Blisko ludziPrzywiązał psa do bramy schroniska w 30-stopniowym upale. Twierdzi, że to jak „okno życia"

Przywiązał psa do bramy schroniska w 30‑stopniowym upale. Twierdzi, że to jak „okno życia"

Przywiązał psa do bramy schroniska w 30-stopniowym upale. Twierdzi, że to jak „okno życia"
Źródło zdjęć: © Facebook
Katarzyna Gruszczyńska
10.08.2015 14:16, aktualizacja: 11.08.2015 14:22

Piotr Kuryło w najbardziej upalny dzień roku przywiązał 13-letnią suczkę do bramy schroniska. Przekonuje, że brama była dla niego jak „okno życia” i że zrobił dobry uczynek.

Podróżnik, maratończyk, dobra dusza. Tak na stronie internetowej pisze o sobie Piotr Kuryło, o którym stało się głośno wcale nie z powodu sportowych dokonań. W najbardziej upalny dzień roku przywiązał 13-letnią, szczenną suczkę do bramy schroniska. Przekonuje, że brama była dla niego jak „okno życia” i że zrobił dobry uczynek, bo mógł uwiązać zwierzę do drzewa w lesie albo je wypędzić. Zostawił ją, bo nie znalazł opiekuna na czas wyjazdu na ultramaraton do Grecji. Do prokuratury wpłynęło już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez biegacza.

Zawiadomienie złożyła właścicielka azylu – Marta Chmielewska. „Wracam około godziny 19 do schroniska, by odwieźć psa, który był na badaniach i co ukazuje się moim oczom? Masakra jakaś! Do bramy schroniska stoi przywiązana suczka! Mało tego, na pierwszy rzut oka widać, że jest szczenna! Po prostu ręce z bezsilności i bezradności opadają, jak można być takim potworem, by w biały dzień wyrzucić psa” – napisała na facebookowym profilu schroniska "Sonieczkowo" w Żarnowie pod Augustowem.

A jak tłumaczy się Kuryło? - Nie miałem co zrobić z Sarą. Dzwoniłem wcześniej do schroniska, czy mogliby ją przyjąć, ale nikt nie odbierał telefonu. Przecież kobiety też czasami oddają noworodki do „okna życia” i nikt ich za to nie piętnuje - przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Sara, która spodziewa się szczeniaków, przez kilka godzin stała w upale. – Postawiłem jej wiadro wody. Gdybym wiedział, że nikt się nią nie zaopiekuje, przywiózłbym ją wieczorem – mówi Kuryło. Twierdzi, że przygarnął ją w listopadzie ubiegłego roku. - Błąkała się po łąkach w sąsiedniej wsi. Była wychudzona, ale ją odkarmiłem. Miała piękną budę na podwórku. Krzywda jej się nie działa – twierdzi. Dodajmy, że Kuryło ma jeszcze jednego psa – labradora o imieniu Bakuś. Mieszka w domu, a na czas wyjazdu miał zapewnioną opiekę córek maratończyka.
- Drugi raz bym tego nie zrobił. Zrezygnowałem z biegu do Aten, wyjeżdżam do Niemiec, ponieważ mam dość tej nagonki. Jestem murarzem i tam będę pracował na budowie - mówi.

„Teraz już za późno na skruchę. Jakim trzeba być złym człowiekiem, aby pozostawić swojego przyjaciela na słońcu w taki upał. Trzeba nie mieć serca” – to tylko jeden z tysięcy komentarzy w sieci, w których internauci nie zostawiają na sportowcu suchej nitki.
Również pracownicy azyli nie kryją oburzenia. - Schroniska - jak sama nazwa wskazuje - są przeznaczone wyłącznie dla bezdomnych zwierząt. Często zwracają się do nas osoby starsze, schorowane, które mają skierowanie na operację do szpitala i nie mogą znaleźć nikogo do opieki nad zwierzęciem, ani pieniędzy na zapewnienie mu na ten czas pobytu w specjalnym hotelu. Wtedy im pomagamy, szukamy chociaż tymczasowego domu – mówi Zofia Białoszewska z placówki we Wrocławiu. – Zdarza się też, że ludzie przywożą czworonoga tłumacząc, że został znaleziony, a potem okazuje się, że był to ich pies. To brak empatii. Po rozstaniu z właścicielem pies okrutnie cierpi, nie jest w stanie zrozumieć, że został porzucony. Nawet, gdybyśmy karmili go cielęciną podaną w złotej misce - dodaje.

- Nie istnieje coś takiego jak „okno życia” w przypadku zwierząt. Według polskiego prawa nie można oddać własnego psa do schroniska. Każde porzucenie, przerzucenie zwierzęcia przez płot, niezależnie od formy, w jakiej się go pozbędziemy, jest przestępstwem – komentuje Paweł Gebert, inspektor ds. ochrony zwierząt z OTOZ Animals.
- Zgodnie z artykułem 35 ustawy o ochronie zwierząt z 1997 roku, za taki czyn grozi do 2 lat pozbawienia lub ograniczenia wolności, bądź grzywna. W przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem kara wynosi do 3 lat. Niestety, takie wyroki zapadają bardzo rzadko, a kary są za niskie – dodaje Gebert.

