Specjały Max Mary
Max Mara to jeden z najpopularniejszych włoskich domów mody na świecie. Popularność ta zrodziła się zapewne z dobrego stylu i doskonałej jakości, które Max Mara proponuje swoim klientom od lat. Kolekcja jesienno-zimowa zaprezentowana w lutym tego roku w Mediolanie spotkała się z różnym odbiorem. Niektórzy zachwycali się praktycznością i pomysłowością projektów, podczas gdy inni zarzucali ubraniom brak szyku.
19.09.2007 | aktual.: 19.09.2007 14:51
Max Mara to jeden z najpopularniejszych włoskich domów mody na świecie. Popularność ta zrodziła się zapewne z dobrego stylu i doskonałej jakości, które Max Mara proponuje swoim klientom od lat. Kolekcja jesienno-zimowa zaprezentowana w lutym tego roku w Mediolanie spotkała się z różnym odbiorem. Niektórzy zachwycali się praktycznością i pomysłowością projektów, podczas gdy inni zarzucali ubraniom brak szyku.
Pokaz rozpoczęła angielska piękność Lily Donaldson w długim do kostek płaszczu o kroju rodem z armii. Podobne płaszcze pojawiały się jeszcze na wybiegu. Zmieniały się za to niemal jak w kalejdoskopie kolory: od spokojnych, stonowanych beży, szarości, brązów i khaki poprzez tajemniczą, lakierowaną czerń do kobaltowego błękitu, a na intensywnej, cytrynowej żółci skończywszy.
Jeśli spodnie to tylko wąskie, przylegające do nogi skinny. Wysoki stan był rzeczą absolutnie obowiązkową! Wariant szeroki występował w kolekcji Max Mary tylko kilkakrotnie i to najczęściej w przypadku spodni na szelkach, albo kombinezonów. Spódnice na wybiegu były prawdziwą rzadkością. Zamiast nich designerzy postawili na sukienki, długie swetry, tuniki. Sporo tam było również swetrów z milutkiej angory i moheru, a także żakietów utrzymanych w militarnym klimacie.
Na pewno wyróżniały się połyskiem błyszczące, jakby „ceratowe” płaszczyki i sukienki. W tej kolekcji ważne były warstwy. Sweter wpuszczano w spodnie, pod spódnicę zakładano legginsy, a wszystko okalał zawiązany w talii pas. To niewątpliwie idealny sposób na ubieranie się zimą i jesienią. Gdy jest nam za ciepło zawsze z łatwością możemy pozbyć się niepożądanej warstwy. Hity kolekcji? To bez wątpienia czarna kurtka zaprezentowana przez Raquel Zimmermann. Prosta, trochę sportowa, a trochę wojskowa, idealna prawie w każdym połączeniu. Kolejnym przebojem okazały się być krótka kurtka w kratkę i dopasowane do niej okulary. Podczas pokazu miała obie te rzeczy na sobie Lara Stone. To powrót do stylu grunge oczywiście w eleganckiej wersji. Z entuzjazmem przyjęto także długi płaszcz na fluorescencyjnej, pomarańczowej podszewce. Po wybiegu przechadzała się w nim Vlada Rosljakowa. Nie od dziś wiadomo, że specjalnością Max Mary są okrycia wierzchnie, a przede wszystkim płaszcze. Stąd i one na liście sukcesów.
Jeśli chodzi o porażki to trzeba wymienić tu swetry, bolerka oraz płaszcze z frędzlami w typie dredów. Taki sweter miała na sobie miedzy innymi szwedzka modelka Elsa Sylvan. Te frędzlowate ozdoby przypominają trochę sierść owczarków węgierskich puli. Krytycy nie zostawili na nich suchej nitki. Nie spodobały im się również kombinezony i spodnie w typie narciarskich. Faktycznie, gdzie je nosić poza górskim stokiem?
Buty modelek były na platformach, torebki z ekspresami w typie sportowym, a okulary zakrywały pół twarzy. Wciąż modnymi akcesoriami okazały się paski zapinane wysoko w talii. Fryzury gładkie, proste, lśniące, bardzo stylowe. Włosy z przedziałkiem na boku, zaczesane do tyłu. Dominowały zwykłe kucyki, bądź nisko upięte, okrągłe koczki. Makijażyści obwiedli oczy modelek czarna kredką, szczególnie zaś skupili się na dolnej powiece. Cera dziewczyn pozostała blada, a usta nietknięte szminką.
Czy kolekcja Max Mary na jesień i zimę 2008 należy do udanych? O tym zadecydują jak zawsze klientki. Jednak po marce tego kalibru trudno spodziewać się, by wypuściła na rynek odzieżowe buble. Tradycja zobowiązuje!