„Ukośnicy“. Nowy trend wśród młodych Polaków
Magda: projektantka wnętrz/okazjonalnie aktorka/wokalistka. Alicja: fotograf/dziennikarka/specjalistka social media/bukmacher/niania. Sandra: fotograf/oświetleniowiec/projektantka ubrań i broszek. Młodzi Polacy nie chcą się ograniczać, mieć jednego zawodu. Chywatają kilka srok za ogon. Dlatego nazwano ich „ukośnikami“ (z ang. slashies). Na czym polega ten nowy trend?
09.02.2017 | aktual.: 09.02.2017 14:07
Kim jest typowy „ukośnik“? To ktoś, kto ma kilka, a nawet kilkanaście pasji. Stara się, żeby pasję przekuć na pracę i mieć z tego pieniądze. Alicja Nowicka, która mieszka w Gdańsku, wydaje się modelowym przykładem.
- Podliczę: mam pięć prac (m.in. fotograf, bukmacher, niania)
– przyp. red., w tym jedna kompletnie nie wiąże się z moimi zainteresowaniami, ale stałym zarobkiem – mówi nam Alicja.
Alicja
- Jestem ukośnikiem i wypowiadając te słowa, czuję dumę. U mnie wygląda to tak, że studiuję dziennie czwarty rok kulturoznawstwa. Na licencjacie miałam specjalizację „animacja i upowszechnianie kultury“, a obecnie na magisterce mam „zarządzanie kulturą“ – mówi Alicja Nowicka. Jej zainteresowania związane ze studiami kręcą się głównie przy miejskich wydarzeniach kulturalnych w przestrzeni publicznej.
- Kolejnym energetykiem życiowym jest fotografia, głównie mody, ale i muzyki na żywo, jedzenia, lifestyle także łapię na „kliszę”. Każdy ma jakieś swoje ciche uzależnienie, ja nie mogę żyć bez Instagrama oraz uczestnictwa w festiwalach muzycznych. Ukośnik (czyli ja) oprócz pasji ma też pracę albo inaczej pasjonującą pracę. Udaje mi się zarabiać z prowadzenia kont na Instagramie dla firmy modowej i burger baru. Wykorzystuję też przy tym moje fotograficzne umiejętności. Niektóre blogi muzyczne potrzebowały fotograficznych relacji z koncertów, więc tutaj łączy się moje hobby z festiwalami muzycznymi, wydarzeniami kulturalnymi oraz fotografią – opowiada nam Alicja Nowicka.
Umiejętność pisania, którą posiada, przkształciła w dość dobrą zarobkowo opcję.
- Przy okazji pracuję od czasu do czasu jako bukmacher (nuda) i niania. Podliczę: mam pięć prac. Trend ukośnikowy staje się coraz bardziej powszechny. Zadając pytanie nowo poznanej osobie: czym się zajmujesz, usłyszysz najpierw odpowiedź o jego pasji, a dopiero potem dowiadujesz się, że na życie zarabia pracując na kasie w kawiarni. Dla ułatwienia możemy zacząć się przedstawiać tak: „hej, jestem sprzedawcą ukośnik malarzem” – zauważa Alicja.
Socjolog z Uniwersytetu SWPS zgadza się z takim ujęciem tematu. - To zjawisko z osób 20+ przelało się też na osoby 30+. Kiedyś mogliśmy mieć pewność, że mając jakiś zawód, będziemy go wykonywać przez wiele lat. Teraz wszystko jest umowne - mówi w rozmowie z WP.PL dr Michał Lutostański, socjolog z Uniwersytetu SWPS.
- Można być na przykład social media managerem, a za kilka czy kilkanaście lat ten zawód może już nie istnieć. Młodzi ludzie starają się robić dużo rzeczy równocześnie. Sprzedają ubrania, biorą udział w reklamach, prowadzą blogi, śpiewają. To są takie klocki LEGO, z których układają swoje życie, żeby ta budowla, układanka była jak najbardziej atrakcyjna dla nich i dla otoczenia. Przecież każdy chce się wyróżnić – dodaje socjolog.
Magda
Projektuje wnętrza, zagrała w kilku spektaklach teatralnych, amatorsko śpiewa. Jednak nie od początku wiedziała, czego chce. - Od dziecka byłam nauczona jakiejś dodatkowej aktywności. Szkoła muzyczna, sport, ale wtedy brakowało mi konsekwencji. Jak grałam na skrzypcach, to marzyłam o koszykówce, a jedno i drugie wykluczało się, bo musiałam uważać na palce. Kiedy studiowałam etnologię, też było mi mało, zrobiłam jakiś roczny kurs dziennikarski, a po dyplomie zaocznie studiowałam projektowanie ubioru – opowiada Magda w rozmowie z WP.PL.
