GwiazdyVioletta Villas – najpiękniejszy głos PRL-u

Violetta Villas – najpiękniejszy głos PRL‑u

Violetta Villas – najpiękniejszy głos PRL-u
Źródło zdjęć: © Eastnews
04.12.2015 15:53, aktualizacja: 05.12.2015 12:56

W życiu Violetty Villas nic nie było proste. Największy dar, który dostała od losu – wybitny głos – przyniósł jej pasmo sukcesów, ale nie uniknęła też licznych rozczarowań. Występowała na scenach całego świata, m.in. z Frankiem Sinatrą i Barbrą Streisand.

W życiu Violetty Villas nic nie było proste. Największy dar, który dostała od losu – wybitny głos – przyniósł jej pasmo sukcesów, ale nie uniknęła też licznych rozczarowań. Występowała na scenach całego świata, m.in. z Frankiem Sinatrą i Barbrą Streisand.

Jej piosenki budziły skrajne emocje, podobnie jak skłonność do egzaltacji i kiczowate kreacje estradowe. Odeszła samotna w biedzie i zapomnieniu. W tym miesiącu mija czwarta rocznica jej śmierci.

Violetta Villas to pseudonim artystyczny, który wybrała, gdy znalazła się u progu kariery. Naprawdę nazywała się Czesława Cieślak. Urodziła się w Belgii w 1938 roku w polskiej rodzinie, osiem lat później przeniosła się z rodzicami do Polski, zamieszkali w Lewinie Kłodzkim. Jako siedemnastolatka wyszła za mąż i urodziła synka. Nie skupiła się jednak na pielęgnowaniu życia rodzinnego. Miała piękny i mocny głos, chciała go kształcić. Wyjechała do szkoły muzycznej do Szczecina, małżeństwo szybko się rozpadło. Violetta nie miału czasu rozpaczać, jej życie toczyło się już w kompletnie nowym kierunku, a na swojej drodze miała jeszcze spotkać wielu ciekawych mężczyzn. Była niska i przysadzista, ale z czasem zaczęła kreować się na prawdziwą seksbombę, ubierając sukienki podkreślające bujne kształty i potrząsając burzą blond loków. Ze Szczecina przeniosła się do Warszawy, by dalej się uczyć, marzyła o śpiewie operowym, ale pisana jej była kariera na estradzie.

Jako 22-latka zadebiutowała na antenie Polskiego Radia. Jej piosenka „Dla Ciebie, miły” okazała się sensacją. Utwór wygrał plebiscyt na polski szlagier, zorganizowany przez redakcję Expressu Wieczornego. Zwyciężczyni konkursu pojechała na festiwal do Sopotu i tam w 1961 roku podbiła serca polskiej publiczności. Bardzo szybko zdobyła popularność. Występowała na kolejnych edycjach festiwali w Opolu i Sopocie. Jej piosenki „Do Ciebie, mamo”, „Przyjdzie na to czas” znali wszyscy.

W połowie lat 60. zaczęła się era międzynarodowej kariery Violetty Villas. Triumfowała we Francji na festiwalach w Rennes i Royan. Koncertowała w Paryżu. W wywiadach wspominała, że podczas występów w paryskiej Olympii kryształowy żyrandol drżał od siły jej głosu. Zbierała rewelacyjne recenzje. Pisano o niej „głos ery atomowej”. Paryż to był dopiero początek światowych sukcesów artystki. Z miasta miłości trafiła prosto do jaskini hazardu – Las Vegas. Zaprosił ją tam twórca spektakli rewiowych. Została gwiazdą rewii Casino de Paris w legendarnym hotelu Dunes (obecnie na jego miejscu stoi hotel Bellagio). Zaczęło się szaleństwo – Villas występowała w kreacjach Diora, wjeżdżała na scenę na białym koniu lub jaguarem. Jej show uświetniał taniec stuosobowej grupy baletowej. Gościnnie w tej samej rewii śpiewał także Frank Sinatra i Charles Aznavour. W Las Vegas Villas wystąpiła w duecie z Barbarą Streisand.

Do Polski Violetta wróciła na początku lat 70. występowała w widowiskach rewiowych, nagrywała płyty, częściej jednak koncertowała zagranicą - wielokrotnie w Stanach. By móc bez problemów wyjeżdżać z kraju, zgodziła się na współpracę z SB. Miała przekazywać informacje o osobach, które pozna w czasie wojaży. W Polsce egzaltacja Villas i jej kolorowe, kiczowate kreacje nie były dobrze odbierane. Uważano, że marnuje swój największy talent, czyli potężny głos, starając się udawać gwiazdę hollywoodzką. Za pieniądze zarobione w Las Vegas Villas mogła w Polsce żyć jak królowa. Kupiła willę w podwarszawskiej Magdalence, w której zaczęła gromadzić bezdomne psy, jeździła jaguarem, z własnej kieszeni finansowała niektóre swoje widowiska sceniczne. Majątek się kurczył, a artystka sięgała po alkohol. W 1989 roku próbowała ułożyć swoje życie osobiste. Wyszła za mąż za amerykańskiego milionera polskiego pochodzenia, Teda Kowalczyka. Na weselu w stylu Violetty Villas bawiło się 1500 gości, ona sama zaprezentowała się w ponad
20 kreacjach. Małżeństwo nie przetrwało roku.

Po rozwodzie Villas wróciła do Polski, tu jej kariera mocno zwolniła. Pod koniec lat 90. przeprowadziła się z Magdalenki do Lewina Kłodzkiego, miasta, w którym mieszkała w dzieciństwie z rodzicami. Przy domu założyła schronisko dla zwierząt. Z czasem zaczęło brakować pieniędzy na utrzymanie gospodarstwa i zwierzaków. Pod koniec życia Violetta Villas utrzymywała się z niewysokiej renty. Rok przed śmiercią trafiła do szpitala psychiatrycznego wyczerpana psychicznie i fizycznie. Żyła w bardzo ciężkich warunkach sanitarnych, była niedożywiona i schorowana.

5 grudnia 2011 znaleziono ją martwą w jej domu. Okoliczności śmierci badała prokuratura. Sekcja zwłok wykazała, że nie można wskazać jednoznacznych przyczyn zgonu.

Małgorzata Brzezińska/(gabi)/WP Kobieta

Źródło artykułu:WP Kobieta