Schronisko w Radysach. Właściciele psów odnajdują swoich pupili

Schronisko w Radysach. Właściciele psów odnajdują swoich pupili

Schronisko prawdopodobnie zostanie zamknięte
Schronisko prawdopodobnie zostanie zamknięte
Źródło zdjęć: © Getty Images
Klaudia Stabach
06.07.2020 16:57

Od kilku tygodni trwa akcja ratowania zwierząt przebywających w schronisku w Radysach. Placówka w końcu jest otwarta dla osób z zewnątrz i jak się okazuje ludzie odnajdują tam swoje zaginione zwierzęta.

Schronisko w Radysach od wielu lat miało złą opinię, jednak mimo tego długo nikt nie interweniował w sprawie sytuacji zwierząt. Lokalne władze zamiatały sprawę pod dywan i dopiero żmudna praca prokuratury rejonowej Olsztyn Północ sprawiła, że właściciele zostali zatrzymani.

Jak się później okazało, zwierzęta przebywały w fatalnych warunkach, wiele z nich potrzebowało natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Obecnie sprawy w swoje ręce wzięło "Pogotowie dla zwierząt", którego pracownicy od rana do późnych godzin wieczornych są na terenie schroniska i pomagają zwierzętom.

Psy i koty potrzebują fachowej pomocy, ale również i jedzenia. W związku z tym cały czas trwa apel o wsparcie finansowe. Dodatkowo kto chce, to może przyjechać na miejsce i pomagać wycieńczonym zwierzętom.

"Ludzie nie zawiedli. We wtorek zjawiło się u nas blisko 30 osób, wczoraj już 120 osób, w weekend spodziewamy się ok. 200 osób. Przyjeżdżają do nas ludzie z całej Polski, biorą urlop i jadą nawet z Przemyśla, Świnoujścia czy Zielonej Góry. Liczymy, że będą do nas przyjeżdżać także w kolejnych tygodniach" - powiedział Grzegorz Bielawski w rozmowie z "TOK FM".

W schronisku pojawiają się również ludzie, którym w przeszłości zaginęły psy. Niektórzy dzwonili do właścicieli placówki z pytaniem, czy przypadkiem ich pupil nie trafił do boksu, lecz z reguły słyszeli w słuchawce jedynie wyzwiska i oburzony ton głosu.

Teraz schronisko jest otwarte dla wszystkich, dlatego wiele osób zdecydowało się przyjechać i sprawdzić, czy nie ma tam ich psa. Wśród nich para szukająca pupila od kilku lat. "Wolontariuszki, które zaprowadziły ich do psa odpowiadającego opisowi zaginionego czworonoga, miały łzy w oczach, gdy zalęknione, pozbawione nadziei zwierzę nagle rozpoznało swoich dawnych właścicieli" - wspomina Bielawski z "Pogotowia dla zwierząt".