FitnessTrzydziestolatka po zawale, czterdziestolatka po trzech. Wciąż myślisz, że ciebie to nie dotyczy?

Trzydziestolatka po zawale, czterdziestolatka po trzech. Wciąż myślisz, że ciebie to nie dotyczy?

Trzydziestolatka po zawale, czterdziestolatka po trzech. Wciąż myślisz, że ciebie to nie dotyczy?
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Katarzyna Chudzik
09.02.2018 18:23, aktualizacja: 05.06.2018 15:50

Spodziewałaś się kiedyś, że chwilę po trzydziestce, kiedy jesteś jeszcze młoda i szalona, dostaniesz zawału serca? To efekt choroby krążeniowej, który kojarzy nam się z pięćdziesięcioletnim TIR-owcem. Niestety – to tylko stereotypy. Problem dotyczy również ciebie.

Kiedy mówimy o problemach sercowych kobiety, mamy na myśli życie uczuciowe. Kiedy temat rozmowy schodzi na sercowe kłopoty faceta, interpretujemy je jako problemy zdrowotne. Tymczasem kobiety doznają ataku serca częściej, niż myślimy. I w coraz młodszym wieku.

- Moja mama miała pierwszy zawał w wieku 32 lat. Kiedy zaczęła mieć duszności, poszła do lekarza rodzinnego, gdzie dostała skierowanie na kompleksowe badania. Tam okazało się, że zawał przeszła miesiąc wcześniej! – opowiada jedna z redakcyjnych koleżanek. Mama kolejnej koleżanki również przeszła atak serca, choć w późniejszym wieku. Ale kiedy córka odwiedziła ją w szpitalu, zauważyła, że cztery pozostałe łóżka na oddziale kardiologicznym zajmowały kobiety świeżo po trzydziestce.
Zobacz też: Leki na przeziębienie mogą wywoływać zawał serca

Lekarze potwierdzają, że taka tendencja się nasila.

- Generalna zasada jest taka, że u mężczyzn zawał występuje wcześniej o 10 lat niż u kobiet. U pań dopiero po menopauzie wzrasta poziom cholesterolu, który bezpośrednio może doprowadzić do ataku serca – twierdzi Bogdan Bosak, kardiolog. Stres i niezdrowe żywienie młodych osób powoduje jednak, że sprawy nie dążą ku dobremu.
„Zawałowy rekord” należy najprawdopodobniej do Tary Robinson - matki dwójki dzieci, która mając czterdzieści lat przeszła trzy zawały w ciągu tygodnia. Nigdy nie miała wysokiego ciśnienia, aktywnie za to uprawiała sport. O tym, że przeżyła trzy zawały, dowiedziała się dopiero po ostatnim z incydentów. - Zawał serca nie jest bolesny. Jeśli spodziewasz się bólu, to na pewno się zawiedziesz - powiedziała Tara internetowemu wydaniu Daily Mail. Przyznaje, że odczuwała "pewien dyskomfort", ale zawsze jakoś to usprawiedliwiała.

Tak jak każda z nas. Nie pójdziemy do lekarza, bo nasze objawy na pewno nie świadczą o czymś pilnym, a trzeba po pracy zrobić obiad i prezentację dla szefa. Poza tym na Netflixie pojawił się cały sezon świetnego serialu, który sam się nie obejrzy. Dlatego bierzemy specyfik przeciwbólowy w postaci tabletki… albo płynu, bo wino bywa najlepszym lekarstwem.

Trzy zawały

Pewnego dnia obudziła się o drugiej nad ranem. Objawy nasiliły się dziesięciokrotnie, bolała ją górna część pleców. Czuła się, jakby w jej klatce piersiowej utkwiła nierozpuszczona tabletka. To mąż, nie przyjmując odmowy, zawiózł ją do szpitala. Tara w szpitalu poczuła się lepiej, ale przeszła jeszcze serię badań - w tym EKG, MRI i tomografię komputerową. I choć lekarz powiedział, że objawy, które opisywała, są podobne do ataków serca, to wykluczył taką możliwość ze względu na jej młody wiek. - Słowa atak serca wpadły jednym uchem, wypadły drugim. Bo dlaczego miałabym go mieć? - odparła Tara.

Trzy dni później znowu trafiła do szpitala. Została na noc i została wypuszczona następnego ranka. To był drugi zawał. Na kolejny czekała całe 5 godzin (!). Kiedy dojechała do szpitala (w którym powoli zaczęła się chyba czuć jak w domu), a symptomy nasilały się już na miejscu – z badań wynikło, że cierpiała na rozległy atak serca. W jej tętnicy głównej było 99 procent niedrożności. Prawie straciła życie. Dziś na szczęście jest zdrowa i walczy o to, żeby jak najwięcej kobiet dowiedziało się o tym, jak rozpoznać zawał u kobiety.

Spokojnie, to tylko stres!

Tara przypisywała swoje zmęczenie przepracowaniu, zdrętwiałe ramię temu, że za długo śpi na lewym boku, a ból szyi - spaniu na zbyt wielu poduszkach. Zauważyła też, że jej skóra po zewnętrznej stronie kostek zmieniła kolor na sporo ciemniejszy. Tego akurat nie umiała sobie racjonalnie wytłumaczyć. Zamiast sprawdzić objawy w Internecie, czekała aż do kontroli w następnym miesiącu, aby opowiedzieć o tym swojemu lekarzowi. Ten z kolei… przepisał jej suplementy na stres. – Skoro lekarz powiedział mi, że jestem zestresowana, to ja po prostu w to uwierzyłam i nie drążyłam do tematu – opowiada kobieta.

Z badań Michaela O. Sweeneya, przeprowadzonych w 2003 roku, wynika, że 70 proc. kobiet podczas swojego przedzawałowego miesiąca czuje się po prostu bardzo zmęczonych. Nieliczne odczuwają typowe dla mężczyzn i łatwe do rozpoznania objawy, które mają mężczyźni. To sprawia, że kobiety często "przegapiają" swój zawał, a tymczasem leczenie podjęte w ciągu pierwszej godziny po ataku serca jest kluczowe i daje większą szansę na zdrowie w przyszłości.

- Zawał dzieli się na pełnościenny i niepełnościenny. Ten niepełnościenny można "przechodzić", ten pełnościenny kończy się na ogół dramatem – śmiercią lub niepełnosprawnością. To, że komuś się udało przeżyć zawał bez pomocy, nie znaczy, że należy lekceważyć jakiekolwiek objawy, bo nigdy nie wiadomo, który zawał nas "dopadnie" – mówi Bogdan Bosak.
Kardiolog zaznacza, że w Polsce opieka nad osobami tuż po zawale jest na poziomie europejskim i nie odbiega od standardów reszty cywilizowanego świata. Niestety w perspektywie pięcioletniej przeżywalność tych osób jest sporo mniejsza niż w innych krajach. – Osoba po zawale jest pozostawiona sama sobie. Nikt nie informuje jej o tym, że powinna zadbać o aktywność fizyczną i zmienić dietę na niskocukrową i pozbawioną cholesterolu – mówi Bosak.

A przede wszystkim w kolejce do kardiologa czeka się od 6 do 9 miesięcy. Tymczasem według niektórych źródeł atak serca jest częstszą przyczyną śmierci kobiet niż wszystkie nowotwory razem wzięte.