- Dopiero wyprawa do Azji Południowo-Wschodniej była początkiem zmiany myślenia o życiu, świecie, sobie. Będąc 3,5 miesiąca w podróży, uświadomiłam sobie, że życie niekoniecznie musi toczyć się w ramach, jakie próbuje się nam wpoić od najmłodszych lat. Pracując juz wtedy za biurkiem dużej firmy miałam wrażenie, że jestem w za ciasnej ramce i ta podróż pozwoliła mi z niej wyskoczyć. Oczywiście, ten proces trwał jeszcze długo, bo dopiero rok po powrocie zdecydowałam się rzucić pracę i podążać za marzeniami.
Instynkt podpowiadał jej, że musi wyrwać się z gniazda i zacząć żyć własnym życiem. Spakowała małą czerwoną walizkę i ruszyła w świat. Przystankiem numer jeden było Hastings w Wielkiej Brytanii. Tam planowała odpocząć i zastanowić nad tym, co ze soba zrobić.
- To była bardzo długa podróż w świat i w głąb siebie - mówi Magda. Ostatecznie wylądowała z tą samą walizką w Sopocie i tu poczuła, że to jej miejsce. Znalazła pracę. W międzyczasie realizowała swoje pasje, projektowała i szyła ubrania, tworzyła lampy. Gdy straciła stałą pracę, postawiła wszystko na jedną kartę i zaczęła się szkolić w kierunku projektowania wnętrz. Od tego momentu minęły już dwa lata i udaje jej się na tym zarabiać.
Niedawno w jej życiu pojawiła się przygoda z teatrem. - To jest coś, czego zawsze chciałam spróbować i nadarzyła się taka okazja w związku z naborem do grupy teatralnej Rity Jankowskiej. Przygotowywała wówczas spektakl na obchody sierpnia 80'. Super doświadczenie, improwizacje teatralne to bardzo dobra metoda odkrywania siebie i generalnie dobra zabawa. Czułam się jak ryba w wodzie, mieliśmy świetną grupę. Polecam każdemu. Tak naprawdę jak się raz wejdzie na drogę rozwoju, jest się ciągle w procesie. Czasami się zatrzymujesz, żyjesz z dnia na dzień, nabierasz powietrza i znowu wracasz. To już się dzieje bezwiednie. Teatr był kolejnym etapem – przyznaje.
Magda musiała zrezygnować z teatru. Całą energię włożyła w naukę i pracę związaną z projektowaniem. Jest jednak jeszcze jedna rzecz, o której ciągle marzy. - Jazz, mam go ciągle z tyłu głowy, jak mam luźniejszy czas, ćwiczę głos. Pracując na etacie robiłam to niemalże codziennie. Teraz mam tak fajną pracę, że wyżywam i zużywam nadmiar emocji. Kiedy jednak poukładam sobie projekty tak, że będę miała jakąś regularność i zdrowy rytm, na pewno część czasu przeznaczę, na ćwiczenia i kto wie, co mi z tego wyjdzie – zapowiada Magda.
Sandra
- Moją największą pasją, którą pomyślnie rozwijam, jest praca ze światłem i fotografowanie. Mam możliwość asystowania przy sesjach fotograficznych. Nabieram doświadczenia, a moje pasje zaczynają przynosić pieniądze. Najbardziej pasjonuję się jednak oświetleniem scenicznym, głównie w teatrach. Małymi krokami rozpoczynam też przygodę z nagrywaniem filmów – mówi nam Sandra Kobryń.
Na razie wszystkiego uczy się z książek oraz z warsztatów, w których uczestniczy.
- Mam też parę mniejszych pasji, które na dobre zadomowiły się w moim życiu codziennym, jak wyszywanie broszek, projektowanie i szycie ubrań. Poza tym praktykowanie jogi, ornitologia, jeżdżenie na wrotkach, chodzenie po górach, gotowanie – wylicza.
Na co dzień pracuje w barze, ale dodatkowo załapała się na pracę sezonową poza granicami Polski, żeby móc zarobić na spełnienie marzeń.
Czy obserwuje trend "ukośnikowy" wśród znajomych? - Tak, ale nie uważam tego za trend. Szczerze mówiąc, dopiero teraz spotkałam się z tym sformułowaniem. Dla mnie to po prostu sposób na życie - mówi nam.
Dr Michał Lutostański, socjolog z Uniwersytetu SWPS, nie dostrzega zagrożeń w tym trendzie. – Większym problemem byłoby przywyczajanie się do jednego zawodu. Każdy sposób, żeby się adaptować, jest słuszny – komentuje.