają wolnego weekendu. Bo my, kadra kierownicza - pracujemy tak samo, jak i oni. Za kilkaset zł więcej mamy o wiele większą odpowiedzialność i więcej obowiązków.
Gdybym mógł, to bym w niedzielę zamknął sklep. Gdybym mógł, to bym puścił do domu wszystkie matki, które odliczają minuty, żeby iść do dzieci. Czasem, któraś chce się nagle zwolnić ze zmiany, bo dziecko zachorowało. Co ja mogę? Nic nie mogę. Musi zostać. Jej jest przykro i mi jest przykro.
Jeśli wiem, że dziecko jest chore, to staram się grafik pod taką mamę ustawić. Jednak czasem się nie da znaleźć zastępstwa. Wtedy mówię - sama musisz kogoś poprosić. One nie proszą, bo z góry wyrokują, że nikt nie pomoże. Jesteśmy bezradni. My kierownicy. Przecież ja sam nie będę stał na kasie, żeby kasjerki szły do domu, bo ja też mam rodzinę.

Sondaż IBRiS dla "Rzeczpospolitej" wskazuje, że Polacy są niemal równo podzieleni w sprawie wprowadzenia wolnych niedziel. Za zaostrzeniem prawa opowiada się 46 proc. Polaków, równe 50 proc. jest na nie, a pozostała grupa to osoby niezdecydowane.
Jak podaje money.pl - obecnie projekt ustawy o zakazie handlu w niedzielę zakłada, że w niedzielę za sklepową ladą stanąć może tylko właściciel danego punktu. Wyjątek stanowią stacje paliw, apteki, sklepy z pamiątkami. Jednocześnie sklepy mają być czynne w tzw. niedziele wyprzedażowe (na początku stycznia i lipca oraz pod koniec sierpnia) oraz przypadające przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Źródło artykułu:WP Kobieta