Wulgarność kobiet
Śliczna dziewczyna, zgrabna, filigranowa, wydawać by się mogło, że uosobienie delikatności. A tu nagle, jak nie bluźnie! Niczym ostatnia ulicznica. Znacie taką sytuację?
Śliczna dziewczyna, zgrabna, filigranowa, wydawać by się mogło, że uosobienie delikatności. A tu nagle, jak nie bluzgnie! Niczym ostatnia ulicznica. Znacie taką sytuację? Zapewne, bo niestety coraz powszechniejsze staje się wulgarne zachowanie wśród kobiet.
Od małego mówi się dziewczynkom, że nie powinny się brzydko wyrażać, bo kobietom to nie wypada. Chłopcy, nawet jeśli niecenzuralnie się wyrażą, to wobec nich dorośli nie są tak rygorystyczni, bo uznają, że maluch wcześnie pokazuje swoje męskie oblicze macho. Jednak w miarę dorastania wpływ otoczenia, idole młodzieży, media oraz filmy, w których nie tylko przekleństwa, ale też wulgarne zachowanie nie jest piętnowane, a akceptowane, sprawia, że płeć piękna zauważa kontrast pomiędzy wpajanymi regułami, a rzeczywistością. Nawet jeśli wówczas ominie je bunt przeciwko zasadom rodziców – co się rzadko zdarza, bo bycie niegrzeczną jest atrakcyjniejsze – to siła różnych poradników, kursów i szkoleń otworzy im oczy w wieku dorosłym twierdzeniem, że nie przeklinając żyły w kajdanach złych emocji, a teraz bluzgając, będą mogły się z nich łatwo wyzwolić.
Grubiaństwo oznaką niezależności
Coraz więcej jest ordynarnych kobiet. Nie dzieje się tak tylko w Polsce, spadek obyczajowości pań jest zauważany także, a może przede wszystkim na Zachodzie. „Courier Mail” podaje, że w starszym pokoleniu także są widoczne zmiany zachowań na negatywne. Kultura osobista przestała też być znakiem rozpoznawczym statusu społecznego, bo w grubiański sposób zachowują się zarówno młode dziewczyny, niezależnie od miejsca pochodzenia, jak i kobiety zajmujące wysokie stanowiska w dużych firmach. Nieuprzejme, a wręcz chamskie zachowanie kobiety zaczęły uważać za oznakę niezależności i nowoczesności. Może to pogubienie się na drodze walki o swoje prawa z mężczyznami, a może już wpisujący się na stałe w zachowania kobiet trend? Natalia Koszewska, socjolog wyjaśnia: „Kobiety chcą czuć się tak samo silne jak mężczyźni, dlatego przekleństwa mogą być elementem wzmacniającym treść ich przekazu. Przekleństwa mogą symbolizować wyzwolenie, bycie aktywną, współczesną kobietą. Często jest też odwrotnie - przeklinamy wtedy, gdy
czujemy się bezsilni i nie mamy wpływu na sytuację, w którą zostaliśmy uwikłani. W dzisiejszych czasach, w dobie dużych organizacji, systemów, szeroko rozwiniętej techniki a z drugiej strony kryzysu i biedy, jednostka często czuje się bezbronna wobec tego, co ją otacza. Niestety przekleństwa i wulgarność stają się elementem naszej codzienności i często są społecznie akceptowalne, szczególnie w sytuacjach nieformalnych.”
Być równiachą
Udowadnianie, że jest się mocną płcią za pomocą wulgarnych zachowań i przekleństw jest często promowane jako bycie bardziej atrakcyjną w danej grupie społecznej. Śpiewa o tym w utworze "Dziewczyny" zespół The Analogs: „Grzeczne dziewczyny nie przeklinają i lubią chodzić do szkoły, złe przeklinają, palą i piją, w ich oczach uśmiech jest wesoły. Grzeczne smakują jak tani cukierek, są słodkie i nic poza tym, złe są dzikie, ogniste i wściekłe i kochać jak nikt potrafią.”
