Szewc XXI wieku. Buty z postaciami z bajek i obuwnicza kawiarnia© fot. Piotr Kaczor

Szewc XXI wieku. Buty z postaciami z bajek i obuwnicza kawiarnia

Katarzyna Chudzik
9 marca 2018

Ma 23 lata, pochodzi z małego miasteczka i sam nazywa siebie "artystą kombinatorem". Jest współczesną wersją szewca, który buty nie tylko naprawia i czyści, ale również maluje. Na życzenie można u niego zamówić obuwie z Królewną Śnieżką, Matką Boską albo kanapką z szynką – co tylko sobie wykoncypujesz.

Piotrek Dudek przyjmuje mnie u siebie w domu i robi nam kawę w przestronnej, studenckiej kuchni.

- Zawsze lubiłem rysować i zawsze lubiłem buty. Jak miałem 15 lat, to kupiłem Jordany (sygnowane przez koszykarza Michaela Jordana i od lat robiące furorę na świecie – przyp.red.) za własne pieniądze. Kosztowały ponad 700 złotych, więc niemałe pieniądze, zwłaszcza wtedy. Po kilku latach były tak znoszone, że nie dało się już w nich chodzić – zaczyna opowiadać Piotrek.
Ponieważ darzył je ogromnym sentymentem, postanowił sprawdzić, czy są sposoby na przywrócenie ich do używalności.

Znalazł punkt renowacji obuwia, ale o ile cena była dla niego do zaakceptowania (160 zł), o tyle czas oczekiwania (dwa miesiące) już nie.
Zakasał rękawy i postanowił samodzielnie naprawić ukochane buty. Kupił farby, barwniki i środki do czyszczenia za kilkaset złotych, poczytał w sieci na ten temat i… po trzech dniach Jordany wyglądały niemal jak nowe. Tak narodził się pomysł na biznes. - Zawsze wolałem wszystko robić sam. Tak mnie rodzice wychowali, jak byłem mały, to sam sobie składałem nawet samochodziki. Nie kupuję zbyt wielu rzeczy, wolę polegać na sobie – mówi Piotrek.

Obraz
© Archiwum prywatne | Piotr Dudek
Obraz
© Archiwum prywatne | Piotr Dudek

Twierdzi, że obecnie poziom konsumpcji osiąga szczyt i drażni go, że o przedmioty w ogóle się już nie dba, bo "można zawsze kupić sobie nowe". – Ludzie zarabiają więcej niż kiedyś, a rzeczy są bardziej dostępne, więc wywalają kasę na prawo i lewo. Na szczęście nie wszyscy wyrzucają buty na śmietnik, są osoby, które naprawdę są zafascynowane tym, co można zrobić ze starymi adidasami. I dzięki temu dają mi pracę – śmieje się Piotrek, który patrząc na buta, od razu ma wizję tego, jak mógłby on wyglądać. Twierdzi, że to już zboczenie zawodowe.

Przychodzą do niego kobiety i mężczyźni. Od 14-tego do 60-tego roku życia. Wpadają też piłkarze czy raperzy, którzy są na bieżąco z zagraniczną modą na dawanie butom drugiego życia.

Pomaluj buty według własnego pomysłu

Piotrek pracuje w Sneaker Boyz – punkcie renowacji obuwia na warszawskim Solcu. Mówi, że jest to praca marzeń, ale zdobył ją dopiero 3 miesiące temu. Albo to ona zdobyła jego.

Kiedy zaczął czyścić i naprawiać własne buty, z efektów zadowolony był na tyle, że umieszczał zdjęcia "przed i po" na Facebooku. Czas od wrzucenia pierwszej fotki, do uzyskania pierwszego zlecenia minął mu szybciej niż typowy weekend Millenialsa. – Nie mogę powiedzieć, że od początku wszystko szło mi gładko, kilka par swoich butów niestety zniszczyłem. Ale tylko trening mógł uczynić mnie mistrzem – opowiada Piotrek, choć skromnie zauważa, że owym mistrzem jeszcze nie jest. Pierwszą parę czyścił, naprawiał i "ogarniał" znajomym i znajomym znajomych za grosze. Później zaczął proponować coraz odważniejsze metamorfozy buta, a zleceń przybywało z dnia na dzień.

Obraz
© Archiwum prywatne | Piotr Dudek

Aż zaproszono go na imprezę dla fanów obuwia. Okazuje się, że to nie tylko kobiety szalejące za Louboutinami, ale również dzieciaki i dorośli, którzy uwielbiają buty sportowe. Na imprezie, która odbywała się w Pałacu Kultury i Nauki, Piotrek wziął udział w konkursie nazwanym "custom battle". Zadaniem uczestników było pomalowanie butów według własnego pomysłu. I choć Piotrek nie wygrał, to zwycięzca był pod wrażeniem jego pomysłu i umiejętności.

Tym zwycięzcą był właściciel firmy, w której teraz Piotrek spełnia marzenia. To on zaprosił go do ekipy Sneaker Boyz.

Kawiarniana ściana butów

- Kocham to, co robię. Pracuję od 15-tego roku życia, imałem się różnych prac w gastronomii. Byłem tym strasznie zmęczony, a teraz wreszcie czuję, że jestem na właściwym miejscu – mówi Piotrek. Z gastronomii wyniósł jednak zamiłowanie do dobrej kawy. I między innymi z miłości do kofeiny powstał dalszy plan Piotrka na życie.

- Nigdy nie zrezygnuję z malowania butów. Ale myślę o tym, żeby otworzyć własną kawiarnię, w której całą ścianę będą zajmować buty. To miejsce będzie miało 100 metrów kwadratowych, a na antresoli będzie siedziało kilka osób, które będą je czyścić, malować i ewentualnie sprzedawać. Na podłodze będzie szkło…i pod nim też umieszczę buty. A ludzie będą sobie tam pić kawkę – opowiada Piotrek. Jego celem jest to, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o istnieniu takiej możliwości jak personalizacja butów. I o możliwości niemal perfekcyjnego wyczyszczenia.

Obraz
© Archiwum prywatne | Piotr Dudek

- To nie brzmi dobrze, ale ludzie po prostu nie wiedzą, jak o buty dbać. Już pal licho z tymi, których to nie obchodzi, ale są osoby, które kupują buty za 2 czy 4 tysiące i doprowadzają je do takiego stanu, jakby w nich ziemniaki kopali. Nie wiedzą co z tym zrobić, bo absolutnie nie chcą ich wyrzucać. Za to chcieliby mieć złote góry – mówi Piotrek.

I tłumaczy, jak o buty dbać należy. Przede wszystkim nie wolno wkładać ich do pralki, "bo potem wyglądają jak zdechłe banany". Drugą ważną, a pomijaną przez wielu kwestią, jest zakup tzw. prawideł, czyli wypełnienia do butów, które ma pomóc utrzymać cholewkę w dobrym stanie i oryginalnym kształcie. – Takie prawidła w Ikei kosztują 3 złote, nie jest to chyba mega wydatek. Po każdym wyjściu trzeba włożyć do buta, bo dzięki temu noski nie idą do góry, nie robią się pęknięcia – przekonuje Piotrek. Dodaje, że ważne jest również impregnowanie butów co dwa, trzy tygodnie.

W jego rękach buty (od)zyskują świetność w trzy dni, choć klienci czekają nieco dłużej – zazwyczaj Piotrek przeprowadza renowację kilku par naraz. W zależności od stopnia ubrudzenia czy ilości dziur, cena waha się w granicach 100 zł do 250 zł. Pomalowanie butów kosztuje nieco więcej - 300 zł.

- Czy moim rodzicom też maluję buty? Nie, oni są starej daty i raczej nie przywiązują do tego wagi. Ale mega się cieszą, że ja mam zajawkę, że nie robię tego samego co wszyscy. Mam dopiero 23 lata, a nie mam nudnej pracy. Wstaję rano i robię to, co chcę. I jeszcze mam z tego kasę – mówi Piotrek.

Obraz
© Archiwum prywatne

500 par butów

Piotrek "planu B" na życie nie ma. - Będę robił wszystko, żeby klienci wciąż do mnie przychodzili. Nie zakładam porażki. Wiem, że wielu ludzi w moim wieku kompletnie nie ma pomysłu na życie. Ja wiem, co chcę robić i będę to robić – kwituje szewc XXI wieku.
I wyjaśnia, że są w Polsce ludzie, którzy sportowych butów mają po 400-500 par. On ma ich "tylko" dwadzieścia; bardziej niż noszenie interesuje go samo malowanie. - Podobno dobrze wyglądam w garniturze i eleganckich pantoflach, ale nie lubię tego. To nie jestem ja, ja się nigdy nie czułem dorosły, mimo że poważnie podchodzę do tego, co robię – mówi.

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (136)