W ubiegłym miesiącu zapadły dwa. Osoba, która powiesiła psa na kablu, usłyszała wyrok 14 miesięcy pozbawienia wolności.
Z kolei student, który mordował koty w pralce, został skazany na 2 lata bezwzględnego więzienia i 4 tys. zł grzywny. Za znęcanie się nad kotami otrzymał też 10-letni zakaz posiadania zwierząt.

Wiele psów i kotów traci dom w okresie wakacyjnym

- W lipcu i sierpniu trafia do nas około 40 psów miesięcznie więcej. Obecnie przebywa u nas 230 psów – mówi Piotr Świniarski, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt „Promyk” w Gdańsku. Sytuacja przedstawia się podobnie w warszawskim azylu „Na Paluchu”.
- W maju mieliśmy 176 czworonogów, ale już w lipcu 226. Po niektórych widać, że trafiły do nas prosto z domów, mają błyszczącą sierść, obrożę. Czasami dopiero po dwóch tygodniach nagle odzywa się właściciel i odbiera swojego podopiecznego – mówi Karolina Sonik, pracownik biura adopcji i przyjęć zwierząt w „Na Paluchu”. – W okresie urlopowym trafiają do nas zwierzaki znalezione na pętlach autobusowych czy porzucone na terenie ogródków działkowych – dodaje.

Wolontariuszka z jednego z pomorskich azyli przyznaje, że wiele osób ma roszczeniową postawę i traktuje schronisko niczym bezpłatny hotel. – To nagminne. Jeszcze mają pretensje, że nie zgadzamy się na przyjęcie zwierzęcia – mówi.
Azyle dysponują nieformalnymi czarnymi listami adopcyjnymi. – Widnieją na nich osoby, o których wiemy, że nie mogą dostać psa. Jednym z powodów może być to, że kolejne czworonogi wracają od nich z adopcji po krótkim czasie – mówi Piotr Świniarski z gdańskiej placówki.

Trudno jednak o pełne dane statystyczne dotyczące porzuceń. Stołeczna Straż Miejska za rekordowy miesiąc pod kątem liczby odłowień uznała styczeń br. – Odłowiono wówczas niemal 300 psów. W pozostałych miesiącach średnia wynosi około 200 miesięcznie – informuje Katarzyna Dobrowolska z biura prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.
- Nawet jeśli istnieją statystyki dotyczące tej kwestii, czy to w okresie wakacyjnym, czy w pozostałych miesiącach roku, nie odzwierciedlają one faktycznego stanu. Wiele przypadków w ogóle nie jest zgłaszanych na policję lub do prokuratury – przyznaje Paweł Gebert, inspektor ds. ochrony zwierząt z OTOZ Animals.

W ubiegłym roku szerokim echem odbiła się sprawa Wrzutka. To młody kundelek, którego 27-letni mężczyzna przerzucił w nocy przez dwumetrowy płot schroniska w Tczewie. Ten moment uchwyciła kamera monitoringu. Policji tłumaczył, że pies należał do jego kolegi, który prosił, aby pomóc mu się go pozbyć. Wrzutek szybko znalazł nowy dom, a o możliwość przygarnięcia starało się kilkadziesiąt osób, nawet ze Stanów Zjednoczonych. Szum medialny wobec przypadków okrucieństwa służy adopcjom.

Z naszych informacji wynika, że porzucona w okrutny sposób Sara czuje się coraz lepiej i powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości. Pracownicy schroniska nie zaobserwowali, żeby suczka tęskniła za swoim dotychczasowym właścicielem.
- Dobrze, że ta sprawa został tak nagłośniona dzięki temu, że pan Kuryło jest osobą medialną. Niestety, to tylko jeden przypadek, o którym mówimy. Ludzie co roku porzucają zwierzęta w okresie wakacyjnym – twierdzi Anna Walijewska z Fundacji „Zwierzęta Niczyje”.
Dodajmy, że doba hotelowa dla czworonoga kosztuje od 30 do 60 zł (w zależności od wielkości psa i tego, czy zapewnimy mu własną karmę na czas pobytu).

Kto nie może adoptować psa ze schroniska?

W większości azyli obowiązuje zakaz wydawania zwierząt:
- osobom poniżej 18 lat,
- osobom, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, iż znajdują się w stanie nietrzeźwym lub pod wpływem środków odurzających,
- osobom, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie o spekulację i handel zwierzętami lub ich niehumanitarne traktowanie, a także osobom nieposiadającym miejsca zamieszkania (bezdomnym) lub warunków do zapewnienia zwierzętom właściwej opieki,
- osobom nieposiadającym dowodu tożsamości lub innego dokumentu potwierdzającego tożsamość.
Proces adopcyjny składa się z: wywiadu przeprowadzonego przez pracownika biura adopcji, wypełnienia kwestionariusza przedadopcyjnego, odprawy weterynaryjnej zakończonej wystawieniem książeczki zdrowia zwierzęcia i wpisaniem właściciela do ogólnopolskiej bazy właścicieli zwierząt i wreszcie zawarciem umowy adopcyjnej.
Dodajmy, że wywiad ma na celu ustalenie warunków pobytu zwierzęcia oraz eliminację zagrożeń i przeciwwskazań.

Katarzyna Gruszczyńska/(kg)/(ihn), WP Kobieta