Moda#tbt: Agnieszka Martyna i Thierry Mugler ’95

#tbt: Agnieszka Martyna i Thierry Mugler ’95

04.09.2015 12:48, aktualizacja: 04.09.2015 13:17

Jeśli jesteście choć trochę za pan brat z Instagramem, z pewnością nie jest wam obcy hasztag #tbt, czyli #throwbackthursday. Opatrujemy nim mniej lub bardziej stare fotografie, z którymi łączą się ważne dla nas wspomnienia, minione wydarzenia czy śmieszne historie. Nasz pierwszy #throwbackthursday zaczynamy od Agnieszki Martyny, jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich modelek lat 90., obecnie stylistki, specjalistki od dress code’u i redaktorki Fashion Post, która wspomina z nami pokaz Thierry Mugler z 1995 roku.

Jeśli jesteście choć trochę za pan brat z Instagramem, z pewnością nie jest wam obcy hasztag #tbt, czyli #throwbackthursday. Opatrujemy nim mniej lub bardziej stare fotografie, z którymi łączą się ważne dla nas wspomnienia, minione wydarzenia czy śmieszne historie. Nasz pierwszy #throwbackthursday zaczynamy od Agnieszki Martyny, jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich modelek lat 90., obecnie stylistki, specjalistki od dress code’u i redaktorki Fashion Post, która wspomina z nami pokaz Thierry Mugler z 1995 roku.

Był rok 1995, kiedy twarzą perfum Thierry Mugler „Angel” została była żona Micka Jaggera, legendarna Jerry Hall. Z okazji premiery zapachu, znany ze swojej ekstrawagancji i charakterystycznej wizji projektant zorganizował w gmachu Opery Berlińskiej pokaz, który goście (m.in. Jerry Hall, pierwsza twarz „Angel” Estelle Hallyday i Amanda Lear) oraz biorące w nim udział modelki zapamiętały na długo.

Słowo „pokaz” to jednak za mało i nie opisuje w pełni ogromu przedsięwzięcia, do jakiego urosło wydarzenie. „To była niezwykle gigantyczna produkcja”, wspomina Agnieszka Martyna, która znalazła się w grupie polskich modelek zaangażowanych do pokazu. „Casting trwał ponad tydzień, spośród trzystu modelek wybrano 17, w tym około 5 z Polski, co było nie lada osiągnięciem”. Oprócz Agnieszki Martyny, po spektakularnym wybiegu w gmachu Opery Berlińskiej szły m.in. Małgorzata Pełda, założycielka Fashion Post Justyna Duszyńska oraz model, zmarły tragicznie kilka lat temu, Waldemar Goszcz.

Jak wspomina Agnieszka Martyna: „Był to pierwszy pokaz, na którym byłam i który poprzedzały próby kostiumów i makijażu! To był jeden wielki spektakl i tak też wyglądały do niego przygotowania, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Kreacje były niezwykle spektakularne, biodra i biusty wypychano poduszkami, a do każdej kreacji dobrany był inny makijaż, który oczywiście trzeba było wcześniej wykonać kilka razy na próbę.”

„W pokazie szły modelki i modele z całego świata, w tym jeden z najpopularniejszych wtedy modeli, Marcus Schenkenberg. Kochały się w nim wtedy miliony dziewczyn na całym świecie, a my po prostu byłyśmy w siódmym niebie, mogąc stać obok niego na backstage’u”.

Agnieszka Martyna była jedną z nielicznych modelek, które podczas pokazu Muglera pojawiły się na wybiegu czterokrotnie. „Do każdego wyjścia zmieniano mi perukę, zdejmowano doklejane paznokcie i zastępowano innymi. Każdej modelce przypisane były mniej więcej trzy osoby, które ją ubierały i przygotowywały do wyjścia. To był istny teatr. Emocje były tak ogromne, aplauz, który gotowała nam publiczność był tak głośny, że jeśli mam być szczera, nie pamiętam ani jednego swojego wyjścia”.

Pokaz Thierry’ego Muglera w gmachu Opery Berlińskiej w 1995 roku nie tylko stanowił spektakl na niewyobrażalnym poziomie. Było to wydarzenie, które spontaniczną rozrywkę i zabawę połączyło z prestiżem i uroczystym charakterem lokalizacji. „Pamiętam ten kontrast: publiczność wystrojona w smokingi i eleganckie wieczorowe suknie, zachowująca się jak na rockowym koncercie, klaszcząca, gwiżdżąca – takie rzeczy możliwe były tylko u Muglera”.

Michalina Murawska
Miała zostać prawnikiem, została dziennikarzem. Absolwentka Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Miłośniczka mody od najmłodszych lat– jej mama twierdzi, że już jako małe dziecko wyrywała i całowała strony z „Burdy”. Bez pamięci zakochana w Nowym Jorku, marzy jej się skromny loft w East Village. Uzależniona od Instagrama i masła orzechowego, wierna fanka wczesnego Allena, Bukowskiego i amerykańskiego hip-hopu. Lubi łamać zasady, więc swojego psa nazywa damskim imieniem.

Źródło artykułu:Fashion Post