Nic trudniejszego niż uwierzyć w te słowa i zacząć być „równiachą”. Jednak zanim się to zrobi, warto zauważyć fakt, że piosenkę śpiewają mężczyźni. A ci najczęściej chętnie spędziliby z takimi kobietami jedną noc, ale nie tydzień, miesiąc, rok czy całe życie. Zatem przeklinające i chamskie kobiety wcale nie zyskują na atrakcyjności.
„Odrzuca mnie od kobiet, które przeklinają i są wulgarne. – mówi 25 letni Rafał – Kobieta ma być uosobieniem delikatności i wrażliwości, całą sferę brutalnych zachowań i języka pozostawiając facetom. Nie umówiłbym się z dziewczyną, która klnie, na co dzień wyzywająco się ubiera i jest chamska. To pasuje do prostytutki, ale nie porządnej dziewczyny. A ja innej niż porządna nie chcę.” Rafał przyznaje, że sam przeklina, głównie w męskim towarzystwie albo w pracy. W towarzystwie dziewczyn stara się pilnować. Znamienne jest to, że trzyma język za zębami do czasu, gdy sam nie usłyszy z ust nowo poznanej dziewczyny pierwszego przekleństwa. Wtedy czuje się tak, jakby dostał od niej dyspensę na mniej obyczajne posługiwanie się językiem.
Mięso raz na jakiś czas
Takie zachowanie wśród swoich kolegów zauważa 30 letnia Monika, której zdarzy się przekląć w chwili zdenerwowania. „Wiele razy zauważałam, że jeśli używam brzydkich słów – a nie robię tego na ogół – to mężczyźni w mojej obecności czują się zobligowani do tego, żeby też trzymać swoje słownictwo na wodzy. Ale kiedy raz usłyszą jak w nerwach wyrzucę jakieś przekleństwo od razu czują się usprawiedliwieni i zaczynają bluzgać. Nie biorą pod uwagę tego, że robię to w sytuacjach stresowych, kiedy muszę odreagować emocje.”
Marcin, 35 lat wyjaśnia skąd się to bierze: „Lubię, kiedy kobiety stawiają poprzeczki i wymagają od mężczyzn przyzwoitego zachowania. Wtedy wiem, że mam do czynienia z kobietą z klasą, a takie są pociągające. Ale takie stałe pilnowanie się, żeby czegoś nie chlapnąć jest trudne, więc gdy widzę, że tej porządnej dziewczynie się to zdarza, widzę, że nie jest zupełnie bez skazy i że mogę się trochę przy niej rozluźnić. Razi mnie wulgarne zachowanie kobiety i gdy rzuca mięsem cały czas, ale jeśli cały czas trzyma fason i raz na jakiś czas w nerwach coś rzuci, to tylko przydaje jej charakteru.” Badania CBOS z 2007 roku dotyczące przeklinania wśród Polaków pokazują, że prawie dwie trzecie ankietowanych osób natomiast (62%) posługuje się przekleństwami w sytuacji stresu i zdenerwowania, czy pod wpływem silnych emocji. Mężczyznom zdarza się częściej używać wulgaryzmów będąc zdenerwowanym, jak i w celu podkreślenia dosadności wypowiedzi. O ile panowie czują się bardziej z przekleństwem w ustach swobodniej w miejscach
publicznych, o tyle panie aż czterokrotnie częściej przeklinają w domu, rozmawiając z najbliższymi, albo w samotności, gdy wiedzą, że nikt ich nie słyszy. Z jednej strony to niezbyt dobrze, że panie wulgaryzmy przenoszą na grunt rodziny i przyjaciół, ale z drugiej nie jest aż tak źle, bo nie chcą pokazać się jako ordynarne mniej znanym sobie osobom. Na szczęście, jak podaje CBOS, wśród osób, które w ogóle nie przeklinają wciąż jest ponad dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn.